Społeczeństwo klimat

Granice krytyki Kościoła


Sobot­ni Nasz Dzien­nik ata­ku­je redak­to­ra naczel­ne­go EAI – Toma­sza Ter­li­kow­skie­go. Burzę wywo­łał tekst red. Ter­li­kow­skie­go: “Lustra­cji księ­ży nie będzie”(“Dziennik”, 13.12.06). Głów­ne tezy tego arty­ku­łu– według ks. Wal­de­ma­ra Kul­ba­ta — są skan­da­licz­ne. Bene­dykt XVI jest pośred­nio uwi­kła­ny w spi­sek anty­lu­stra­cyj­ny i odpo­wia­da za jego uza­sad­nie­nie. Duchow­ni mają odpo­wia­dać przed świec­ki­mi na rów­ni ze swo­imi bez­po­śred­ni­mi prze­ło­żo­ny­mi. Miło­sier­dzie jest dla pol­skich bisku­pów waż­niej­sze ani­że­li spra­wie­dli­wość. (Tu aku­rat nale­ża­ło­by […]


Sobot­ni Nasz Dzien­nik ata­ku­je redak­to­ra naczel­ne­go EAI – Toma­sza Ter­li­kow­skie­go. Burzę wywo­łał tekst red. Ter­li­kow­skie­go: “Lustra­cji księ­ży nie będzie”(“Dziennik”, 13.12.06). Głów­ne tezy tego arty­ku­łu– według ks. Wal­de­ma­ra Kul­ba­ta — są skan­da­licz­ne. Bene­dykt XVI jest pośred­nio uwi­kła­ny w spi­sek anty­lu­stra­cyj­ny i odpo­wia­da za jego uza­sad­nie­nie. Duchow­ni mają odpo­wia­dać przed świec­ki­mi na rów­ni ze swo­imi bez­po­śred­ni­mi prze­ło­żo­ny­mi. Miło­sier­dzie jest dla pol­skich bisku­pów waż­niej­sze ani­że­li spra­wie­dli­wość. (Tu aku­rat nale­ża­ło­by się zgo­dzić z red. Ter­li­kow­skim). W tek­ście Ter­li­kow­skie­go pobrzmie­wa też oso­bi­sta nuta: “Wszyst­kie te sygna­ły poka­zu­ją jed­no­znacz­nie, że pro­ces ofi­cjal­nej lustra­cji Kościo­ła w Pol­sce dobiegł już koń­ca. Jej kato­lic­cy zwo­len­ni­cy zosta­li już albo zmu­sze­ni do mil­cze­nia decy­zja­mi admi­ni­stra­cyj­ny­mi, albo zamil­kli, widząc darem­ność swo­ich sta­rań.”

Oczy­wi­ście nie­któ­rzy powie­dzą: z Naszym Dzien­ni­kiem się nie dys­ku­tu­je. Ale to co pisze ks. Kul­bat myśli więk­szość duchow­nych. W pole­mi­ce z Ter­li­kow­skim ście­ra­ją się dwie wizje Kościo­ła.


“Wir sind die Kir­che”


Spór hie­rar­chii z Ter­li­kow­skim doty­czy meto­dy. Ter­li­kow­ski – być może zachły­śnię­ty auto­ry­tar­ny­mi moż­li­wo­ścia­mi mediów – chciał­by deba­ty publicz­nej o Koście­le. Dąże­nia Toma­sza Ter­li­kow­skie­go ks. Kul­bat okre­śla fra­zą: My jeste­śmy Kościo­łem. Jest to nazwa nie­miec­kiej orga­ni­za­cji laika­tu, któ­ra przy­spo­rzy­ła nie­jed­ne­mu bisku­po­wi w Niem­czech wie­lu zmar­twień. Kry­je się za tą fra­zą pew­na wizja Kościo­ła, z któ­rą red. Ter­li­kow­ski w jakiejś mie­rze się utoż­sa­mia. Nie jest to jed­nak naj­bar­dziej for­tun­na for­mu­ła bycia Kościo­łem, albo – powiedz­my – nie jedy­na. Są inne, może nawet szczę­śliw­sze i bar­dziej owoc­ne. Red. Ter­li­kow­ski nie przyj­mu­je do wia­do­mo­ści ist­nie­nia takiej alter­na­ty­wy – suge­ru­je pole­mi­sta z Nasze­go Dzien­ni­ka.


