Społeczeństwo kobiety w kościele

Cicha islamizacja Niemiec — czy muzułmanom należą się szczególne prawa?


Niem­cy ule­ga­ją cichej isla­mi­za­cji wpro­wa­dza­nej tyl­ny­mi drzwia­mi przez emi­gran­tów, któ­rzy nie mają zamia­ru się inte­gro­wać, ale korzy­sta­jąc z dobro­dziejstw demo­kra­tycz­ne­go pań­stwa, budu­ją para­lel­ne spo­łe­czeń­stwo. Mają rów­nież sil­ne­go sprzy­mie­rzeń­ca – nie­miec­ki wymiar spra­wie­dli­wo­ści – twier­dzi w naj­now­szym wyda­niu opi­nio­twór­czy tygo­dnik “Der Spie­gel”.


Niem­cy ule­ga­ją cichej isla­mi­za­cji wpro­wa­dza­nej tyl­ny­mi drzwia­mi przez emi­gran­tów, któ­rzy nie mają zamia­ru się inte­gro­wać, ale korzy­sta­jąc z dobro­dziejstw demo­kra­tycz­ne­go pań­stwa, budu­ją para­lel­ne spo­łe­czeń­stwo. Mają rów­nież sil­ne­go sprzy­mie­rzeń­ca – nie­miec­ki wymiar spra­wie­dli­wo­ści – twier­dzi w naj­now­szym wyda­niu opi­nio­twór­czy tygo­dnik “Der Spie­gel”.

Dys­ku­sja o to, czy w Niem­czech obok pra­wa nie­miec­kie­go ist­nie­je uzna­wa­ne przez pań­stwo pra­wo islam­skie (sza­riat) wybu­chła w minio­nym tygo­dniu za spra­wą Chri­sty D., sędzi sądu rodzin­ne­go w Frank­fur­cie nad Menem. 26-let­nia Niem­ka maro­kań­skie­go pocho­dze­nia zło­ży­ła pozew o roz­wód, ponie­waż jej maro­kań­ski mąż regu­lar­nie znę­cał się nad nią. Mimo zasą­dzo­ne­go zaka­zu kon­tak­tów Maro­kań­czyk nie­ustan­nie gro­ził żonie, tak­że śmier­cią.

Bar­ba­ra Bec­ker-Roj­czyk, adwo­kat kobie­ty, zło­ży­ła wnio­sek, aby sąd odstą­pił od wyma­ga­ne­go roku roz­łą­ki przed osta­tecz­nym orze­cze­niem roz­wo­du. Wyda­wa­ło­by się, że spra­wa jest pro­sta i zosta­nie zała­twio­na po myśli prze­śla­do­wa­nej kobie­ty, ale nie… sędzi­na D. stwier­dzi­ła, że nie ist­nie­ją prze­słan­ki, umoż­li­wia­ją­ce przy­spie­sze­nie pro­ce­du­ry roz­wo­do­wej, a na doda­tek powód­ka musia­ła się z tym liczyć, że bio­rąc sobie za męża muzuł­ma­ni­na ten będzie miał pra­wo egze­kwo­wać wobec niej pra­wo wycho­waw­cze, bijąc ją. Na doda­tek, w uza­sad­nie­niu wyro­ku sędzi­na D. zacy­to­wa­ła Koran (sura 4, wers 34), z któ­re­go wyczy­ta­ła, że mąż posia­da pra­wo wycho­waw­cze wobec żony i stoi ponad nią.

Wyrok i jego uza­sad­nie­nie wywo­ła­ło burzę w nie­miec­kim spo­łe­czeń­stwie. Sędzi­na D. nie dosyć, że zosta­ła natych­miast odsu­nię­ta od spra­wy, to jesz­cze mia­ła prze­ciw­ko sobie wszyst­kie media i par­tie poli­tycz­ne. Nawet lewi­co­wa Par­tia Zie­lo­nych i przed­sta­wi­cie­le mniej­szo­ści muzuł­mań­skiej w socjal­de­mo­kra­tycz­nej SPD mówi­li jed­nym gło­sem z cha­de­ka­mi: na nie­miec­kiej zie­mi obo­wią­zu­je nie­miec­kie pra­wo, a nie sza­riat. Rze­czą już zupeł­nie nie­by­wa­łą jest to, że sędzia w uza­sad­nie­niu wyro­ku powo­łu­je się na reli­gij­ne pra­wo­daw­stwo — doda­wa­li.

