Rozmowy

Jedyna kobieta-ksiądz na Malcie to Polka – ks. Beata Thane, pastorka Kościoła Szkocji w Valletcie


Jest jedy­ną duchow­ną na Mal­cie i w dodat­ku Polką. Nie­któ­rzy duchow­ni rzym­sko­ka­to­lic­cy odwra­ca­li od niej wzrok, ale rękę podał jej papież Fran­ci­szek – roz­mo­wa z ks. Beatą Tha­ne, pastor­ką szkoc­kie­go Kościo­ła św. Andrze­ja w Val­let­cie.


Począ­tek, jak w dow­ci­pie… przy­cho­dzi Polak do kościo­ła ewan­ge­lic­kie­go w Val­let­cie, a tam… Polka przy ołta­rzu. Jedy­na kobie­ta w kolo­rat­ce na całym Archi­pe­la­gu Mal­tań­skim! Jak wyglą­da Two­ja codzien­ność w tak zma­sku­li­ni­zo­wa­nej rze­czy­wi­sto­ści reli­gij­nej?

Kie­dy duchow­ni innych Kościo­łów widzą mnie w kolo­rat­ce widzę w ich oczach zdzi­wie­nie i zasko­cze­nie. Cza­sem mam takie wra­że­nie, jak­by mówi­li, że prze­cież Hal­lo­we­en już się skoń­czy­ło albo wciąż jest przed nami. Kole­dzy po fachu po pro­stu tole­ru­ją moją obec­ność. Muszę zazna­czyć, że nie jestem pierw­szą kobie­tą księ­dzem na Mal­cie. Przede mną w naszej kon­gre­ga­cji (para­fii) słu­ży­ła duchow­na z Kościo­ła meto­dy­stycz­ne­go, a mimo to nie wszy­scy się do wido­ku kobie­ty w kolo­rat­ce przy­zwy­cza­ili. W Kościo­łach rzym­sko­ka­to­lic­kim czy pra­wo­sław­nych kobie­ty mają wciąż nie­wie­le do powie­dze­nia i fakt, że jestem zapra­sza­na na róż­ne uro­czy­sto­ści odbie­ram raczej jako sytu­ację wymu­szo­ną na zasa­dzie: „,mamy eku­me­nizm, trze­ba tę kobie­tę zapro­sić”.

W 2022 r. Mal­tę odwie­dził papież Fran­ci­szek. Zosta­łam, wraz z duchow­ny­mi innych wyznań, zapro­szo­na na spo­tka­nie z nim. Przed spo­tka­niem księ­ża rzym­sko­ka­to­lic­cy wita­li się z gość­mi po pro­stu mnie pomi­ja­jąc i odwra­ca­jąc wzrok. O żad­nym poda­niu ręki nie było nawet mowy! Zro­bił to dopie­ro papież Fran­ci­szek, któ­ry ani nie miał pro­ble­mu z poda­niem ręki, ani z krót­ką poga­węd­ką.

A jak na kobie­tę w kolo­rat­ce reagu­ją zwy­kli Mal­tań­czy­cy?

Zdzi­wie­niem i pew­nym dystan­sem. Dopó­ki nie wie­dzą kim jestem, wszyst­ko jest w porząd­ku, gdy dowia­du­ją się, że jestem księ­dzem, poja­wia się mur. Nie­któ­rzy przez chwi­lę tłu­ma­czą się, że nie cho­dzą do kościo­ła, choć są wie­rzą­cy i… na tym kon­takt się ury­wa. Tak jest. Akcep­tu­ję tę sytu­ację. Idzie­my z Panem Bogiem po róż­nych dro­gach.

Choć trud­no to sobie wyobra­zić, Repu­bli­ka Mal­tań­ska ucho­dzi za kraj jesz­cze bar­dziej kato­lic­ki niż Pol­ska. Czy mogła­byś porów­nać te dwie rze­czy­wi­sto­ści reli­gij­ne? Jak wyglą­da reli­gij­ność Mal­tań­czy­ków?

