Czy rozwód to grzech nieprzebaczalny?!
- 9 czerwca, 2007
- przeczytasz w 21 minut
Na te pytanie szuka odpowiedzi wielu okaleczonych grzechem rozwodu ludzi. Lista grzechów, które są trudne do wybaczenia jest długa i niezwykle bolesna, a szczególnie staje się dotkliwa, gdy wchodzi w nią grzech rozwodu. Rany spowodowane rozwodem, goją się z trudnością, a nieraz przez całe pokolenia. I co tu dużo mówić, nie są łatwe do zapomnienia i przebaczenia. Jednak jakby nie był ohydny grzech rozwodu, to kościół Chrystusa ma autorytet i moc odpuścić go pokutującemu grzesznikowi. Przecież morderstwo z pewnością […]
Na te pytanie szuka odpowiedzi wielu okaleczonych grzechem rozwodu ludzi. Lista grzechów, które są trudne do wybaczenia jest długa i niezwykle bolesna, a szczególnie staje się dotkliwa, gdy wchodzi w nią grzech rozwodu. Rany spowodowane rozwodem, goją się z trudnością, a nieraz przez całe pokolenia. I co tu dużo mówić, nie są łatwe do zapomnienia i przebaczenia. Jednak jakby nie był ohydny grzech rozwodu, to kościół Chrystusa ma autorytet i moc odpuścić go pokutującemu grzesznikowi.
Przecież morderstwo z pewnością jest większym grzechem niż rozwód? Jednak morderca może przystąpić do spowiedzi i otrzymać rozgrzeszenie, ale osobie rozwiedzionej i będącej w ponownym związku nie sakramentalnym, nawet wyznanie grzechów jest zabronione.
Problem nieprzebaczalnego rozwodu nie jest dylematem tylko jakiejś jednej denominacji chrześcijańskiej, ale sięga swymi korzeniami niemal wszystkich ugrupowań. Jednak pomimo takiego nieprzejednanego nastawienia do grzechu rozwodu, kościoły chrześcijańskie mają obowiązek i w tym temacie naśladować swego Pana. Kościół, który twierdzi, że jest ciałem Chrystusa musi postępować tak jak Jezus. Musi dotykać się trędowatych i pragnąć ich uzdrowienia, powrotu do społeczności wierzących. Ludzie poranieni grzechem, a w szczególności grzechem rozwodu, nie potrzebują soli na swoje rany. Oni potrzebują uzdrowienia! Pomimo że kościół posiada wszelkie możliwe środki leczenia grzeszników, to w większości przypadków pozostawia ich krwawiących, obolałych na pastwę losu i buntu przeciw Bogu. Prawda jest taka, że kościół Chrystusa ma obowiązek zbierać z pola walki rannych ludzi, i z ufnością, zdając się na łaskę Bożą, pomagać im dochodzić do pełni zdrowia, i duchowego wzrostu.
Wsłuchując się w pytania zadawane przez ludzi uwikłanych w rozwód, zastanawiam się, o co tu chodzi, czy Chrystus jest biurokratą rozpatrującym zgrabnie ułożone petycje lub podania? Czy kościół jest Jego kancelarią sądową? Dlaczego ci ludzie zadają takie dziwne pytania? Przecież odpowiedź według ewangelii jest nadzwyczaj prosta — Bóg w Chrystusie Jezusie przebacza wszystkie grzechy, Bóg wybacza morderstwo, seksualną niemoralność i wiele jeszcze innych najpodlejszego rodzaju grzechy! Jest tylko jeden grzech, którego nikt nie jest w stanie wybaczyć; to jest grzech przeciw Duchowi Świętemu, ale grzech rozwodu z pewnością nie jest tym grzechem.
Szczególnie w dzisiejszym czasie, gdy rozwody stały się powszedniością, musimy zadać sobie pytanie — czy nasze chrześcijańskie kościoły posiadają w tym temacie satysfakcjonującą odpowiedź, czy naprawdę szczerze praktykują to, co głoszą, że w Chrystusie Jezusie, osobie pokutującej wszystkie grzechy są przebaczone. Przypuśćmy, że do kościoła chrześcijańskiego, przyjdzie człowiek pięciokrotnie rozwiedziony i od wielu lat żyjący z kobietą bez ślubu, nawraca się i jest od tej pory wierzącym chrześcijaninem. Czy teraz jako nawrócony musi wrócić z powrotem do jednej ze swoich niewierzących żon? Jeśli tak, to do której? Czy ma porzucić tą, z którą żyje bez ślubu? Albo czy może on — zapominając o swojej przeszłości — ożenić się z wierzącą chrześcijanką, która będzie już z kolei jego szóstą żoną? Inny przykład: nawraca się małżeństwo, ale oboje są po rozwodach, i teraz po nawróceniu, co mają zrobić? Czy mają powrócić do swoich byłych współmałżonków?
