Społeczeństwo klimat

Media pośród teczkowego skandalu


Medial­na nagon­ka. Medial­ne ukrzy­żo­wa­nie. Medial­ny sąd – tak naj­czę­ściej okre­śla­li zwo­len­ni­cy i obroń­cy b. metro­po­li­ty war­szaw­skie­go rela­cje mediów, doty­czą­ce lustra­cyj­ne­go skan­da­lu. Medial­na była rów­nież rezy­gna­cja, trans­mi­to­wa­na na żywo przez pol­skie sta­cje tele­wi­zyj­ne i poka­zy­wa­na nawet w arab­skiej Al Jazi­ra. Medial­ne były emo­cje w archi­ka­te­drze pod­sy­ca­ne przez admi­ni­stra­to­ra apo­stol­skie­go Archi­die­ce­zji War­szaw­skiej, kard. Józe­fa Glem­pa. Komen­ta­to­rzy są zgod­ni, że po decy­zji Waty­ka­nu nad­szedł czas nie tyl­ko na Wiel­kie Roz­li­cze­nie, któ­re­go doko­na Bene­dykt […]


Medial­na nagon­ka. Medial­ne ukrzy­żo­wa­nie. Medial­ny sąd – tak naj­czę­ściej okre­śla­li zwo­len­ni­cy i obroń­cy b. metro­po­li­ty war­szaw­skie­go rela­cje mediów, doty­czą­ce lustra­cyj­ne­go skan­da­lu. Medial­na była rów­nież rezy­gna­cja, trans­mi­to­wa­na na żywo przez pol­skie sta­cje tele­wi­zyj­ne i poka­zy­wa­na nawet w arab­skiej Al Jazi­ra. Medial­ne były emo­cje w archi­ka­te­drze pod­sy­ca­ne przez admi­ni­stra­to­ra apo­stol­skie­go Archi­die­ce­zji War­szaw­skiej, kard. Józe­fa Glem­pa. Komen­ta­to­rzy są zgod­ni, że po decy­zji Waty­ka­nu nad­szedł czas nie tyl­ko na Wiel­kie Roz­li­cze­nie, któ­re­go doko­na Bene­dykt XVI, ale przede wszyst­kim na współ­czu­cie, prze­ba­cze­nie, pojed­na­nie i modli­twę. Trud­no jed­nak nie zasta­na­wiać się nad rolą mediów w całym kry­zy­sie, któ­re raz były stro­ną, oskar­ży­cie­la­mi, adwo­ka­ta­mi, ale i – taką mam nadzie­ję – instru­men­tem praw­dy.

Instru­men­ty wyma­ga­ją dostro­je­nia, bywa­ją wadli­we i nie zawsze są w sta­nie wydać z sie­bie ocze­ki­wa­ne­go dźwię­ku, któ­ry mógł­by zachwy­cić lub wzru­szyć. W spra­wie arcy­bi­sku­pa Wiel­gu­sa mie­li­śmy do czy­nie­nia z kako­fo­nią dźwię­ków: zaczę­ło się od tąp­nię­cia wywo­ła­ne­go publi­ka­cją Gaze­ty Pol­skiej, któ­rej dzien­ni­ka­rze — nie bez racji — zosta­li oskar­że­ni o nie­rze­tel­ność, ponie­waż nie poka­za­li dowo­dów — domnie­ma­nej wów­czas — współ­pra­cy arcy­bi­sku­pa nomi­na­ta z SB. Media wypeł­ni­ły komen­ta­rze doma­ga­ją­ce się bez­względ­nie szyb­kie­go i cał­ko­wi­te­go wyja­śnie­nia spra­wy (Rzecz­po­spo­li­ta), potę­pia­ją­ce inkwi­zy­tor­skie zapę­dy Gaze­ty Pol­skiej (słyn­na gadzi­nów­ka abp. Gocłow­skie­go, za któ­rą póź­niej hie­rar­cha prze­pro­sił), pięt­nu­ją­ce rze­ko­mo dobrych­świec­kich ata­ku­ją­cych Kościół (Nasz Dzien­nik & Gaze­ta Wybor­cza). Było rów­nież nie­zde­cy­do­wa­ne i — na szczę­ście — chwi­lo­we gdy­ba­nie Dzien­ni­ka aż nastą­pił kolej­ny ruch tek­to­nicz­ny w posta­ci publi­ka­cji tygo­dni­ka Wprost.


