Bp Kazimierz Nycz — krakowski kandydat na warszawską stolicę
- 15 lutego, 2007
- przeczytasz w 3 minuty
Kandydatami na arcybiskupa warszawskiego są: biskup koszalińsko-kołobrzeski Kazimierz Nycz, metropolita przemyski i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik oraz sekretarz watykańskiej Kongregacji Ewangelizacji Narodów abp Henryk Hoser — dowiedziała się nieoficjalnie Gazeta Wyborcza. Te trzy propozycje personalne (tzw. terno) nuncjusz papieski w Polsce, abp Józef Kowalczyk, wysłał do Watykanu. Wszyscy trzej kandydaci pochodzą z centrowej frakcji Episkopatu. Czołowy z nich – bp Kazimierz Nycz […]
Kandydatami na arcybiskupa warszawskiego są: biskup koszalińsko-kołobrzeski Kazimierz Nycz, metropolita przemyski i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik oraz sekretarz watykańskiej Kongregacji Ewangelizacji Narodów abp Henryk Hoser — dowiedziała się nieoficjalnie Gazeta Wyborcza.
Te trzy propozycje personalne (tzw. terno) nuncjusz papieski w Polsce, abp Józef Kowalczyk, wysłał do Watykanu.
Wszyscy trzej kandydaci pochodzą z centrowej frakcji Episkopatu. Czołowy z nich – bp Kazimierz Nycz jest doktorem katechetyki, zasiada w kilku komisjach Episkopatu i w jego komisji rewizyjnej. Jest znany w Watykanie jako współorganizator papieskich pielgrzymek. Ma poparcie trzech krakowskich kardynałów. Był prawą ręką kardynała Macharskiego, gdy ten przewodził archidiecezji krakowskiej. Lojalny i dyskretny, niezwykle skuteczny na linii kuria – politycy, okazał się idealnym współpracownikiem kardynała. Idealnie czysty, jeśli chodzi o “lustrację”. Potępił arcybiskupa Stanisława Wielgusa – pochwalił zaangażowanie świeckich w wyjaśnienie jego sprawy. Swoją diecezją kierował znakomicie. Zachwalany w Koszalinie tak przez lewicę, jak przez prawicę.
Czy to wystarczająco dużo by zasiąść na stolicy arcybiskupiej stolicy?
Inicjatywa wymknęła się z rąk biskupów warszawskich i prawego skrzydła Episkopatu. Najpierw wizyta arcybiskupa Zimonia w Rzymie, później arcybiskupa Michalika i biskupa Zimowskiego, wreszcie stanowisko lekko wystraszonego nuncjusza. Wszystkie te nieznaczne ruchy wskazują na przesunięcie jej w centrum, zresztą najbardziej reprezentatywne dla Episkopatu, stanowiące stabilne zaplecze dla polskiego Kościoła.
A przeciwwskazania? Zawsze w takich “grach personalnych” wkrada się odrobina koniunkturalizmu. Więc można sobie darować ten wątek – jest on zbyt naturalny. Nie powinno się jednak pominąć fałszywej diagnozy postawionej przez biskupa Nycza (zdj. 2) w sprawie abp. Wielgusa. Czy przypadkiem ksiądz biskup nie pomylił olbrzyma laikatu z olbrzymem histerycznego antyklerykalizmu? Tragiczna byłaby to pomyłka. Ale o tym w osobnym tekście. Niepokoi mnie co innego. Biskupi z centrum myślą pospolicie. Zakładają, że Kościół jest jak łódź, którą trzeba jak najłagodniej przeprowadzić przez niespokojne czasy. Nie mają nic z charyzmy proroka na miarę Jana Pawła II i odczytują jego przesłanie nie dość głęboko. Nie mówiąc o tym, że boją się wyjść poza nie i kontynuować wątki nauczania papieskiego w ciągle nowych, powiedziałbym radykalizujących się, realiach.
Profesor Staniszkis powiedziałaby o biskupie Nyczu – brzegowy, czyli taki, który chce osiągnąć maksimum zysku w niesprzyjających okolicznościach, nie przeciwstawiając się im, bo nie ma to sensu.
No właśnie, czy nie ma to sensu? Nycz — zakochany w Karolu Wojtyle jako duszpasterzu — kompletnie nie rozumie jego globalnego przesłania. Wątpię, czy będzie miał do zaproponowania współczesnej demokracji cokolwiek poza konformizmem, zważywszy, że korzenie laicyzacji – wskazane przez Jana Pawła II — sięgają filozoficznego dziedzictwa Europy. Święty spokój, którym kierują się biskupi centrum wyklucza intelektualną konfrontację relatywnych ideologii z chrześcijaństwem.
foto: archidiecezja.warszawa.pl
:: AKTUALIZACJA 2. 03. 2007: Bp Kazimierz Nycz metropolitą warszawskim
:: AKTUALIZACJA 3. 03. 2007: Świadectwo kapłana z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej o abp. Kazimierzu Nyczu