To nie są tylko podchwytliwe pytania, aby denerwować duchowych przywódców, ale są to podstawowe trudności, z którymi coraz częściej będą przychodzili do kościołów ludzie szukający Boga i Bożego wybaczenia. Dlatego jeśli nie znajdziemy dla nich Biblijnej odpowiedzi, ani miejsca w społeczności wierzących, a pozostaniemy przy aroganckiej ignorancji tego nadzwyczaj bolesnego ludzkiego problemu, to rzeczywiście pozostaje nam przy wejściu do kościołów chrześcijańskich wywiesić tablicę informacyjną z napisem:
“ROZWODNIKOM WSTĘP SUROWO WZBRONIONY! ROZWÓD GRZECH NIEPRZEBACZALNY!”
Tylko czy znajdziemy uzasadnienie takiego stanowiska w Piśmie Świętym i nauce Chrystusa? Czy trwając w takim uporze nie satysfakcjonujemy jedynie tych, którym zdaje się, że mają szczególne prawo do piętnowania rozwodu? Czy nic nie robiąc, nie naigrywamy się z ludzkiego bólu? Wiem — a raczej jestem pewien, że wielu natychmiast powoła się na komentarz uczyniony przez Jezusa w sprawie rozwodu, który jest zapisany w Ewangelii Mateusza 19:8–9, wykrzykując:
- - Przecież tu wyraźnie widać, że Bóg nie ustalił rozwodu!
Jednak w tym fragmencie ewidentnie dostrzegamy, że Jezus nie zaprzecza istnieniu takiej procedury pośród żydów. Jedynie Jezus nie mówi o rozwodzie jako o części Bożego porządku. Chrystus specyficznie rozpoznał to ustanowienie, jako ludzką zmianę wprowadzoną w Bożą koncepcję, powiadając:
- - “…lecz od początku tak nie było.” (Mat. 19:8)
Chrystus odwoływał się do faktu, że te prawo do rozwodu nastąpiło z powodu twardych żydowskich serc, dlatego Mojżesz “pozwolił się rozwieść..” (Mat.19:8). Pozwolić (albo umożliwić), praktycznie nie jest tym samym, co stworzenie, ustanowienie albo wprowadzenie prawa. Jeśli ktoś “zezwolił”, to znaczy, że coś jest już egzystującym pojęciem lub praktyką. Fakt, że Bóg nie ustanowił rozwodu, ale zezwolił na to — pod pewnymi warunkami — jest jednym z powodów, dlaczego kościół miał, i ma problem w rozważaniu tej nader niewygodnej i bolesnej praktyki.
Musimy zrozumieć, że rozwód zaczął się ukazywać jako biblijna koncepcja w wersetach, które rozpoznają go jako,“fait accompli”, co oznacza, że rozwód po raz pierwszy w zapisie biblijnym ukazuje się jako rozwinięta już praktyka, ponad którą Bóg przez Mojżesza egzekwuje funkcję regulującą (Ks. Powtórzonego Prawa 22:19, 29; 24:1–4). Toteż Mojżesz uregulował tylko zasady, niż miałby całkowicie zakazać rozwodu, dlatego Jezus mógł odpowiedzieć — zresztą całkiem trafnie — że Mojżesz “zezwolił” na to. Gdy Mojżesz napisał Pięcioksiąg i dał jego prawa ludziom, rozwód był już dobrze znany jako ustabilizowany proces i stanowił powszechną praktykę.
(Gdyby ktoś pragnął prześledzić tę sprawę bardziej szczegółowo, to rozwód jest wspomniany w Starym Testamencie, Ks. Kapłańska 21: 7–14; 22:13; Ks. Liczb 30:9; Ks. Powtórzonego Prawa 22:19–29; 24:4; Ks. Izajasza 50: 1; Ks. Jeremiasza 3: 1–8; Ks. Ezechiela 44:22; Ks. Malachiasza 2:14–16.)