Wyda­rze­nia toczy­ły się już bły­ska­wicz­nie. TVN 24 sta­nę­ło przed kolej­nym wyzwa­niem, podob­nym do tego, jaki wywo­łał noc­ny skan­dal wokół taśm posłan­ki Bege­ro­wej. Komen­ta­to­rzy nie­zli­czo­nych dys­cy­plin nauko­wych lawi­no­wo zmie­nia­li się w stu­dio tele­wi­zyj­nym. Por­ta­le inter­ne­to­we na bie­żą­co aktu­ali­zo­wa­ły donie­sie­nia, nada­wa­ły bieg plot­kom, nie­do­po­wie­dze­niom, wyja­śnia­ły taj­ni­ki pra­wa kano­nicz­ne­go tudzież szcze­gó­ły cele­bry litur­gicz­nej. Reli­gia znów pod­bi­ła media. Nie bez pomo­cy młod­szej sio­stry — poli­ty­ki.


Media – w zależ­no­ści od świa­to­po­glą­do­wej pro­we­nien­cji – bez­u­stan­nie infor­mo­wa­ły kto, co, gdzie, jak — naj­czę­ściej w try­bie przy­pusz­cza­ją­cym. Wyją­tek sta­no­wi­ło impe­rium medial­ne o. Tade­usza Rydzy­ka, któ­re albo dekre­to­wa­ło albo wymow­nie mil­cza­ło, gdy poja­wi­ły się pierw­sze dowo­dy lub gdy głos zabrał papież, przyj­mu­jąc dymi­sję abp. Wiel­gu­sa. Potwier­dza­ło to podej­rze­nie, że zarów­no Radio Mary­ja, TV Trwam i Nasz Dzien­nik były, i chy­ba nadal są, odpor­ne na praw­dę, że dzia­ła­ły według z góry okre­ślo­ne­go sche­ma­tu – bez wzglę­du, co zosta­nie ujaw­nio­ne, co zosta­nie powie­dzia­ne lub nie: oświad­czaj­my, gło­śmy – nie ! — krzycz­my co sił w gar­dłach, że to spi­sek, atak, egze­ku­cja – nie ! – lincz nad słu­gą Pana. Szczę­ście w nie­szczę­ściu, że skan­dal wybuchł w okre­sie bożo­na­ro­dze­nio­wym – aż strach pomy­śleć, co by się dzia­ło w nie­któ­rych mediach, gdy­by afe­ra “Greya” wyszła na jaw w Wiel­ki Post. Mie­li­by­śmy z pew­no­ścią żało­sną powtór­kę zeszło­rocz­nej pro­pa­gan­dy wokół Juda­sza tyle, że w bar­dzo “tra­dy­cyj­nej” opra­wie z powie­wem męczeń­stwa. Echa tych kli­ma­tów dało się jed­nak wysły­szeć w homi­lii pry­ma­sa Glem­pa.


Trud­no było nie odnieść wra­że­nia, że dla wie­lu hie­rar­chów ide­al­nym prze­ka­zem mediów była­by cisza: kon­tem­plo­wa­nie kon­tem­pla­cji bisku­pów, ich zacne­go pochy­la­nia się nad bole­sną prze­szło­ścią i znów bole­sne kon­tem­plo­wa­nie tej, jak­że bole­snej, prze­szło­ści. Ludziom nic do tego, my i tak sami zde­cy­du­je­my – taka była wymo­wa szcze­rej do bólu wypo­wie­dzi arcy­bi­sku­pa war­szaw­sko-pra­skie­go w pro­gra­mie Moni­ki Olej­nik. Odwal­cie się! Im bar­dziej zde­cy­do­wa­ne było sta­no­wi­sko pol­skich kato­li­ków, któ­rzy doma­ga­li się zakoń­cze­nia skan­da­lu, tym moc­niej­szy oskar­ży­ciel­ski lament bisku­pów i innych duchow­nych, otwar­cie deli­be­ru­ją­cych, czy nie­któ­rzy dzien­ni­ka­rze są katolikami,czy może bar­dziej (wie­lo­krot­ny­mi) roz­wod­ni­ka­mi, ukry­ty­mi alko­ho­li­ka­mi z wszyw­ką lub (w naj­lep­szym przy­pad­ku) żydow­sko-masoń­skim spi­skiem finan­so­wa­nym przez nie­miec­kie kon­cer­ny, któ­re, koniec koń­ców, spo­wo­do­wa­ły (!), że nie­miec­ki papież (nomen omen – spi­sek goto­wy) doko­nał w krót­kim cza­sie dwóch, naj­bar­dziej kon­tro­wer­syj­nych decy­zji kadro­wych w histo­rii Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go od wie­lu, wie­lu wie­ków. Przy wszyst­kim były media, przy­pa­try­wa­ły się, rela­cjo­no­wa­ły i – co zupeł­nie nie dzi­wi – emo­cjo­no­wa­ły się: zarów­no samym skan­da­lem, jak i siłą wła­sne­go oddzia­ły­wa­nia. To napraw­dę my? To napraw­dę dzię­ki nam?

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.