Para­dok­sal­nie zna­la­zły się jed­nak oso­by, któ­re są wdzięcz­ne sędzi­nie D. za wyda­nie – pre­ce­den­so­we­go – jak się oka­zu­je wyro­ku. Wdzięcz­ne są adwo­kat­ki, czę­sto pocho­dze­nia turec­kie­go, zaj­mu­ją­ce się spra­wa­mi rodzin­ny­mi. Sędzi­na D. orze­kła to, co od daw­na dzie­je się przed nie­miec­ki­mi sąda­mi, przed któ­ry­mi muzuł­ma­nie wygry­wa­ją spra­wy prze­ciw­ko pań­stwu, kra­jom związ­ko­wym i samo­rzą­dom, powo­łu­jąc się na wol­ność reli­gij­ną, a sądy, chcą­ce się wyka­zać tole­ran­cją wobec rosną­cej mniej­szo­ści muzuł­mań­skiej, idą im na ręke – uwa­ża­ją praw­ni­cy, w tym Sey­ran Ates, zaj­mu­ją­ca się od lat pra­wa­mi kobiet. Ates ma nadzie­ję, że kon­flikt wokół frank­furc­kie­go wyro­ku poka­że roz­miar pro­ble­mu i na nowo posta­wi pyta­nia: ile inte­gra­cji? ile ustępstw?

Praw­ni­cy zaj­mu­ją­cy się spra­wa­mi 4‑milionowej już mniej­szo­ści muzuł­mań­skiej ostrze­ga­ją, że dal­sze tole­ro­wa­nie zor­ga­ni­zo­wa­ne­go opo­ru przed inte­gra­cją z więk­szo­ścią spo­łe­czeń­stwa może dopro­wa­dzić do kata­stro­fy. A zaczy­na się od z pozo­ru nie­win­nych spraw, gdy rodzi­ce nie pozwa­la­ją swo­im cór­kom jeź­dzić na wyciecz­ki kla­so­we bez męskiej eskor­ty z rodzi­ny lub zabra­nia­ją cho­dzić na szkol­ne zaję­cia spor­to­we z pły­wa­nia – “bo chu­s­ta może się zsu­nąć” – argu­men­tu­ją rodzi­ce. Wie­le szkół musia­ło w ogó­le zre­zy­gno­wać z wycie­czek kla­so­wych, ponie­waż w nie­któ­rych kla­sach muzuł­mań­skie dziew­czyn­ki sta­no­wią nie­raz jed­ną trze­cią wszyst­kich uczniów, a licz­ba ta wciąż rośnie! W ten spo­sób – pod­kre­śla­ją peda­go­dzy – nie­moż­li­wa jest inte­gra­cja muzuł­ma­nów ze spo­łe­czeń­stwem nie­miec­kim, a pań­stwo, któ­re przy­kle­pu­je decy­zje rodzi­ców, strze­la sobie w kola­no. Dodat­ko­wym pro­ble­mem są zaję­cia z wycho­wa­nia sek­su­al­ne­go, a przede wszyst­kim ochro­na praw kobiet przed przy­mu­sza­ny­mi mał­żeń­stwa­mi – według ostat­nich badań prze­pro­wa­dzo­nych przez Uni­wer­sy­tet w Tybin­dze, aż 17 pro­cent muzuł­mań­skich kobiet w Niem­czech przy­zna­ło, że ich mał­żeń­stwa zosta­ły zapla­no­wa­ne przez rodzi­ny. Prak­ty­ko­wa­ny w rodzi­nach muzuł­mań­skich patriar­cha­lizm naru­sza pod­sta­wo­we pra­wa czło­wie­ka, łamie nie­miec­kie pra­wo i utrud­nia wycho­wa­nie mło­dzie­ży.

“Der Spie­gel” przy­ta­cza wypo­wie­dzi kil­ku nauczy­cie­li z róż­nych rejo­nów Nie­miec. Panicz­nie boją się swo­ich uczniów, szcze­gól­nie kobie­ty. Maria-Luise Bock, dyrek­tor­ka jed­nej ze szkół szcze­bla śred­nie­go w Zagłę­biu Ruh­ry (szko­ła nazwa­na jest imie­niem Mar­ci­na Lutra!), pod­kre­śla, że inte­gra­cja unie­moż­li­wia­na jest przez ultra­kon­ser­wa­tyw­nych rodzi­ców oraz rodzeń­stwo dziew­czy­nek, mło­dzień­ców w zło­tych łań­cu­chach pozu­ją­cych na bez­kar­nych macho. To, że nauczy­ciel­ki wyzy­wa­ne są pod­czas lek­cji od “dzi­wek” i pró­bu­ją po pro­stu prze­żyć lek­cję nie dzi­wi już niko­go, a nie­miec­ka pra­sa wciąż dono­si o mniej lub bar­dziej spek­ta­ku­lar­nych “wybry­kach” muzuł­mań­skiej mło­dzie­ży w szko­łach, w porów­na­niu, z któ­ry­mi zakła­da­nie nauczy­cie­lo­wi na gło­wę kosza na śmie­ci, to tyl­ko nie­win­na zaba­wa. Dziew­czyn­ki, któ­re nie chcą nosić chust, zmu­sza­ne są do tego przez bra­ci, a gdy ci zoba­czą swo­je sio­stry, nie daj Boże, w obję­ciach Niem­ca, to muszą się liczyć z publicz­nym pobi­ciem. Naj­bar­dziej dra­ma­tycz­ne w tym wszyst­kim jest to, że wie­le dziew­czy­nek uwa­ża, że bra­cia mają pra­wo je bić.