Jeśli Mojżesz “zezwolił” na rozwód przez regulację istniejących przepisów, aniżeli miałby zakazywać tej praktyki, to nie mamy prawa myśleć, że Bóg po prostu przymknął oczy na sprawę rozwodu. Bóg niczego nie ignoruje spodziewając się, że w ten sposób problem jakoś sam zniknie, ani też totalnie rozwodu nie prześladuje jako praktyki, ale raczej umiejętnie bierze to w swoje ręce i coś robi z tą całą sprawą. Po pierwsze Bóg zwraca uwagę na to, że rozwód jest dozwolony tylko w pewnych okolicznościach (Ks. Powtórzonego Prawa 22:19,29), po drugie, gdy związek małżeński w prawnym zorganizowanym zwyczaju jest skończony, to jest definitywnie skończony, i po trzecie, ci którzy otrzymali rozwód są w pełni świadomi możliwych konsekwencji (Ks. Powtórzonego Prawa 24:1–4). Z całą pewnością będzie to niezmiernie prawidłowe, aby w tym miejscu stwierdzić, że w Piśmie Świętym Bóg uznaje istnienie rozwodu i ostrożnie, prawnie go reguluje.
W takim razie widząc Bożą postawę wobec kwestii rozwodu, Jego kościół, pragnący być szafarzem Bożego “Zbawienia z Łaski”, także powinien zrobić coś sensownego w tej materii. Przede wszystkim nie musimy przymykać oczy na rozwód, ani go też prześladować, te obydwie ekstremy nie są Biblijne, ale jako przywódcy i sprawujący urzędy w kościele Chrystusa, powinniśmy ze wszystkich sił szukać wyjścia, aby ta bolesna sprawa została unormowana pomiędzy ludem Bożym, zgodnie z zasadami zawartymi w Piśmie Świętym. Ponieważ kościół jest powołany do głoszenia światu Ewangelii, czyli Dobrej Nowiny, “że Bóg w Jezusie Chrystusie przebacza grzechy wszystkim pokutującym grzesznikom”.
Grzech rozwodu nie jest grzechem niewybaczalnym, gdy Jezus mówił o grzechu niewybaczalnym, to nie wspomniał o rozwodzie, za to przekonywał o przebaczaniu wszystkich innych grzechów — głosząc:
- - …Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, (Mat.12:31)
Z tych słów jasno wynika, że wszystkie inne grzechy mogą być wybaczone. Dlatego, gdy rozwód wchodzi do kategorii wszystkich innych grzechów, to musimy dojść także do konkluzji, że i rozwód jako taki jest grzechem wybaczalnym. Jedyny grzech, który nie może być wybaczony, to jest przypisywanie Duchowi Świętemu pracy i działania ducha nieczystego. Chrystus zwrócił uwagę na ten fakt, aby nikt nie nazywał Ducha Świętego duchem nieczystym! Zatem rozwód jest i będzie uważany przez Boga jako grzech wybaczalny. Dlatego kościół Boży powinien odważyć się, aby postępować w taki sam sposób, i nie czynić tych biednych pobitych, szukających Bożej miłości ludzi, chrześcijanami drugiej kategorii.
Czy trudno jest to zrozumieć, że ludzie szukający pokoju z Bogiem, pragnący do Niego się nawrócić, posiadają w swojej przeszłości wszystkie rodzaje grzesznych nieprawidłowości, że byli “włączeni w każdy rodzaj brudu”, tak jak to umieścił apostoł Paweł w Efezjan 4:19. W tym miejscu musimy zadać sobie pytanie — komu potrzebny jest lekarz? Idąc krok dalej zastanówmy się, w jaki sposób ma być rozpatrywana ich przeszłość? I czy taki nowo nawrócony ma prawo rozważać po swoim nawróceniu ponowne małżeństwo? Czy jako kościół powinniśmy wyciągać te wszystkie stare sprawy z ich przeszłości i szczegółowo od początku na podstawie tego, co znajdujemy określać odpowiedzialność i winę, a także prawo do zawarcia ponownego związku małżeńskiego? Niektórzy duchowni chcą ubrać każdy szczegół z przeszłego grzesznego życia w nową formę, bez względu na to czy ma to związek z ponownym małżeństwem czy nie. Inni idą tak daleko, że doradzają zerwanie obecnego małżeństwa na tej podstawie, że w przeszłości osoba otrzymała rozwód z powodu swojego grzechu wobec byłego współmałżonka. Natomiast jeszcze inni chcą zabronić ponownego małżeństwa wszystkim rozwiedzionym osobom. A jeszcze inni, także spoglądając w przeszłość chcą zakazać ponownego małżeństwa tym wszystkim, których nazywają “stroną winną”. A co na to mówi Biblia? Czy może osoba rozwiedziona, która zawiniła w rozpadzie swojego związku małżeńskiego, po nawróceniu ponownie zawrzeć związek małżeński z inną osobą?