Mal­ta fak­tycz­nie wyda­je się kra­jem bar­dzo reli­gij­nym. Pol­skę opu­ści­łam prze­szło 30 lat temu, ale pamię­tam, że wte­dy nie­mal wszy­scy dekla­ro­wa­li się jako prak­ty­ku­ją­cy. Na Mal­cie zetknę­łam się po raz pierw­szy z wie­rzą­cy­mi nie­prak­ty­ku­ją­cy­mi. Chrzest tak, pierw­sza komu­nia tak, ewen­tu­al­nie jesz­cze ślub. No i pogrzeb, koniecz­nie w asy­ście księ­dza. Cała resz­ta nie ma więk­sze­go zna­cze­nia. Może z wyjąt­kiem świąt para­fial­nych nazy­wa­nych tu festa­mi. Obcho­dzi się je dość hucz­nie. Cza­sem trud­no nie odnieść wra­że­nia, że nie­któ­rzy łączą swo­je zba­wie­nie z tym, ile pie­nię­dzy na obcho­dy wpła­cą i – co za tym idzie – jak wiel­ką figu­rę świę­te­go będą nieść na począt­ku pro­ce­sji. Mal­tań­czy­cy, z któ­ry­mi mam kon­takt na co dzień przy­zna­ją, że ich kościo­ły tak­że zaczy­na­ją świe­cić pusta­ka­mi. O Bogu tu się nie roz­ma­wia. Cza­sem mówię, że czu­ję się tu jak w Pol­sce – zapy­ta­ni wszy­scy odpo­wia­da­ją, że są kato­li­ka­mi, ale nie­wie­le za tym idzie.

Choć w Pol­sce mamy domi­na­cję jed­ne­go wyzna­nia, jed­nak histo­rycz­nie swo­je miej­sce ma tu zarów­no pra­wo­sła­wie, jak i ewan­ge­li­cyzm. A jak sytu­acja wyglą­da na Mal­cie, jeśli cho­dzi o plu­ra­lizm reli­gij­ny?

Więk­szość Mal­tań­czy­ków nale­ży do Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go. Odczu­wal­na jest też obec­ność w nim ruchu cha­ry­zma­tycz­ne­go. W latach 70. ubie­głe­go wie­ku dotar­ły na archi­pe­lag nauki zie­lo­no­świąt­ko­we, więc nie­któ­rzy odkry­wa­ją pro­te­stan­tyzm ewan­ge­li­kal­ny. Mamy tu też angli­ka­nów i pra­wo­sław­nych, ale to wspól­no­ty, któ­re zapu­ści­ły swo­je korze­nie głów­nie dzię­ki obco­kra­jow­com.

Pocho­dzisz z Toru­nia. Jak wyglą­da­ła Two­ja dro­ga do pro­te­stan­ty­zmu?

Wszyst­ko zaczę­ło się rze­czy­wi­ście w Toru­niu. Będąc stu­dent­ką pozna­łam kil­ka mło­dych osób, któ­re mówi­ły o uświę­ce­niu, nawró­ce­niu i zba­wie­niu. Chcąc im udo­wod­nić, że nie mają racji, że to Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki jest tym jedy­nym i wła­ści­wym zaczę­łam stu­dio­wać Nowy Testa­ment i… pozna­łam czym jest odno­wa w Duchu Świę­tym. Przez pół­to­ra roku obser­wo­wa­łam bacz­nie życie para­fial­ne i roz­ma­wia­łam z księż­mi. Ci jed­nak nie potra­fi­li mi odpo­wie­dzieć na moje pyta­nia. Koniec koń­ców tra­fi­łam do toruń­skie­go zbo­ry baty­stów.

A jak to się sta­ło, że tra­fi­łaś do St. Andre­w’s Scots Church w Val­let­cie?

