Diabeł u ojca Rydzyka
- 7 listopada, 2006
- przeczytasz w 5 minut
Jedni cieszą się z Radia Maryja dlatego, że jakoby miałoby się ono uładzić (jego zwolennicy twierdzą, że ciągle jest sobą), inni dlatego, że nadal dowiadują się z niego tego, czego dowiedzieć się z innych mediów nie sposób. A media redemptorystów faktycznie ewoluują. Z początkiem sierpnia ze zdziwieniem odnotowano fakt, że Telewizja Trwam zaczęła zarabiać pieniądze na reklamach. Telewizyjny marketing firmy „Mango” w medium redemptorystów przyniósł zaskakująco dobry efekt.Ojcowie […]
Jedni cieszą się z Radia Maryja dlatego, że jakoby miałoby się ono uładzić (jego zwolennicy twierdzą, że ciągle jest sobą), inni dlatego, że nadal dowiadują się z niego tego, czego dowiedzieć się z innych mediów nie sposób. A media redemptorystów faktycznie ewoluują. Z początkiem sierpnia ze zdziwieniem odnotowano fakt, że Telewizja Trwam zaczęła zarabiać pieniądze na reklamach. Telewizyjny marketing firmy „Mango” w medium redemptorystów przyniósł zaskakująco dobry efekt.
Ojcowie redemptoryści otrzymują 20% z każdego sprzedanego produktu. To dobry znak, nie mający nic wspólnego z merkantylizacją ich dzieła. Jeśli ta telewizja ma być nowoczesna i konkurencyjna, to musi zarabiać na reklamach i oby nie dała sobie wmówić, jak media publiczne, że część rynku reklamowego należy oddać TVN-owi.
Jednakże jest jedno „ale”.Otóż w zakupach Tele-mango sacrum i profanum mieszają się bulwerująco. Firma Mango kooperująca z „Trwam” sprzedaje wulgarne gadżety erotyczne, proponuje je wraz z samoprzylepnymi medalionami św. Krzysztofa dla kierowców i książkami o Janie Pawle II. W nocy Mango oferuje usługi seksualne z wykorzystaniem kobiet. Co na to ojciec Tadeusz Rydzyk? W umowie z Mango zastrzegł, że wTV Trwam nie będą reklamować żadnych kaset ani kajdanek obok kremu ze ślimaków na zmarszczki. Tylko, że ten gest redemptorystów okazał się być bez pokrycia. Telewizja katolicka w ogóle nie powinna kooperować z firmą, która sprzedaje pornografię.
Kryje się za tym merkantylnym kuriozum ideowa niekonsekwencja. Stanisław Michalkiewicz, Rafał Ziemkiewicz, Janusz Korwin-Mikke, królujący w klimacie inteligenckich kompleksów wobec RM, głoszą radykalną doktrynę ekonomiczną, przedkładającą zysk nad osobę ludzką i osobową wykładnię pracy. „Absolutny prymat rynku” kreujący „niesprawiedliwą dystrybucję dóbr” kontrastuje z ładem społecznym postulowanym przez KRK. Taki liberalizm ekonomiczny wielekroć był potępiany przez Jana Pawła II, co znalazło wyraz w Katechizmie Kościoła Katolickiego. (KKK, 2424–2425).Ukłon w stronę moralności katolickiej niewiele jest wart, gdy pomijana jest sprawiedliwość społeczna.
Dylematy wokół firmy Mango to wierzchołek góry lodowej. Czy zysk należy osiągać za każdą cenę? Teraz na to pytanie przychodzi odpowiedzieć tym, którzy z wielką odwagą wytykali innym nadużycia liberalizmu.
WOJNA W PULSIE
Kto by miał jeszcze wątpliwości co do diabolicznego wymiaru wolnego rynku, uwolnionego od etycznych standardów, ten nie powinien ich mieć w odniesieniu do posługiwania się przez szatana nienawiścią i wojną. Otóż w trakcie trwania wojny libańskiej oglądnąłem Puls Dnia i całkowicie zrzedła mi mina. Wydaje się, że stanowczo za wcześnie na zmianę katolickiej telewizji w Fox News… Tymczasem w studiu zaproszeni goście: Nowakowski, Jonas, Bekker. Publicystyczny design ostatnio bardzo modny: trzech panów i odpytujący.
Według nich operacja Izraela jest bolesna, ale konieczna. Izrael zrobi swoje — ten pas buforowy — Arabowie trochę pokrzyczą, ale będzie spokój na wiele lat. Nowakowski: „Moment, gdy wkroczono do Bagdadu, był najdogodniejszym do zrobienia porządku w Teheranie — zaprzepaszczono wielką szansę”. Wszyscy Panowie się zgadzali — to nie była dyskusja, gdzie ścierają się tezy. W studiu unosił się duch euforii, jakbyśmy byli świadkami zmiany historii na lepsze.