Przypuśćmy, że kobieta, która będąc mężatką prowadziła rozwiązłe brudne życie i mąż jej na tej podstawie “wszeteczeństwa” rozwiódł się z nią, a teraz ona staje się nawróconą chrześcijanką i spotyka chrześcijanina, a on chciałby ją poślubić będąc w pełni świadomy jej przeszłości — a jak dobrze wiemy posiada ona w swoim życiu wszystkie rodzaje seksualnej rozwiązłości, czyli jest cudzołożnicą. Czy taka cudzołożnica kwalifikuje się do zawarcia ponownego małżeństwa? Naturalnie, że odpowiadając na takie pytania musimy się liczyć, że w tym miejscu występuje niezliczona liczba komplikacji. Dlatego jest także niemożliwe, abyśmy wymienili wszystkie ich ewentualne kombinacje, dotyczące problemów, które dewastują związki małżeńskie. Jednak do tych i do innych możliwych sytuacji, Słowo Boże ma odpowiedź: — Kiedy ktoś jest nawrócony to “…niech przeto każdy trwa u Boga w takim stanie, w jakim został powołany…” (1Kor.7:24; w.17,20,26)
Czytając jednak ten fragment Słowa Bożego mamy pewne trudności w jego zrozumieniu, ponieważ urodziliśmy się w kulturze, która określiła nas niemal od poczęcia jako chrześcijan. Zadecydowano za nas, że ta, a nie inna religia będzie naszą, i przez chrzest jako niemowlęta staliśmy się prawnymi członkami chrześcijańskiego kościoła wraz ze wszystkimi konsekwencjami wynikającymi z tego faktu. W pewnym sensie pozbawiono nas wolności wyboru, z tego powodu tak wiele małżeńskich tragedii nie może uzyskać właściwego rozwiązania, gdyż w rachubę naszego życia nie wchodzi możliwość “nawrócenia się” lub świadomego przyjęcia chrztu świętego. Ponieważ każdy urodzony w kraju o dominacji kościoła, który nakazuje chrzest niemowląt, staje się statystycznym wierzącym z powodu ubezwłasnowolnienia sumienia, a tym samym odebrania wolności do świadomej decyzji.
Dlatego zadałem sobie trochę trudu i wczytałem się w “Kodeks Prawa Kanonicznego” odnośnie unieważnienia małżeństwa, i ogarnęło mnie zdumienie, gdyż znalazłem tam doskonałe biblijnie uzasadnione prawa, ale tylko i wyłącznie odnoszące się do ludzi z terenów misyjnych, czyli tych, którzy nie zostali ochrzczeni w niemowlęctwie, a chrześcijaństwo przyjęli jako świadomi swego wyboru i decyzji dorośli ludzie. Pozwoliłem więc sobie w tym artykule zacytować kilka fragmentów tego prawa.
Kodeks Prawa Kanonicznego — Strona 228 — 229
“Małżeństwo zawarte przez nieochrzczonych, jeśli jedno z nich przyjęło chrzest, może być rozwiązane na korzyść wiary (in favorem fidei), mocą przywileju Pawłowego i na podstawie pełni władzy papieskiej.
2.1 Rozwiązanie małżeństwa na podstawie przywileju Pawłowego
2.1.1 Pochodzenie przywileju i zasady ogólne
Przywilej Pawłowy, nazywany przywilejem wiary, opiera się na tekście zapisanym przez świętego Pawła Apostoła w jego pierwszym Liście do Koryntian (7,12–13, 15 ) i oznacza prawo (przyznane temu z pogańskich małżonków, które przyjęło chrzest) zerwania węzła małżeńskiego, zawartego z osobą nieochrzczoną przed nawróceniem, i zawarcia ponownego małżeństwa, po jej odejściu, czyli pod warunkiem, że pogański współmałżonek nie chce się nawrócić lub, przynajmniej, zgodnie mieszkać ze stroną ochrzczoną bez obrazy Stwórcy.
Już w pierwszych wiekach pisarze starochrześcijańscy wspominają o korzystaniu z przywileju Pawłowego; w następnych wiekach czynią to synody, potem Gracjan (XII w.) i szereg dokumentów papieskich. Były jednak przez długi czas wątpliwości, czy Apostoł przyznał stronie nawróconej na wiarę tylko prawo do odejścia od współmałżonka, czy także prawo do zawarcia nowego związku. W XII w. dopiero rozwinęła się nauka Kościoła twierdząca, że mocą przywileju Pawłowego odnośne małżeństwo może być rozwiązane, po spełnieniu pewnych warunków. Znaczny rozwój tej nauki Kościoła zaznaczył się na terenach misyjnych w XVI wieku.