Dro­ga do Kościo­ła Szko­cji była dłu­ga. Zaraz po stu­diach wyje­cha­łam do Nie­miec. Tam pozna­łam moje­go męża, któ­ry po kil­ku latach poczuł powo­ła­nie. Wyje­cha­li­śmy do USA, gdzie stu­dio­wał i został ordy­no­wa­ny na pasto­ra bap­ty­stycz­ne­go. Z USA prze­pro­wa­dzi­li­śmy się do Szko­cji, gdzie zwią­za­li­śmy się z Kościo­łem Szko­cji, któ­ry przy­jął nas z otwar­ty­mi ręka­mi. Mąż został duchow­nym. Po jakimś cza­sie tak­że ja zaczę­łam modlić się o powo­ła­nie i tak też się sta­ło. Po stu­diach w Glas­gow, kie­dy zaczę­łam szu­kać swo­je­go miej­sca w Koście­le oka­za­ło się, że kon­gre­ga­cja w Val­let­cie potrze­bu­je nowe­go dusz­pa­ste­rza. Zło­ży­łam swo­ją poda­nie, zosta­łam przy­ję­ta i jestem…

Kościół św. Andrze­ja to zbór, któ­ry powstał w XIX wie­ku. Czy możesz po krót­ce opo­wie­dzieć jego histo­rię?

Pre­zbi­te­riań­ska kon­gre­ga­cja Kościo­ła Szko­cji powsta­ła w tym samym cza­sie, co angli­kań­ska. Meto­dy­ści byli na Mal­cie pierw­si, ale w latach 70. ubie­głe­go wie­ku stra­ci­li swój budy­nek kościel­ny. Wte­dy zwierzch­ni­cy kon­gre­ga­cji pre­zbi­te­riań­skiej doszli do wnio­sku, że war­to połą­czyć siły.

Opo­wiedz, pro­szę, o samej para­fii. Kogo przy­cią­ga, kto do niej nale­ży? Czy sami obco­kra­jow­cy, czy są też Mal­tań­czy­cy?

Na stro­nie inter­ne­to­wej napi­sa­li­śmy, że jeste­śmy kon­gre­ga­cją mię­dzy­na­ro­do­wą i mię­dzy­wy­zna­nio­wą, przy czym nabo­żeń­stwa odpra­wia­ne są w tra­dy­cji refor­mo­wa­nej. I tak jest. W nabo­żeń­stwach uczest­ni­czą głów­nie cudzo­ziem­cy, róż­nych wyznań. 10 do 15 naro­do­wo­ści modli się w naszym koście­le po angiel­sku. Mamy też kil­ko­ro Mal­tań­czy­ków. Jed­na oso­ba pozo­sta­je w pew­nym zawie­sze­niu mię­dzy rzym­skim kato­li­cy­zmem a ewan­ge­li­cy­zmem, pozo­sta­li nie odna­leź­li swo­je­go ducho­we­go domu w wyzna­niu, w któ­rym zosta­li wycho­wa­ni.

Czy zda­rza się, że na nabo­żeń­stwa przy­cho­dzą Pola­cy?

Pola­ków w naszym koście­le raczej nie widu­ję. Była jed­na Polka, któ­ra przez jakiś czas przy­cho­dzi­ła na nabo­żeń­stwa. W pew­nym momen­cie znik­nę­ła, ale… poja­wi­ła się dru­ga. Na Mal­tę prze­pro­wa­dzi­ła się z Nie­miec, jej mąż jest Mal­tań­czy­kiem. Jest teraz para­fian­ką św. Andrze­ja, a w stycz­niu mia­łam przy­wi­lej pobło­go­sła­wić jej nowo naro­dzo­ne dziec­ko. Zro­bi­łam to po pol­sku i obie były­śmy wzru­szo­ne. Wiem też, że w jed­nym z pro­te­stanc­kich zbo­rów na Mal­cie jest pew­na pol­ska para. Nato­miast pol­scy tury­ści czę­sto odwie­dza­ją kościół w tygo­dniu, chcąc go zwie­dzić. Czę­sto ich zacze­piam, przed­sta­wiam się, mówię, że jestem Polką i spo­ty­kam się z napraw­dę dużą otwar­to­ścią. Pyta­ją, cze­mu nie mamy obra­zów, jak wyglą­da hie­rar­chia, jakie są róż­ni­ce dogma­tycz­ne. Wyda­je mi się, że Pola­cy są dziś znacz­nie bar­dziej otwar­ci na róż­no­rod­ność reli­gij­ną, niż mia­ło to miej­sce przed moim wyjaz­dem z kra­ju.



Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.