- 10 lipca, 2018
- przeczytasz w 3 minuty
Liderzy trzech partii politycznych, w tym dwie opozycyjne, wnieśli projekt zmiany ustawy z 2002 roku dotyczący polityki religijnej kraju. Jeśli bułgarski parlament przyjmie zmiany to wszystkie mniejszości religijne stanowiące mniej niż 1% obywateli znajdą się ...
Bułgaria: mniejszości religijne zagrożone
Liderzy trzech partii politycznych, w tym dwie opozycyjne, wnieśli projekt zmiany ustawy z 2002 roku dotyczący polityki religijnej kraju. Jeśli bułgarski parlament przyjmie zmiany to wszystkie mniejszości religijne stanowiące mniej niż 1% obywateli znajdą się w trudnej sytuacji – dotyczy to zarówno protestantów, jak i katolików.
Ustawa z 2002 r. gwarantuje swobody religijne w kraju, w którym nieco ponad 60% obywateli należy do Bułgarskiej Cerkwi Prawosławnej, a ok. 15% to muzułmanie. Trzecią społecznością są według ostatniego spisu ludności protestanci różnych wyznań, stanowiący ok. 0,9% społeczeństwa, choć przedstawiciele Bułgarskiego Aliansu Ewangelicznego twierdzą, że ok. 1,5% Bułgarów to protestanci. Kościół katolicki obrządku łacińskiego i bizantyjskiego to zaledwie ok. 0,8% obywateli.
Projekt wniesiony przez trzy partie ma być teoretycznie odpowiedzią na zagrożenie fundamentalistycznymi ideologiami (np. islamem) spoza kraju, ale nie odnotowano żadnego zagrożenia, ani też szczególnego rozwoju islamu w Bułgarii. Co więcej, chrześcijanie i muzułmanie w Bułgarii od dawna koegzystują w harmonii. Jedynymi beneficjentami ustawy, jeśli wejdzie w życie, będzie Bułgarska Cerkiew Prawosławna i właśnie muzułmanie. Ustawa przewiduje, że tylko wspólnoty religijne, do których należy co najmniej 1% społeczeństwa, mogą liczyć na państwowe subsydia przy remoncie świątyń. Ponadto ustawa wymaga, aby duchowni byli obywatelami bułgarskimi i ukończyli teologię w Bułgarii – oznacza to, że jeśli któryś z Kościołów protestanckich czy katolickich chciałby dalej kształcić swoich duchownych to musieliby oni studiować na prawosławnych fakultetach teologicznych lub w muzułmańskich szkołach teologicznych.
Zarówno w Kościołach protestanckich i obydwu Kościołach katolickich pracują duchowni pochodzący z innych krajów, nieposiadający bułgarskiego obywatelstwa. Ich brak znacznie utrudniłby funkcjonowanie Kościołów. Projekt ustawy zezwala na prowadzenie nabożeństw przez obcokrajowców, ale tylko z udziałem bułgarskiego duchownego. Ponadto żadna zewnętrzna instytucja nie będzie mogła opłacać duchownych, a zewnętrzne datki będą mogły być przeznaczane jedynie na cele budowlane lub charytatywne, ale już nie na edukację i misję. W wywiadzie dla portalu Evangelical Focus, Vladi Raichinow, wiceprezydent Bułgarskiego Aliansu Ewangelicznego, powiedział, że rzecznik prasowy Bułgarskiej Cerkwi Prawosławnej obiecał pomoc Kościoła prawosławnego dla mniejszości religijnych.
Niezależnie od deklarowanego wsparcia przedstawiciele mniejszości religijnych podkreślają, że projekt ustawy w ogóle nie był z nimi konsultowany. Swoje zaniepokojenie projektem ustawy wyraziła nuncjatura apostolska w Sofii, Zjednoczony Kościół Metodystyczny, Bułgarska Unia Baptystyczna, Bułgarski Alians Ewangeliczny, a także Centralna Rada Gmin Żydowskich w Bułgarii.
W sprawę zaangażowała się Narodowa Rada Wspólnot Religijnych, do której oprócz Kościoła rzymskokatolickiego i Kościołów protestanckich, należy Apostolski Kościół Ormiański, gminy żydowskie, ale także Bułgarska Cerkiew Prawosławna i wspólnoty muzułmańskie. – Projekt ustawy jest smutnym przypomnieniem minionej komunistycznej przeszłości, o której myśleliśmy, że już nigdy nie wróci – powiedział w rozmowie z portalem Patheos bp Christo Proikow, przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich w Bułgarii i zarazem biskup Sofii. Hierarcha zaznaczył, że projekt nie uwzględnia charakterystycznych uwarunkowań mniejszości religijnych.