Nauka wieków znalazła następnie swój wyraz zarówno w Kodeksie z 1917 r., jak i w Kodeksie Jana Pawła II. Obecnie więc małżeństwo zawarte przez dwie osoby nieochrzczone, żyjące w małżeństwie naturalnym (legalnym), zostaje rozwiązane na mocy przywileju Pawłowego dla dobra wiary strony, która przyjęła chrzest, przez sam fakt zawarcia nowego małżeństwa przez stronę ochrzczoną, jeśli strona nieochrzczona odeszła (kan. 1143 § 1).
6 Przyjmuje się, że strona nieochrzczona odchodzi, jeśli nie chce mieszkać ze stroną ochrzczoną lub mieszkać z nią w zgodzie bez obrazy Stwórcy, chyba że osoba ochrzczona po przyjęciu chrztu dała słuszny powód odejścia (kan. 1143 § 2).
7 Większość autorów opowiada się zdecydowanie za tym, że każdy ochrzczony, nawet u braci odłączonych, ma prawo korzystać z przywileju Pawłowego. Jego podstawą bowiem nie jest przynależność do Kościoła katolickiego, lecz chrzest.”
Czytając ten fragment “Prawa Kanonicznego” zastanawiam się — w jaki sposób można je zastosować w takich krajach jak Polska? W jaki sposób niemowle może obronić się przed chrztem, którego nie rozumie, aby w wieku dorosłym nie ponosić konsekwencji za nie swoją decyzję? Jednak te pytania pozostawiam bez odpowiedzi, gdyż zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem w mocy, aby przeciwstawić się nielogicznej tradycji i całej hierarchii kościoła. Gdyż owe cytowane z pierwszego listu do Koryntian “Prawo Pawłowe”, powinno być regułą dla wszystkich kościołów, i wszystkich nawracających się w tych kościołach ludzi. Słowo Boże z Pierwszego listu do Kor. Roz.7 w.17, mówi, że każdy nowo nawrócony, od dnia swego nawrócenia, rozpoczyna nową historię swego życia, także rozpoczynając ją od tego wyjątkowo bolesnego miejsca jakim jest rozwód, morderstwo, kradzież itd. Jednak ta reguła prawa Pawłowego nie uwalnia nikogo od spełnienia przez daną osobę, koniecznych cywilnych albo moralnych zobowiązań, ponieważ prawdziwy żal za grzechy popełnione w przeszłości, prowadzi zawsze do takich owoców, które reprezentują charakter Jezusa Chrystusa.
Poprzez całe Pismo Święte Nowego Testamentu jest wyraźnie widoczne Boże założenie, że cudzołożnicy, wszetecznicy i homoseksualiści, a także i inni z notoryczną przeszłością, będą: “…oczyszczeni, omyci, uświęceni.” — Czytamy w 1Kor.6:11, — “…A takimi byli niektórzy z was.” Wydaje się, że jest to dobrze ustabilizowany Boży zamiar, że nowo nawróconemu raz na zawsze zostało wszystko przebaczone, a on już nie jest dłużej uważany za cudzołożnika, czy pijaka, etc. Dlaczego więc kontynuujemy w kościołach chrześcijańskich nazywanie ludzi rozwiedzionych tymi, którzy złamali prawo przymierza małżeńskiego i odsuwamy ich w najciemniejsze kąty jako ludzi niegodnych Chrystusa? Przecież Chrystus właśnie za takich złożył swoje życie w ofierze.
Nasza postawa musi być Biblijna, ponieważ rozwód jest koncepcją Biblijną, często na stronicach Biblii używaną i reformowaną. To chrześcijaństwo musi zrobić wszystko, co jest możliwe, aby postępować i nauczać tego, co Bóg zawarł na ten temat w Swoim Słowie. Biblia rozpoznaje i reguluje proces rozwodowy. Ponadto kościół jest zobowiązany odnosić się w Biblijny sposób do aktualnych przypadków, i na Biblijnych zasadach dotyczących rozwodów rozpatrywać ich grzeszność, dając ludziom możliwość pojednania się z Bogiem. Doprawdy jest niewłaściwe, by potępiać od ręki wszystkie rozwody, ponieważ sam Bóg został włączony w proces rozwodowy z Izraelem: “Zobaczyła, że za wszystkie czyny nierządne, jakie popełnił Izrael-Odstępca, odrzuciłem go, dając mu list rozwodowy…(Jer. 3:8) Myślę, że teraz wyraźnie widzimy, że ta sprawa nie może być traktowana w taki uproszczony sposób. Aby powiedzieć:
- - Nie chcę mieć do czynienia z osobami rozwiedzionymi!