Zga­dzam się z Księ­dzem Kul­ba­tem. Kościół w Pol­sce nie musi już udo­wad­niać, że jest spraw­ny i udu­cho­wio­ny, że sta­wia na for­ma­cję świec­kich i żyje duchem sobo­ro­wym. Głów­na oś for­mu­ły ekle­zjal­nej wypra­co­wa­nej – wbrew temu, co twier­dzi Ter­li­kow­ski – przez świec­kich i duchow­nych pospo­łem – pole­ga na nie zastę­po­wa­niu się rola­mi. Świec­cy mają być zaczy­nem ewan­ge­licz­nym w świe­cie. Duchow­ni sku­pie­ni są wokół ołta­rza. Jest to wizja Bene­dyk­ta XVI-go i to z tej wizji pol­scy hie­rar­cho­wie czer­pią pomy­sły na lustra­cję. Bo wbrew temu, co mówi Ter­li­kow­ski, Kościół pol­ski prze­cho­dzi lustra­cję. Kurie bisku­pie są dosko­na­le zorien­to­wa­ne w tym, kto i jak współ­pra­co­wał (co nie ozna­cza potrze­by dopo­wie­dze­nia i wyja­śnień pew­nych wyda­rzeń). Bisku­pi nie mogą jed­nak z lustra­cji czy­nić głów­ne­go kry­te­rium współ­pra­cy ze swo­imi kapła­na­mi. Było­by to krzyw­dzą­ce przede wszyst­kim dla odbior­ców posłu­gi kapłań­skiej.


Dzi­wi mnie jesz­cze jed­no. Dla­cze­go Ter­li­kow­ski eks­po­nu­je bisku­pa Wiel­gu­sa, a prze­mil­cza bisku­pa tar­now­skie­go. Wiem, ten dru­gi prze­pro­sił, przy­znał się. Ter­li­kow­ski dał mu spo­kój. Czy to zna­czy, że nie prze­sta­nie się mówić o bisku­pie Wiel­gu­sie póki ten nie prze­pro­si?


Wąt­pię żeby papież ryzy­ko­wał decy­du­jąc się na tę nomi­na­cję. Arcy­bi­skup Kowal­czyk zlu­stro­wał – z pew­no­ścią – archi­wa IPN w poszu­ki­wa­niu infor­ma­cji na temat domnie­ma­nej współ­pra­cy bisku­pa Wiel­gu­sa z wła­dza­mi PRL. Teraz ryzy­ku­je tyl­ko Tomasz Ter­li­kow­ski podej­rze­wa­jąc hie­rar­chię o złą wolę.


Być może był to ostat­ni tekst Ter­li­kow­skie­go o lustra­cji w Koście­le. Jego wizja Kościo­łaa nawet tego mini­mum moral­nej przy­zwo­ito­ści, o któ­rą pro­si roz­mi­ja się z poczu­ciem spra­wie­dli­wo­ści i miło­sier­dzia bisku­pów. Kto patrzy głę­biej? Kto patrzy sze­rzej? To są pyta­nia z innej puli. Odpo­wia­da­ją za swo­ich kapła­nów bisku­pi i oni niech podej­mą decy­zję o lustra­cji w Koście­le.


Kościół jest Chry­stu­so­wy


Na tym spra­wa się jed­nak nie koń­czy. Ks. Kul­bat zarzu­ca Ter­li­kow­skie­mu, że ten jest hołu­bio­ny przez libe­ral­ne media, że jest redak­to­rem sek­ciar­skie­go, pro­mu­ją­ce­go dewia­cje ser­wi­su, że daje się wysłu­gi­wać wro­gom Kościo­ła.


