
- 18 sierpnia, 2007
- przeczytasz w 3 minuty
Rychłą śmierć Boga ogłaszano po wielokroć. Jeszcze częściej oznajmiono, że Bóg nie istnieje, a przekonanie to z rozmachem i brutalnością próbowano wbić ludziom do głów. Motyw śmierci Boga nieustannie pojawia się w literaturze, również teologicznej, która przez...
Fryderyk Nietzsche w służbie ewangelizacji
Rychłą śmierć Boga ogłaszano po wielokroć. Jeszcze częściej oznajmiono, że Bóg nie istnieje, a przekonanie to z rozmachem i brutalnością próbowano wbić ludziom do głów. Motyw śmierci Boga nieustannie pojawia się w literaturze, również teologicznej, która przez kilka dziesięcioleci fascynowała się teologią po śmierci boga. Akademicki eksperyment nie powiódł się.
W oparach spekulacji zachowały się niedobitki gorliwych wyznawców śmierci boga i wciąż czekają na swoje pięć minut. Jednak żaden z nich, nawet dzięki mediom w dobie globalizacji, nie może równać się z Fryderykiem Nietzsche. Przed 125 laty wydał on “Wiedzę radosną”, w której człowiek oszalały ogłasza śmierć Boga i demaskuje jego zabójców.
Przez wiele dziesięcioleci Nietzsche’m straszono. Ostrzegano nawet, że niewiara prowadzi do psychicznego szaleństwa, na które zapadł sam filozof. W słynnym aforyzmie 125 w “Wiedza radosna” znajdują się przejmujące i chyba najbardziej znane słowa Nietzsche’go o śmierci Boga. Obłąkany człowiek szuka Boga i kiedy nie może go odnaleźć wśród niewierzących ogłasza z przerażaniem: “Gdzie się Bóg podział? – zawołał. – Powiem wam! Zabiliśmy go – wy i ja! Wszyscy jesteśmy jego zabójcami! Lecz jakżeż to uczyniliśmy? Jakżeż zdołaliśmy wypić morze? Kto dał nam gąbkę, by zetrzeć cały widnokrąg? Cóż uczyniliśmy, odpętując ziemię od jej słońca? Dokąd zdąża teraz? Dokąd my zdążamy? Precz od wszystkich słońc?”
Bezgraniczne przerażenie na wieść o śmierci Boga, który niezauważalnie umarł, zgnił wręcz, doprowadza obłąkanego poza granice własnego szaleństwa, w którym nawet słowa o gniciu boga wydają się być zbyt łagodne i niewystarczające. Ale to nie koniec. Szaleniec odkrywa coś jeszcze: “Przyszedłem za wcześnie, rzekł potem, nie jestem jeszcze na czasie. To olbrzymie zdarzenie jest jeszcze w drodze i wędruje – nie doszło jeszcze do uszu ludzi, błyskawica i grzmot potrzebują czasu, światło gwiazd potrzebuje czasu, czyny, nawet skoro już są dokonane, potrzebują czasu, żeby je widziano i słyszano. Czyn ten jest im zawsze jeszcze dalszy niż gwiazdy najdalsze – a przecie sami go dokonali!”
Dramat oddalenia od Boga, jego nieobecności od zawsze przewijał się w zwiastowaniu Ewangelii – zarówno w kazaniach, dotyczących grzechu, ale również w trudnym temacie teodycei oraz w wielu innych zagadnieniach, które wiążą się z duchowym kryzysem człowieka.
“Wiedza radosna” z 1882 roku przeraża ostrością osądu i diagnozą kondycji człowieka i społeczeństwa, które albo ogłosiło śmierć Boga albo w ogóle nie zadaje sobie pytania o Boga, uciekając w konformizm obojętności. Stąd też aforyzm Nietzsche’go, jakkolwiek zinstrumentalizowany na przestrzeni wieków, może być pożytecznym impulsem do wciąż kluczowego pytania o Boga, pytania, z którego nigdy nie jesteśmy zwolnieni, i które jesteśmy wciąż zobowiązani stawiać – nie tylko jako chrześcijanie. Jakkolwiek może się to wydać oburzające, gorszące czy prowokacyjne pytania Nietzsche’go cenne są dla współczesnej ewangelizacji – kto wie czy nie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
W opublikowanej niedawno książce Benedykta XVI “Jezus z Nazaretu”, ale także w licznych przemówieniach i homiliach, aż roi się od diagnoz współczesnego człowieka, który nie tylko zaczyna nienawidzić samego siebie, ale przede wszystkim stał się głuchy na żywego Boga, którego śmierć ogłasza szaleniec w aforyzmie Nietzsche’go. Nietrudno połączyć analizę Ratzingera, ale również wielu innych chrześcijańskich teologów, z miażdzącą diagnozą Nietzsche’go.
Volker Gerhardt, profesor filozofii praktycznej Uniwersytetu Humboldta w Berlinie, pisząc na łamach dziennika DIE WELT o apelu Fryderyka Nietzschego o żywego Boga, stwierdza, że ten żywy Bóg, także według Nietzsche’go, jest gwarantem sensu ludzkiego życia. Oczywiście trudno zgodzić się z całością twórczości Nietzsche’go, trudno przejąć go z całością inwentarza w imię wyższego celu, jednak równie trudno zignorować pytania, które Nietzsche postawił 125 lat temu, i na które nie udzielił odpowiedzi. Może ich się bał? A jeśli tak, to dlaczego?
» “Wiedza radosna” w j. polskim