Jest to powiedziane bardzo butnie i nie odpowiedzialnie, albowiem każdego tak myślącego umieszcza to w pozycji nie godnej pozazdroszczenia, gdyż taki ktoś nie pragnie także mieć cokolwiek do czynienia z Bogiem! (Bóg jest osobą rozwiedzioną!)
Dlatego nie ma żadnego znaczenia, jaki jest dominujący klimat ludzkich opinii. Nikt nie zaprzeczy, że niektórzy chrześcijanie są nadzwyczaj uczuleni emocjonalnie na temat rozwodu, i mają w tym temacie bardzo uproszczone myślenie, nie próbują zadać sobie odrobinę trudu, aby zrozumieć Biblijny punktu widzenia, który próbuję tu rozpatrywać. Toteż, jeśli czujemy, że nasza postawa w sprawie rozwodu jest zła, niezgodna z duchem Bożej łaski, to nie mamy innego wyboru, ale musimy ją zmienić. Nawet, gdyby wszyscy wokół nas posiadali niewłaściwe postawy, to musimy próbować na nich wpłynąć, aby zaczęli myśleć bardziej Biblijnie.
Tak czy inaczej, przyjęta dzisiaj lista grzechów, które kościół wybacza, nie obejmuje rozwodu i ponownego małżeństwa, chociaż Bóg je wybacza. Jest to tragiczna pomyłka, jaką czynią przywódcy duchowi. Pominięcie tego grzechu, i utrzymywanie go jako niewybaczalnego może zbezcześcić ludzkie dziedzictwo samego Chrystusa! Pragnę przez to powiedzieć, że w linii genealogicznej Chrystusa, można znaleźć, że nierządnicę (cudzołożnicę) Rachab poślubił Salomon i weszła ona w linię Mesjasza. Dawid i Bedszeba także najzwyczajniej w świecie popełnili cudzołóstwo — nie mówiąc już o morderstwie, którego dopuścił się Dawid — a jednak pomimo wszystko Jezus jest nazwany “Synem Dawida”. Czy związek Dawida i Batszeby, z którego przyszedł Chrystus nie był cudzołożny? Czy związek ten nie został uświęcony przez Boże przebaczenie? Dlaczego zatem jest tak wiele niewłaściwych postaw w kościołach chrześcijańskich w stosunku do rozwodów i ludzi rozwiedzionych? Dlaczego traktują one osoby rozwiedzione tak jakby popełniły grzech nieprzebaczalny? Z powodu tych bolesnych pytań, pozwolę sobie jeszcze raz powiedzieć; że ci wszyscy, którzy grzesznie się rozwiedli, nie mogą i nie powinni być lekko usprawiedliwieni za to, co uczynili, gdyż to, co uczynili jest grzechem. Mówiąc ściślej — dlatego że rozwód jest grzechem, to jest on grzechem wybaczalnym.
Nawet gdy stoimy na zupełnie świeckim nie Biblijnym gruncie, to rozwód jest uważany za zło nie tylko dlatego, że niesie ze sobą niedolę, ale dla tego, że jest destruktywny dla całego społeczeństwa. Dla nas wierzących chrześcijan już specjalnie jest grzeszny, ponieważ jest on uwłaczający i przeciwny Świętemu Bożemu założeniu, o nierozerwalności związku małżeńskiego. Ale czy jest on tak bardzo permanentnie odciśnięty w życiu grzesznika, że aż nie może być zmyty przez krew Chrystusa?
Naprawdę jest to godne naszej uwagi, abyśmy w końcu odkryli, że na liście ohydnych grzechów (1Kor.6:9–10; Obj.22:15; Gal.5:19–21, etc.) takich jak samolubstwo, zazdrość, obmowa i jeszcze inne — a trzeba przyznać, że jest to zaskakująca lista — wymienione tam grzechy idą ręka w rękę z pijaństwem, bałwochwalstwem, morderstwem i homoseksualizmem, jednak pomiędzy tymi wszystkimi wspomnianymi grzechami nie występuje grzech niedozwolonego przez kościół rozwodu. Jednak odnotowanie tego faktu nie oznacza, abym chciał tolerować grzech rozwodu. Jak już powyżej nadmieniłem, rozwód wszedł w nasze życie bezprawnie i jako grzech musi być napiętnowany i potępiony. Moim celem nie jest zakrywanie jakichkolwiek Biblijnych odnośników dotyczących grzesznego rozwodu, pragnę jedynie zauważyć, że apostołowie musieli posiadać bardziej odmienną koncepcję na temat rozwodu niż dzisiejsi przywódcy kościelni, którzy rozwód ciągle włączają w listę nieprzebaczalnych grzechów. Zaznaczam, że tym stwierdzeniem nie pragnę minimalizować faktu grzeszności rozwodu, przypomniałem tylko, że jest to ohydny grzech i jako taki, rozwód nie może być tolerowany. Jednak nie rozwiązanie tego zagadnienia może pociągnąć za sobą poważne negatywne skutki, gdzie wiele istnień ludzkich (włączając w to cały kościół) nie uniknie szkodliwego efektu naszej ignorancji — ponieważ w efekcie wszyscy będziemy poranieni.
