Demografia i Kościół Ewangelicko-Reformowany w RP
- 8 października, 2004
- przeczytasz w 5 minut
W czerwcu bieżącego roku wygłosiłem na Synodzie Kościoła Ewangelicko–Reformowanego w RP w Żychlinie referat pt. „Kilka uwag na temat przyszłości naszego kościoła”, który ukazał się w czerwcowym numerze miesięcznika „Jednota”. W tym samym numerze ukazała się replika na mój referat autorstwa prof. dr hab. J. Świderskiego pt. „Demografia wpływa, ale nie wyrokuje”. Ponieważ z kilkoma tezami w tym drugim tekście nie mogę się w żaden sposób zgodzić, postanowiłem, zgodnie zresztą ze zwyczajem prasowym, w którym autorowi […]
W czerwcu bieżącego roku wygłosiłem na Synodzie Kościoła Ewangelicko–Reformowanego w RP w Żychlinie referat pt. „Kilka uwag na temat przyszłości naszego kościoła”, który ukazał się w czerwcowym numerze miesięcznika „Jednota”. W tym samym numerze ukazała się replika na mój referat autorstwa prof. dr hab. J. Świderskiego pt. „Demografia wpływa, ale nie wyrokuje”. Ponieważ z kilkoma tezami w tym drugim tekście nie mogę się w żaden sposób zgodzić, postanowiłem, zgodnie zresztą ze zwyczajem prasowym, w którym autorowi przysługuje prawo obrony swojego tekstu i odpowiedzi na polemikę, napisać replikę. Redakcja „Jednoty” postanowiła jednak jej nie opublikować, do czego oczywiście miała prawo, a ja uważam iż tezy postawione przez Profesora Świderskiego, są błędne i wymagają odpowiedzi, do czego jako autor mam prawo, postanowiłem wykorzystać forum EAI Ekumenizm.pl i tutaj zaprezentować wszystkie trzy teksty. Zapraszam niniejszym Czytelników do dyskusji, w tym także do ewentualnej polemiki ze mną.
Drogiemu Panu Świderskiemu w replice!
Na wstępie chciałbym powiedzieć, że cieszę się, że moje synodalne wystąpienie spotkało się z Pana zainteresowaniem i odpowiedzią — właśnie taką miałem cichą nadzieję je przygotowując. Tak jak sam Pan pisze, nasze stanowiska są w zasadzie zbieżne i stąd pozwolę sobie odnieść się tylko do tych punktów, gdzie nasze poglądy zdają się nie pokrywać ze sobą.
Pisze Pan w punkcie 2, że ‘zaludnienie wielkich, dobrze rozwiniętych metropolii maleje (klasyczny przykład Nowy Jork). Zjawisko to daje się już zauważyć i w naszej społeczności.’ Przewrotna odpowiedź kazałaby mi odpowiedzieć: i tak i nie. To fakt, że ludzie wyprowadzają się z centrów dużych metropolii na jej obrzeża. Ale nie oznacza to, że przeprowadzają się na wieś — wręcz przeciwnie, amerykańska i kanadyjska wieś pustoszeje i starzeje się w zastraszającym tempie. Migracja następuje z centrów na obrzeża, ale nie z powrotem na wieś! Wiejskie parafie naszych braci i sióstr ze Zjednoczonego Kościoła Kanady czy Prezbiteriańskiego Kościoła USA stają się coraz większym ciężarem dla tychże kościołów, które starają się otwierać nowe parafie na przedmieściach miast, zamykając stare i nobliwe kościoły w ich centrach. Nie ma się zatem łudzić, że mieszkańcy Poznania osiedlą się w Żychlinie, a Wrocławia w Pstrążnej. Należy raczej pomyśleć o otwarciu nowych parafii (skromnych kaplic czy centrów parafialnych) w nowopowstających dzielnicach na obrzeżach tychże miast.
Mówiąc szczerze, zaskoczyła mnie informacja, że „Dziś już w naszej strukturze działają formalnie parafie cudzoziemskie” (punkt 3). Jeżeli tak jest to dlaczego ich nie ma na synodzie? Dlaczego nie ma informacji o nich w oficjalnych informatorach o naszym kościele? Dlaczego obozy naszej młodzieży to obozy białych, polskich reformowanych dzieci z (głównie) sześciu parafii naszego kościoła? Jak się z nimi skontaktować? Mam wrażenie, że owe „formalne parafie cudzoziemskie”, o których Pan wspomina to funkcjonujące na papierze wspólnoty, które na początku lat dziewięćdziesiątych szukały z nami kontaktu. Kontakt ten, jak przypuszczam, się urwał. A szkoda.
W punkcie 4 pisze Pan „Nie czekamy z założonymi rękoma, na co przyszłość nam przyniesie.” Mój referat synodalny był spowodowany przekonaniem, że jednak trochę tak. Bo w ciągu ostatnich 15 lat transformacji ustrojowej nie powołaliśmy ani jednej parafii, a wręcz przeciwnie, zniknęła parafia w Żyrardowie. Za to w tym samym czasie przez kilka lat utrzymywaliśmy duchownego w miejscowości, w której szansę na rozwój parafii od początku były znikome! Dlaczego zdecydowano się zlikwidować parafię w Trójmieście, a zachować właśnie tę? To jeden, trzeba sobie tę bolesną prawdę po kalwińsku powiedzieć wprost, z największych błędów Naszego Kościoła w ciągu ostatnich lat. Mam nadzieję, że go nie powtórzymy. W tym samym czasie nowe parafie powołali luteranie, metodyści, unitarianie i inni. Dlaczego inni potrafią, chcą lub mogą, a reformowani nie — nie wiem.
Pisze Pan, że „demografia wpływa, ale nie wyrokuje”. To prawda. Niestety, nic lub bardzo niewiele robimy w tym kierunku, żeby nie wyrokowała. Tak jak wskazałem na synodzie, jeżeli nie zrobimy nic, to za 20–50 lat z naszej mapy kościelnej znikną co najmniej cztery parafie (prawie 50%) i zostanie ich może pięć. Jeżeli bowiem w parafii nie ma dzieci, a te które jeszcze są wyjeżdżają do dużych miast (gdzie nas nie ma) lub zagranicę, to prawa natury są nieubłagane: ośrodki te muszą zniknąć — i tak właśnie było w Żyrardowie. Owszem, są konwersje, ale jak wiemy są one w zasadzie ograniczone tylko do czterech parafii w naszym kościele, z czego dwie z nich są w dużych miastach. W innych parafiach one (prawie) nie występują.
Jest wreszcie jeszcze jedno zjawisko, o którym nie wspomniałem na synodzie, a które podobnie jak demografia będzie wpływał na liczebność i stan naszego kościoła we wszystkich jego parafiach: sekularyzacja. Nie widzę żadnych powodów, dla których KER miałby się z nią nie zmierzyć. Sądzę, że każdy z czytelników „Jednoty” zna choć jeden przykład odejścia od kościoła z tego powodu w gronie swoich bliskich i przyjaciół.
Na wszystkie te tematy można by długo barwnie, żywo dyskutować, ale można też coś z nimi zrobić. Właśnie mobilizacja do działania była celem mojego wystąpienia na tegorocznym synodzie. Mam szczerą nadzieję, że Nasz Kościół, wzorem lat powojennych zmobilizuje się i we współpracy z naszą młodzieżą, świeckimi i cudzoziemcami raz jeszcze przeżyje okres rozwoju i budowy nowych ośrodków życia religijnego, duchowego i wspólnotowego. A wtedy, jak sam to Pan świetnie ujął: „Pan Bóg sam nami pokieruje!”
Kazimierz Bem