Nie jestem przeciwny wygłaszaniu takich tez, ale przy braku reprezentacji innych poglądów kreują one klimat złowrogiego milczenia wokół międzynarodowej tragedii. To jedno. A drugie: przecież stanowisko Watykanu nie może być przemilczane w katolickiej telewizji. Co gorsza, jednomyślny głos neokonserwatystów zaprzecza stanowisku Kościoła wobec tragedii libańskiej. Watykan popierał, również politycznie, apel Bejrutu o natychmiastowe zawieszenie izraelskiej ofensywy na Liban. Z oburzeniem redaktorzy L’Osservatore Romano pisali w trakcie nalotów na Bejrut: „Organizacja Narodów Zjednoczonych chowa głowę w piasek, podczas gdy Liban płonie”.
Co zaś do argumentów Jonasa i Nowakowskiego na rzecz rejterady izraelskiej, jestem zdania, że mnożenie gett biedy i rozpaczy wokół Izraela nie przysporzy mu szczęścia i pokoju. Te getta będą wylęgarnią nienawiści, bo przemoc rodzi przemoc. Zjawiska mające miejsce dotykają zaledwie powierzchni problemu. Jego sednem jest okupacja ziem palestyńskich. Bezprawnie zajęte przez Izrael, muszą być oddane Palestyńczykom. W miejsce zlikwidowanego Hamasu czy Hezbollachu przyjdą dziesiątki następnych organizacji.
Piszę o tym, ponieważ retoryka wojenna głupawo powraca i będzie powracać w ustach naszych dziennikarzy i polityków. Tymczasem nie mają oni prawa kojarzyć naszą historię narodową z nikczemnym podbojem wolnych ludów i zagarnianiem ich zasobów naturalnych.
Zawsze w takich sytuacjach rodzi się pytanie: co możemy zrobić my katolicy, ewangelicy, prawosławni – konkretnie i bez hipokryzji. Nie tylko w konflikcie arabsko-palestyńskim, ale i w Somalii, Afganistanie, Iraku. Jeśli jednak Australijczyk Rupert Murdoch, właściciel potężnego międzynarodowego koncernu News Corporation, wykupi większość udziałów w należącej do franciszkanów Telewizji Puls, to czy takie głęboko ludzkie pytania nie ugrzęzną w lawinie jakiejś diabolicznej argumentacji kompromisowo i pokrętnie myślących dziennikarzy… Może się bowiem niepokojąco zmienić formuła tej telewizji.
Konikiem neokonserwatystów jest religijność i etyka katolicka, ale ich sprzeciw wobec aborcji zanurzony jest w chaosie wojennej retoryki. Jedna rzeź zastępuje drugą. I O JAKIEJ RELIGIJNOŚCI MOWA? Będziemy mówić o Panu Jezusie, a milczeć na temat zabijanych Palestyńczyków? A może o innych niesprawiedliwościach PROWOKOWANYCH przez kapitał, którego reprezentantem jest Murdoch? Franciszkanie wraz z Episkopatem muszą przemyśleć konsekwencje swojej decyzji o zaangażowaniu kapitału Murdocha. Jest on twardym, bezwzględnym graczem, częścią większej, trudnej do ogarnięcia całości. Większościowy udział nie uchroni franciszkańskiej telewizji przed tak silnym partnerem, Murdoch jest bowiem typem medialnego drapieżcy pożerającego kontrahentów w całości, zwłaszcza w warstwie ideologicznej.
Wnioski niepolityczne
„Liberalizm” i „konserwatyzm”, to jakieś semantyczne pułapki zastawione na szarych obywateli, którzy poszukują swojej tożsamości politycznej i religijnej. Jakże może być inaczej, skoro taki sam procent Polaków tęskni za wartościami tradycyjnymi i nie chce wysyłania polskich sił zbrojnych do krwawego tłumienia takich samych powstań, jakie wzniecali w obronie niepodległości nasi przodkowie. W tym zgadzają się z „lewakami”, podobnie jak głowa Kościoła katolickiego. Ci sami Węgrzy, którzy walczyli z komunistami o kapitalizm, dziś odrzucają tę jego wersję, która kreuje nierówność sił w wolnorynkowej konkurencji i fatalną wyprzedaż depozytu narodowego. Tych pozornych asymetrii jest dużo więcej.
My, ludzie, obywatele, chrześcijanie jesteśmy szufladkowani jak bohaterowie filmu „Cube” — z takim rezultatem, że resetuje się nam jakąś część naszych poglądów, by rzekomo zachować inną ich część. Zawęża się nam pole wyboru w taki sposób, żeby nasz wybór zawsze w jakiejś warstwie korelował z interesem Murdochów, Springerów, Speerów (paradoks amerykańskiej demokracji: popieram penalizację aborcji i jestem przeciwny wojnie w Iraku – na kogo mam głosować?). A gdzie korzyść szarych obywateli świata? Niech więc im będzie. Stając w obronie bombardowanych jestem liberałem, dla homoseksualistów — konserwatystą. Ale pozwólcie, panowie dziennikarze i politycy, że dla siebie pozostanę chrześcijaninem.
Foto: devilangelpromotions.com