Zgi­nę­łą, bo żyła jak Niem­ka

“Der Spie­gel” przy­po­mi­na histo­rię Hatun Sürücü z Ber­li­na, któ­ra zosta­ła zamor­do­wa­na w 2005 roku. Powód? Bo żyła jak Niem­ka. Dla rodzi­ny była to zbrod­nia, któ­rą mogła zadość­uczy­nić tyl­ko śmierć dziew­czyn­ki. Zgi­nę­ła na przy­stan­ku auto­bu­so­wym z rąk bra­ta, któ­ry zadał jej kil­ka śmier­tel­nych cio­sów. Ponie­waż przed sądem nie moż­na było udo­wod­nić, że wyrok śmier­ci był decy­zją całej rodzi­ny, karę poniósł tyl­ko chło­pak – poszedł do ośrod­ka wycho­waw­cze­go. Rodzi­na opusz­cza­ła salę sądo­wą z uśmie­cha­mi, a chło­pak dostał od tatu­sia w nagro­dę zega­rek. Spra­wa wstrzą­snę­ła Niem­ca­mi, ale naj­wy­raź­niej nie­do­sta­tecz­nie.

Na wokan­dzie nie­miec­kich sądów znaj­du­je się peł­no spraw, w któ­rych muzuł­ma­nie oskar­ża­ją wła­dze o brak posza­no­wa­nia dla wol­no­ści reli­gij­nych. Czy to chu­s­ta, czy basen, czy przy­mu­so­we mał­żeń­stwo. Wol­ność reli­gij­na jest jed­nym z pod­sta­wo­wych praw czło­wie­ka, jed­nym spo­śród wie­lu i nie powin­no być sta­wia­ne ponad inne – uwa­ża Udo Di Fabio, sędzia Try­bu­na­łu Kon­sty­tu­cyj­ne­go RFN, i okre­śla wyrok sędzi­ny D. z Frank­fur­tu jako poważ­ny błąd.

Epi­de­mia sza­leń­stwa

Z kolei uro­dzo­ny w Kato­wi­cach Hen­ryk M. Bro­der, jeden z naj­bar­dziej zna­nych nie­miec­kich publi­cy­stów, pod­kre­śla na łamach “Der Spie­gel”, że Niem­cy ogar­nę­ła epi­de­mia sza­leń­stwa. Bro­der twier­dzi, że spra­wa nie jest nowa i Niem­cy od daw­na nie potra­fią egze­kwo­wać zasad demo­kra­cji zapi­sa­nych w Kon­sty­tu­cji. Przy­po­mi­na spra­wę z 15 II 1987, gdy w jed­nym z pro­gra­mów saty­rycz­nych zna­ny komik holen­der­ski Rudi Car­rell, któ­ry zro­bił karie­rę w Niem­czech, wyśmie­wał się z 10. rocz­ni­cy irań­skiej rewo­lu­cji: zmon­to­wał klip, w któ­rym kobie­ty pozdra­wia­ją Aja­tol­la­ha rzu­ca­jąc mu swo­je biu­sto­no­sze i inną bie­li­znę. Już 15 minut po pro­gra­mie irań­ski amba­sa­dor inter­we­nio­wał u nadaw­cy, a przed nie­miec­ką amba­sa­dą w Tehe­ra­nie usta­wił się motłoch, któ­ry żądał śmier­ci dla “faszy­stow­skie­go reżi­mu nie­miec­kie­go”.

Wie­lu inte­lek­tu­ali­stów, a nawet poli­ty­ków, przy­zna­je, że inte­gra­cja spo­łecz­no­ści muzuł­mań­skiej, któ­ra według pro­gnoz wzro­śnie do 2030 roku do 7 milio­nów, nie powio­dła się. Powo­dem jest zbyt­nia pobłaż­li­wość pań­stwa i fał­szy­wie rozu­mia­na tole­ran­cja wobec innych reli­gii. W zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści nie­miec­kich miast bez tru­du moż­na zna­leźć enkla­wy, w któ­rych nie spo­sób usły­szeć j. nie­miec­ki. Wie­lu emi­gran­tów wciąż nie potra­fi się nim posłu­gi­wać. Jakie­kol­wiek pró­by zde­cy­do­wa­nych dzia­łań, zmie­rza­ją­cyc
h do wyeg­ze­kwo­wa­nia koniecz­nej inte­gra­cji spo­ty­ka­ją się z pro­te­stem lewi­co­wych i muzuł­mań­skich ugru­po­wań, przy czym te ostat­nie namięt­nie mówią o demo­kra­cji, któ­rą w swo­ich domach i na uli­cach, uwa­ża­ją za cho­ro­bę zde­ge­ne­ro­wa­ne­go Zacho­du. Jed­nak wciąż miesz­ka­ją na Zacho­dzie, ścią­ga­ją swo­je rodzi­ny i nie chcą stąd wyje­chać. Do Mek­ki na przy­kład. Zresz­tą po co – Mek­ką sta­ną się nie­dłu­go Niem­cy.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.