Odnotujmy to sobie, że odkąd rozwód nie jest grzechem niewybaczalnym, to może być wybaczony. Naturalnie, że to nie uzdrowi wszystkich złamanych dziecięcych serc, bliskiej rodziny jak i teściów, nie mówię już o stronach włączonych w proces rozwodowy. Nawet, gdy rozwód jest właściwy, zawsze jest wypadkową czyjegoś grzechu. Nawet w najlepszym przypadku, rozwód przynosi niedolę i ból. To jest prawdziwy powód, dlaczego Bóg nienawidzi rozwodu. Jednak, jeśli nawet ktoś jest grzesznie rozwiedziony, to może w kościele Chrystusa, otrzymać przebaczenie, oczyszczenie i odnowienie, tak samo jak ten skruszony pijak i homoseksualista, którzy zostali wymienieni w 1Kor.6:9–11. Jeśli oni mogą być obmyci i uświęceni przez tego samego Ducha Świętego, to my nie mamy prawa uznawać kogoś za nieczystego, kogo Bóg oczyścił!
Nie sądzę, że przysługujemy się głoszeniu Ewangelii — czyli Dobrej Nowiny grzesznemu światu — gdy w nadgorliwości czynimy siebie samych świętszymi od apostoła Pawła albo samego Pana Boga! Któż z nas nie zgrzeszył? Czy ktoś z czytających ten artykuł nie jest cudzołożnikiem i mordercą w swoim sercu? Kto z nas może rzucić pierwszy kamieniem? Czy w Bożych oczach ktoś z nas jest lepszy od Rachab, Dawida, czy Batszeby, tylko z tej przyczyny, że zewnętrznie tak jak oni nie zaangażował się w cudzołóstwo, albo nie zawarł związku małżeńskiego z osobą rozwiedzioną, popełniając przez ten czyn cudzołóstwo? Dlaczego cudzołóstwo i rozwód w tak definitywny sposób oddzielamy z listy innych ohydnych grzechów ukazanych w Nowym Testamencie? Jakkolwiek pomiędzy wieloma wyliczanymi na tych listach grzechami, rozwód nawet nie został ukazany, głównie znajdujemy go w Mat. 15; Rzym. 1; Gal. 5; II Tym. 3; Obj. 21, 22, jednakże takie grzechy jak chciwość i zniesławienie są tam bardziej wyeksponowane od rozwodu!
Doprawdy nie próbuję minimalizować grzeszności rozwodów. Jest to ohydny grzech i konsekwencje tego są tragiczne, ponieważ mogą, i zazwyczaj podążają za sprawcą, nawet i po przebaczeniu tego grzechu. Ale Nowy Testament nigdzie nie pokazuje, że mają być zastosowane wobec osób rozwiedzionych jakieś specjalne konsekwencje, które kościół musi na tych pokutujących ludzi narzucić. Jeżeli jednak mamy oglądać tę sprawę w jakimś specjalnym świetle, jak czyni to wielu dzisiejszych chrześcijan, to zadajmy sobie także pytanie — jak to się dzieje, że Nowy Testament nie postępuje w taki sam sposób jak nasze kościoły? Czy apostołowie nie ukazywaliby grzechu rozwodu na pierwszym miejscu listy ohydnych grzechów, tak jak my to czynimy? W tym miejscu musimy powiedzieć sobie jasno i dobitnie:
- - Co Bóg oczyścił tego żaden człowiek nie może nazywać nieczystym!
Chrystus jest większy niż nasz grzech — nawet grzech cudzołóstwa i rozwodu. Pomniejszamy Chrystusa, gdy czynimy i mówimy jak gdyby tak nie było. Te grzechy cudzołóstwa i rozwodu naprawdę są ohydne; nie wolno nam tego faktu pomniejszać. Ale Chrystus jest większy niż grzech — “wszystkie grzechy”. Przez takie podejście, jakie próbuję pokazać w tym artykule wcale nie pomniejszam tego budzącego obrzydzenie grzechu, albo jego skutków, raczej w następstwie tego co stwierdzam, wynoszę samego Chrystusa i moc Jego Krzyża, który jest w stanie oczyścić, przebaczyć i odnowić człowieka z najohydniejszym grzechem, grzechem rozwodu.
