Świeccy a wybór biskupów
- 14 marca, 2007
- przeczytasz w 4 minuty

“Życie Warszawy” opublikowało wyniki sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badań Opinii „Pentor”, na temat wpływu osób świeckich na wybór biskupów w Kościele Katolickim. Wg gazety badania pokazują, że nie wszyscy świeccy katolicy w Polsce są zadowoleni z dotychczasowego sposobu wybierania władz kościelnych.
“Życie Warszawy” opublikowało wyniki sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badań Opinii „Pentor”, na temat wpływu osób świeckich na wybór biskupów w Kościele Katolickim. Wg gazety badania pokazują, że nie wszyscy świeccy katolicy w Polsce są zadowoleni z dotychczasowego sposobu wybierania władz kościelnych. Udział w wyborze swojego biskupa chciałoby mieć 30 procent badanych. Za większym niż dotychczasowy wpływem opowiadają się przede wszystkim mieszkańcy województw lubelskiego i opolskiego (41,3 proc.) Natomiast najwięcej zwolenników wyboru biskupa w formie dotychczasowej mieszka w województwach małopolskim (65,8 proc.), zachodniopomorskim (62,8 proc.) i podkarpackim (59,5 proc.). Czy to tylko krytyczne „pokłosie” ostatnich trudnych sytuacji, a zwłaszcza sprawy niedoszłego ingresu abp. Wielgusa, czy też rosnąca samoświadomość polskiego laikatu?
Warto wspomnieć, że wybór biskupów w tradycji Kościoła zawsze był symptomem i wyznacznikiem aktualnie dominujących teorii oraz praktyk eklezjologicznych. Już Traditio apostolica (197–218) pokazuje, jak bardzo wielkie znaczenie nadawano procesowi elekcji biskupów. „Biskup jest w Kościele i Kościół w biskupie” — pisał św. Cyprian, podkreślając więzi łączące pasterza z powierzoną mu wspólnotą. Papież Celestyn I (422–432) stwierdzał: „Nie można narzucać danego biskupa tym, którzy go nie chcą”, a św. papież Leon Wielki pisał: „Ten, kto ma przewodniczyć wszystkim, musi być wybrany przez wszystkich”.
Nie do końca sprecyzowane kompetencje, zwiększające się apetyty władzy świeckiej czy rozgrywki pomiędzy rodzinami ubiegającymi się o dominację także w sferze życia religijnego, zrodziły w ciągu wieków sporo konfliktów i tym samym potwierdzały konieczność nadzoru praktyk elekcyjnych ze strony Rzymu. Postępująca klerykalizacja życia kościelnego doprowadziła jednak w końcu, przynajmniej w większości prowincji kościelnych, do zaniku współodpowiedzialności świeckich.
Dla „przeciętnego” katolika proces wyłaniania biskupów, także dzisiaj, jawi się jako nieznana i tajemnicza procedura. Tymczasem rozwijająca się po Soborze Watykańskim II eklezjologia communio, nowa teologia Kościoła partykularnego i zachęty do partycypacji oraz współodpowiedzialności świeckich za misję Kościoła („Christifideles laici”) wskazują na potrzebę nowej świadomości również w tym zakresie. Nie chodzi przy tym oczywiście o nadanie procesowi wyboru biskupów kształtu i form charakterystycznych dla szeroko pojętej demokracji. Eklezjologia katolicka zawsze podkreślała, że wyznaczenie do sprawowania urzędu stanowi nie tyle przejaw mechanizmów opiniotwórczych czy wyborczych, co przede wszystkim proces rozeznawania woli samego Chrystusa, który jest źródłem powołań oraz charyzmatów w Kościele.
W tym kontekście warto docenić troskę wielu świeckich, którzy w czasie ostatnich burzliwych wydarzeń wyrażali słowem i czynem ogromną troskę o prawdę oraz godność urzędu biskupa w Kościele. Wydarzenia warszawskie powinny stać się dobrą szkołą dla całego polskiego Kościoła. Duchownym powinny na nowo uzmysłowić godność świeckich, często marginalizowaną i bagatelizowaną. Dla świeckich powinny stać się zachęta do rozbudzenia ducha współodpowiedzialności za życie Kościoła; współodpowiedzialności, która nie tylko jest oporem wobec zła, ale przede wszystkim codzienną, piękną troską o wspólnotę wiary, w której żyjemy.
W jednym z ostatnich wywiadów abp nuncjusz Józef Kowalczyk deklarował, że w procesie wyboru biskupa, poprzez opinię i głos doradczy, uczestniczy blisko 100 osób. Przypomniał także, że każdy wierny świecki, znający poważne przeszkody stojące na drodze określonego kandydata do biskupstwa, jest zobowiązany powiadomić o nich władze kościelne. Głos ten wydaje się szczególnie ważną zachęta do troski o Kościół.
Wiele kwestii wydaje się jednak wciąż otwartych i zasługujących na szeroką dyskusję. Praktyką ostatnich lat jest nominowanie w Polsce biskupów diecezjalnych wywodzących się spoza lokalnego Kościoła. W tej perspektywie ciągle ważne wydaje się być pytanie: czy lepiej wskazać kandydata, który zna już dobrze partykularne realia wspólnoty czy lepiej kogoś, kto wniesie w nią nowego ducha i tym samym, poprzez bardziej obiektywne i krytyczne spojrzenie, odświeży jej struktury, także w aspekcie personalnym.
Inną kwestią są przenosiny biskupów. Jeśli w wypadku bardzo znaczących stolic biskupich, tak jak choćby w przypadku ostatniej nominacji metropolity warszawskiego, zrozumiałym wydaje się przeniesienie biskupa po niespełna trzech latach pracy w poprzedniej diecezji, o tyle trzeba jasno powiedzieć, że częste zmiany biskupów mogą zachwiać ciągłością perspektyw pracy i życia w diecezji. Wczesna tradycja patrystyczna i teologia zaślubin biskupa z diecezją wskazują na jego głęboki, a wręcz nierozerwalny związek z Kościołem, dla którego został ustanowiony. Kardynał Józef Ratzinger, a zwłaszcza były prefekt Kongregacji ds. Biskupów kard. Bernard Gantin, podkreślali minionymi laty bardzo mocno, że w perspektywie zmiany stolicy z biskupiej na arcybiskupią nie może dominować myślenie i praktyka oparte o kategorie „awansu” czy „kariery”.
Te otwarte problemy czekają na głos nie tylko teologów czy kanonistów, ale także na mądre i krytyczne refleksje laikatu. Pozostaje ufać, że vox populi domagający się większego udziału w nominacji biskupów nie jest tylko chwilową reakcją na negatywne wydarzenia, ale kolejnym symptomem nowej jakości myślenia w polskim Kościele. Tym bardziej trzeba mieć nadzieję, że nowej świadomości towarzyszy też coraz większa siła modlitwy o piękne oblicze Kościoła.