Cóż, ton kry­ty­ki gło­szo­nej przez Ter­li­kow­skie­go współ­brz­mi z jego rozu­mie­niem swo­jej odpo­wie­dzial­no­ści za Kościół. Nie podej­rze­wał­bym jed­nak tego publi­cy­sty ani o to, że daje się wysłu­gi­wać śro­do­wi­skom libe­ral­nym, ani o to, że osten­ta­cyj­ną kry­ty­ką Kościo­ła pró­bu­je się wku­pić w łaski salo­nów war­szaw­skich. Pan Tomek – jak go znam od paru ład­nych lat – jest jak każ­dy dobry publi­cy­sta przy­wią­za­ny do swo­ich tez, upar­ty, nie­za­leż­ny. To on w nie­daw­nej dys­ku­sji o kon­sty­tu­cyj­nym zapi­sie pena­li­za­cji abor­cji jako jedy­ny z pierw­szo­li­go­wych dzien­ni­ka­rzy zabrał zde­cy­do­wa­ny głos w obro­nie dzie­ci jesz­cze nie­na­ro­dzo­nych.


Mnie się wyda­je, że zarów­no ks. Kul­ba­to­wi i tym śro­do­wi­skom, któ­re repre­zen­tu­je jak i Toma­szo­wi Ter­li­kow­skie­mu bra­ku­je wspo­mnia­ne­go ducha sobo­ro­we­go. Ton, w jakim pisze ks. Kul­bat, dale­ki jest ducho­wi, w jakim wypo­wia­da­li się Jan Paweł II i Bene­dykt XVI o bra­ciach pro­te­stan­tach i nie­wie­rzą­cych. Szu­ka­nie poro­zu­mie­nia z „inno­wier­ca­mi” przy­na­le­ży już do defi­ni­cji chrze­ści­jań­stwa. A dia­log z nie­wie­rzą­cy­mi czy libe­ra­ła­mi to nasz chrze­ści­jań­ski obo­wią­zek. W tej deba­cie kato­li­cyzm nie musi się nicze­go oba­wiać, nawet jeśli spo­tka się z szo­ku­ją­cy­mi teza­mi.


Powin­ni­śmy bar­dziej ufać rozu­mo­wi, któ­ry zdol­ny jest odkryć praw­dę. Obra­ża­nie się, wyklu­cza­nie czy wza­jem­ne oskar­ża­nie nie pro­wa­dzi do nicze­go, a może jest tyl­ko przy­kryw­ką dla inte­lek­tu­al­nej nie­wy­dol­no­ści. Nawet jeśli ktoś pre­zen­tu­je „dewia­cyj­ne poglą­dy”, to zasłu­gu­je na miłość i uwa­gę. Sza­cu­nek dla oso­by ludz­kiej – bez­wa­run­ko­wy – kreu­je kli­mat dla zapo­zna­nia się z argu­men­ta­cją kato­lic­ką i kore­spon­du­ją­cą z ducho­wą wizją czło­wie­ka.


Forum EAI, choć for­mal­nie reli­gij­ne, jest płasz­czy­zną dla wymia­ny sta­no­wisk filo­zo­ficz­nych. To świet­nie, że moż­na tutaj skon­fron­to­wać dwie domi­nu­ją­ce wizje oso­by ludz­kiej. Nale­ży pamię­tać, że obie domi­nu­ją: jed­na w prze­ka­zie kul­tu­ro­wym, dru­ga w obrę­bie naucza­nia Kościo­ła kato­lic­kie­go, a więc w śro­do­wi­skach wier­nych temu naucza­niu. Gdzie mamy je kon­fron­to­wać i docie­kać praw­dy zgod­nie z zasa­dą, że rozum nie prze­czy wie­rze, jak nie tu, na EAI.


