Współpraca z wrogami Kościoła jest grzechem publicznym
- 5 stycznia, 2007
- przeczytasz w 3 minuty
Cóż można wnieść do dyskusji o sprawie arcybiskupa Wielgusa. A jednak reakcje niektórych współwyznawców, wypowiadane wczoraj już po opublikowaniu zawartości teczki zmuszają do przypomnienia kilku spraw oczywistych. Co to za reakcje? Oto w dzisiejszym „Naszym Dzienniku” Sławomir Jagodziński pisze: Na razie takich dokumentów o skutkach współpracy, o konkretnych zrealizowanych zadaniach czy ewentualnych poszkodowanych osobach nie ma. A ksiądz arcybiskup zapewnia, że nikogo nie skrzywdził, że na nikogo nie donosił, nie wypierając się przy tym jednocześnie swych […]
Cóż można wnieść do dyskusji o sprawie arcybiskupa Wielgusa. A jednak reakcje niektórych współwyznawców, wypowiadane wczoraj już po opublikowaniu zawartości teczki zmuszają do przypomnienia kilku spraw oczywistych.
Co to za reakcje? Oto w dzisiejszym „Naszym Dzienniku” Sławomir Jagodziński pisze:
Na razie takich dokumentów o skutkach współpracy, o konkretnych zrealizowanych zadaniach czy ewentualnych poszkodowanych osobach nie ma. A ksiądz arcybiskup zapewnia, że nikogo nie skrzywdził, że na nikogo nie donosił, nie wypierając się przy tym jednocześnie swych kontaktów z SB i wywiadem PRL. Możliwe jest zatem, że w czasie swych kontaktów z bezpieką i wywiadem rzeczywiście nic istotnego nie mówił, zadań nie wykonywał i — jak zresztą jest to potwierdzone w dokumentach — ostatecznie nie spełniał oczekiwań wywiadu. To byłoby potwierdzeniem słów księdza arcybiskupa o pewnej “grze”, jaką prowadził z bezpieką. Sam mówi obecnie, że to był błąd i dziś tego by nie zrobił.
Jeszcze bardziej radykalnej obrony biskupa Wielgusa podjęli się wczoraj na antenie Radia Maryja w godzinach wieczornych sam o. Tadeusz Rydzyk, lekceważąco zbywając fakt podpisania czegoś tam przez młodego księdza zaraz po święceniach, a także biskup kaliski ks. Stanisław Napierała.
W istocie rzeczy p. Jagodziński słusznie zauważa to, co podkreślał również prof. A. Paczkowski — że co do szkodliwości współpracy ks. Wielgusa nie można się wypowiadać jednoznacznie i brak w tej sprawie mocnych dokumentów. Czy to jednak coś zmienia w moralnej ocenie przeszłości (inna rzecz to całkiem współczesne kłamstwa biskupa Wielgusa o tejże przeszłości).
Miarą oceny biskupa niech będzie dokument, który sam kilka miesięcy temu sygnował. Oto fragment Memoriału Episkopatu Polski w sprawie współpracy niektórych duchownych z organami bezpieczeństwa w Polsce w latach 1944–1989:
Pragniemy przypomnieć, że świadoma i dobrowolna współpraca z wrogami Kościoła i religii jest grzechem. To stwierdzenie pociąga za sobą wszystkie konsekwencje, dotyczące zarówno stopnia zła zawartego w takiej współpracy, jak i sposobu wyjścia z niej. Trzeba jeszcze dodać, że zawsze jest to grzech publiczny. Jeśli nawet nikt z wiernych o nim nie wiedział, to jednak wiedzieli pracownicy komunistycznych służb bezpieczeństwa. Bóg zaś oczekiwał, że to wobec nich zostanie złożone świadectwo wiary i prawego sumienia.
Istota zła współpracy z wrogami Kościoła polega na dobrowolnym podporządkowaniu się totalitarnej władzy i oddaniu się do jej dyspozycji. Takie podporządkowanie uderza wprost w sumienie tego, kto się podporządkowuje. Nie musi on nic innego uczynić, ale samo przyrzeczenie lojalności wobec władzy wrogo nastawionej do Kościoła i religii jest ciosem wymierzonym w jego własne sumienie. Organom bezpieczeństwa PRL wbrew pozorom nie zależało tylko na przekazywanych wiadomościach, ale na związaniu sumienia tego, kto podpisał współpracę z nimi. On nie musiał przekazać żadnej wiadomości; wystarczyło, że szedł przez życie ze świadomością zdrady, jakiej dokonał, podpisując “umowę o współpracę” z władzami niszczącymi wartości religijne i moralne.
Współpraca z wrogami Kościoła jest grzechem publicznym. Takie działanie zawsze posiada wymiar publicznego zgorszenia, choć wówczas miało miejsce w niewielkim gronie wrogów Kościoła, którzy mieli kontakt z upadłymi. Dziś po nagłośnieniu przez media staje się zgorszeniem niszczącym wiarę w sercach wielu ludzi, ponieważ tak działa mechanizm zła.