Pozwólmy zatem postawić sobie jeszcze takie pytania; czy małżeństwo z byłą cudzołożnicą albo grzesznie rozwiedzioną osobą jest zakazane? Czy małżeństwo z byłymi mordercami, kłamcami albo oszczercami jest zakazane? Nie mamy żadnych dowodów na to, aby wierzyć, że coś wskazuje w Biblii, że takie związki są zakazane. Albo Bóg oczyszcza nawracającego się człowieka z jego grzechów, albo go nie oczyszcza? Zastanówmy się i śmiało odpowiedzmy sobie na te pytania, i dajmy odpowiedź proszących nas o to rozwiedzionych ludzi.
Jest to szczególnie okrutne, aby wciąż mówić do osoby, która przez nawrócenie doznała Bożego wybaczenia, o tym, że ma w nieskończoność pokutować za popełniony w przeszłości grzech. W Chrystusie Jezusie na mocy przelanej za nasze grzechy krwi, on/ona teraz po nawróceniu są niewinni czyści i święci, “stare przeminęło, wszystko stało się nowe”. Kim my jesteśmy, aby pamiętać i trzymać winę przeciw takim ludziom, kiedy sam Bóg tego nie czyni?!
W Biblii nie ma takiego prawa, które mówiłoby, że osoba rozwiedziona musi pozostać samotna, i z nikim nie wiązać się węzłem małżeńskim. Bóg wyraźnie pozwolił na małżeństwo Dawida i Batszeby, chociaż zarówno obydwoje byli winni cudzołóstwa, a Dawid z całą pewnością, również i morderstwa. Już bardziej paskudnego początku dla małżeństwa nie moglibyśmy sobie wyobrazić. A jednak Bóg pobłogosławił to małżeństwo właśnie w takim czasie, ponieważ zostało udzielone przebaczenie, przeszłość została oczyszczona, a przyszłość stała się czysta dla Bożego błogosławieństwa (2Sam.12:13; Psalm.51). Jeśli te małżeństwo, które “w swoim początku” było aż po kolana zanurzone w grzechu (Dawid nie skruszył się od razu, dopiero aż “później”, w swoim małżeństwie) czy mogłoby zostać pobłogosławione przez Boga tak, aby przez niego przywieść Mesjasza? Dlaczego więc mówimy, że osoby, które otrzymały przebaczenie i przed ślubem zostały oczyszczone, nie mogą spodziewać się, że Bóg pobłogosławi ich małżeństwo, ponieważ w swojej przeszłości grzeszyli.
Ktoś może powiedzieć, że to wszystko czyni przebaczenie zbyt łatwe i tylko zachęca do rozwodu. Nie uznaję tego argumentu ani krztyny więcej niż to uczynił apostoł Paweł w liście do Rzymian. Rozwód otrzymany z niewłaściwych powodów jest “grzechem” — ohydną obrazą przeciwko Bogu i człowiekowi. Nie zachęcam do rozwodu, ani trochę więcej niż Bóg zachęcałby do rabunku, cudzołóstwa, homoseksualizmu, kłamstwa i morderstwa przez deklarowanie, że takie grzechy są całkowicie przebaczone w Chrystusie i odłożone do przeszłości (1Kor.6:11). Skrucha, kiedy jest prawdziwa, jest jak żal Dawida (Ps.51; 38. etc.); to nie oznacza potraktowanie tego lekko, jak jakąś sztuczkę. Pokutujący grzesznik uznaje poważną naturę swego występku i nie tylko jest wdzięczny, ale produkuje owoce (zmiany) stosowne do swego żalu. W jakiejkolwiek dyskusji o rozwodzie i ponownym małżeństwie musimy być ostrożni by zachować integralność trzech Biblijnych prawd.
- 1. Grzech jest ohydny.
2. Łaska jest większa niż wszystkie najohydniejsze grzechy (Rzym.5:20).
3. Jest tylko jeden grzech nieprzebaczalny, grzech przeciw Duchowi Świętemu.
Jest to niezmiernie ważne do odnotowania, że przebaczenie (nawet w sprawie ze skruszonym “wierzącym”, który zgrzeszył po swoim nawróceniu), włącza nie tylko oczyszczenie, ale i pocieszenie, a także przywrócenie do pełnej społeczności pomiędzy członkami kościoła Chrystusa (2Kor.2:7,8).
pastor Lech Foremski