Ta poszcze­gól­na domi­na­cja, odkry­wa­na jako prze­wa­ga nad dru­gim, pro­wa­dzi do men­tal­no­ści wyklu­czeń. Zwo­len­ni­cy tez libe­ral­nych cie­szą się z popar­cia salo­nów i nazy­wa­ją adwer­sa­rzy ciem­no­gro­dem, a orto­dok­syj­ni kato­li­cy – jak czy­ta­my w Naszym Dzien­ni­ku – swo­ich adwer­sa­rzy nazy­wa­ją dewian­ta­mi. W rezul­ta­cie gubi się pasja poszu­ki­wa­nia praw­dy, bo nie liczy się war­tość argu­men­tów, ale gru­pa, do któ­rej się przy­na­le­ży. A gdy się nie przy­na­le­ży do żad­nej, bo poszu­ku­je się praw­dy dla niej samej, to jest nie do zaak­cep­to­wa­nia przez oba obo­zy.


Zno­wu cho­dzi o meto­dę. Nasz Dzien­nik bar­dziej sta­wia na dzie­le­nie, niż na poszu­ki­wa­nie tego co łączy, a co może być punk­tem wyj­ścia do poszu­ki­wa­nia obiek­tyw­nej praw­dy. Ale ten sam grzech popeł­nia­ją libe­ra­ło­wie skłon­ni do posłu­gi­wa­nia się języ­kiem pogar­dy i wyklu­czeń. Jest to grzech pychy.


Na czym pole­ga grzech Toma­sza Ter­li­kow­skie­go? Na bra­ku łącz­no­ści z hie­rar­chią. Nie moż­na być kato­li­kiem ani kato­lic­kim publi­cy­stą będąc w opo­zy­cji do hie­rar­chii, nie darząc miło­ścią bisku­pów. Pięk­nie pisze o tym sobór waty­kań­ski II i poda­je zasa­dy, jaki­mi powi­nien się kie­ro­wać kato­lik w swo­jej kry­ty­ce Kościo­ła. Łącz­ność z epi­sko­pa­tem wyraź­nie odsta­je od mody na nie­za­leż­ność od auto­ry­te­tów i mody na wycho­wa­nie bez ojca. W cen­trum idei posłu­szeń­stwa bisku­pom jest przy­po­rząd­ko­wa­nie wol­no­ści i poszu­ki­wa­nia praw­dy głę­bi miło­ści. Wraż­li­wość na wska­za­nia hie­rar­chii ani nie zuba­ża umy­słu, ani nie alie­nu­je z wol­no­ści – wręcz odwrot­nie. To jest jak z kiep­skim kaza­niem. Bóg daje nam te same wska­za­nia w gor­szym jak w lep­szym kaza­niu – cho­dzi tyl­ko o naszą otwar­tość. Jeśli manie­ra nie­za­leż­ne­go publi­cy­sty stoi w sprzecz­no­ści z posta­wą otwar­to­ści na współ­pra­cę z bisku­pem, to coś w tej manie­rze jest mało­dusz­ne­go i alie­nu­ją­ce­go.


Oczy­wi­ście nie mam żad­nych pod­staw by pouczać kogo­kol­wiek. Chcę tyl­ko wska­zać, że brak inte­lek­tu­al­nej dra­pież­no­ści w kry­tycz­nym kon­tak­cie z hie­rar­chią wca­le nie zuba­ża dzien­ni­kar­skie­go warsz­ta­tu. A roz­wi­ja­nie życia ducho­we­go bez posłu­szeń­stwa mistrzo­wi jest poważ­nym błę­dem w sztu­ce. Ponie­kąd dla każ­de­go kato­li­ka takim mistrzem jest jego biskup.


Zna­mien­ne, że bra­ki obu adwer­sa­rzy nad­ra­bia­ją pol­scy bisku­pi, bar­dzo mądrzy i wywa­że­ni w swo­ich opi­niach i dzia­ła­niach. Zaufał­bym papie­żo­wi Bene­dyk­to­wi. On nie bie­rze niczy­jej stro­ny, ani hie­rar­chii, ani kato­li­ków świec­kich – cho­dzi mu przede wszyst­kim o Jezu­sa Chry­stu­sa. Jego ostrze­że­nie przed aro­gan­cją jest o wie­le bar­dziej uni­wer­sal­ne, ani­że­li sądzi­li­śmy do tej pory.



Rol­land Tetler


:: Ekumenizm.pl: “Nasz Dzien­nik” ata­ku­je

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.