Czarna twarz chrześcijaństwa
- 4 kwietnia, 2008
- przeczytasz w 2 minuty
Chrześcijaństwo, które przez lata uznawane było za religię białych, przeżywa ogromną przemianę. — Nowe oblicze chrześcijaństwa to twarz czarnej kobiety — uważa dr Kwok Pui Lan, teolożka episkopalna, pionierka teologii feministycznej i postkolonialnej.Kwok zaznacza, że o ile jeszcze w ubiegłym roku największą liczbą chrześcijan (532 miliony) mogła poszczycić się Europa, wyprzedzająca zarówno Ameryką Łacińską (525 milionów chrześcijan) i Afrykę (417 milionów), to już w 2025 roku będzie zupełnie […]
Chrześcijaństwo, które przez lata uznawane było za religię białych, przeżywa ogromną przemianę. — Nowe oblicze chrześcijaństwa to twarz czarnej kobiety — uważa dr Kwok Pui Lan, teolożka episkopalna, pionierka teologii feministycznej i postkolonialnej.
Kwok zaznacza, że o ile jeszcze w ubiegłym roku największą liczbą chrześcijan (532 miliony) mogła poszczycić się Europa, wyprzedzająca zarówno Ameryką Łacińską (525 milionów chrześcijan) i Afrykę (417 milionów), to już w 2025 roku będzie zupełnie inaczej. Wszystkie dane demograficzne i statystyczne wskazują bowiem na to, że pierwsze miejsce w liczbie chrześcijan zajmować będzie wówczas Afryka (643,6 milionów), drugie Ameryka Łacińska (634,1 miliona), a dopiero trzecie Europa z 531 milionami chrześcijan. W tym okresie tylko nieznacznie wzrośnie liczba chrześcijan ze Stanów Zjednoczonych. Obecnie jest ich 223 miliony, w 2025 ma być 252 milionów.
Te zmiany stanowią — zdaniem ekspertów — wyzwanie do ponownego samookreślenia chrześcijaństwa. — W 1900 roku chrześcijanie zachodni stanowili 85 procent wszystkich, w 2005 było ich już tylko 45 procent. A odsetek ten będzie wciąż spadał.
Chrześcijaństwo w krajach Afryki nabiera zresztą ponownie ogromnego znaczenia społecznego i politycznego. — Chrześcijaństwo w Afryce pozwala przezwyciężać plemienne zaszłości, budować wspólnotę państwową, umacniać pokój i pojednanie, a także sprzyja rozwojowi — zaznacza Samuel Kobia, sekretarz generalny Światowej Rady Kościołów. — To dlatego Kościół pozostaje centrum aktywności — dodaje.