Między aborcją a (anty) klerykalizmem
- 29 kwietnia, 2007
- przeczytasz w 5 minut
“Zmiana Konstytucji: Poznasz jak kto głosował” to inicjatywa “Gościa Niedzielnego”. Na stronach internetowych tej popularnej gazety katolickiej mogliśmy zapoznać się z konkretną postawą posłów wobec życia. Ale tym razem nie słychać było głosów niechęci do Kościoła, który zdecydowanie opowiadał się za życiem, rozliczał polityków z ich obietnic programowych i kierował do nich słowa bezpośredniego napomnienia. Nikt nie suponował środowiskom “Gościa Niedzielnego” klerykalizmu, ciemnogrodu i retoryki nienawiści. Czasy kiedy […]
“Zmiana Konstytucji: Poznasz jak kto głosował” to inicjatywa “Gościa Niedzielnego”. Na stronach internetowych tej popularnej gazety katolickiej mogliśmy zapoznać się z konkretną postawą posłów wobec życia. Ale tym razem nie słychać było głosów niechęci do Kościoła, który zdecydowanie opowiadał się za życiem, rozliczał polityków z ich obietnic programowych i kierował do nich słowa bezpośredniego napomnienia. Nikt nie suponował środowiskom “Gościa Niedzielnego” klerykalizmu, ciemnogrodu i retoryki nienawiści.
Czasy kiedy o życiu myślało się w kategoriach zamachu na wolność kobiety odeszły do lamusa. Dojrzeliśmy do debaty troskliwej, choć nie pozbawionej hipokryzji politycznej. Nikt nie mówi bezprzedmiotowo o dziecku poczętym: płód. Dla 80% Polaków żywa istota, która potrafi się poruszać w łonie matki, to nie anonimowa garstka komórek. Może to wpływ Benedykta XVI, a może pośmiertny autorytet Jana Pawła albo też światowa zawierucha i niepewność wpłynęły na zmianę nastawienia do Kościoła, który „wtrąca się do polityki”.
Społeczeństwo ma takie autorytety, na jakie zasługuje. Bogu więc dziękować, że nie są to tylko brukowce. Polskie zmagania o życie poczęte zbiegły się z decyzją amerykańskiego Sądu Najwyższego o podtrzymaniu ogólnokrajowego zakazu wykonywania aborcji metodą tzw. częściowego porodu. Ta aborcyjna metoda była legalna w USA od roku 1973 i pozwalała na zabijanie dzieci nawet wsiódmym miesiącu ciąży.
Decyzję sędziów poprzedziło krajowe Spotkanie Modlitewne „Breakfast Prayer” w Waszyngtonie, na którym obecni byli dwaj z nich — główny sędzia Sądu Najwyższego John Roberts i sędzia Samuel Alito. Przemówienie Georga Busha, który też się zjawił na katolickim mityngu, było przepełnione religijnym zapałem. (“Dobrze jest być z wami, wy wiecie, co zrobić, aby metodysta czuł się u was, jak u siebie w domu”- przywitał zebranych prezydent. Ameryka potrzebuje odnowy, która może przyjść przez okazywanie jeszcze większego niż dotąd szacunku ludzkiemu życiu i promowaniu go przez grupy religijne — powiedział prezydent. „Musimy ciągle podejmować wysiłek na rzecz kultury życia tak, aby mocni chronili słabszych i aby w każdym ludzkim życiu rozpoznawany był obraz Stwórcy”.).
Zwolennicy radykalnej separacji między Kościołem a państwem mogą być oburzeni takim kierunkiem rozwoju relacji między odpowiedzialnymi za państwa a hierarchami. Ich oburzenie jest współmierne z brakiem świadomości szkód, jakie płyną z wycofania się Kościoła ze sfery społecznej. Natura w tym i ta społeczna nie znosi pustki. Miejsce kościoła wypełnia pustka duchowa, ezoteryka, i quasi religie. Człowiek zawsze pozostanie istotą duchową, lecz bez Kościoła, który jest słyszalny i widoczny, dialogujący i współpracujący z państwem duchowość ludzka może zaniżyć drastycznie jakość. Mieliśmy tego dramatyczne przykłady w najnowszej historii.
Człowiek w rozwoju potrzebuje środowiska społecznego sprzyjającego temu, co wzniosłe i duchowe i temu, co głęboko ludzkie. Argumenty społeczne Kościoła mogą się wydawać nienaturalne jedynie tam, gdzie nie ma wolnej debaty, gdzie zanikła troska o prawdę i o ludzką godność. Pretekstem do wykluczenia Kościoła z debaty publicznej lub zaniżenia jego realnego autorytetu jest wprowadzenie w świadomość społeczną opozycji między rozumem a wiarą.
Benedykt XVI konsekwentnie powtarza, że wiara nie jest bezrozumna, w opozycji do rozumu czy na zewnątrz rozumu. Jest w samym środku ludzkiego dochodzenia do prawdy, w tym prawdy społecznej. Ale nie tak, żeby zastępowała rozum. Albo też, by porządek rozumu zastępował objawienie. Kościół katolicki ustami kolejnych papieży ostrzega przed wrogą separacją między wiarą i rozumem, gdyż jedno ma wspierać drugie. Tak też należy rozumieć głos Kościoła w debacie publicznej — jako rozumny ogląd rzeczy społecznych, rozumny i wspierany przez światło wiary, nie zaś zastępowany przez nie.
Ideolodzy dwudziestowieczni i epigoni upadających ideologii w naszym wieku straszyli ludzkość hipotezą, że jeśli ktoś czerpie inspirację z wiary, zwłaszcza chrześcijańskiej, to już sama taka inspiracja podważa rację rozumu. Inspiracja chrześcijańska nie powinna więc być obecna w przestrzeni publicznej. Siłą rzeczy pozostawałaby tylko inspiracja laicka z racji swej rzekomej neutralności i racjonalności. Tymczasem ludzie wierzący, gromadzący się w strukturach Kościoła, mają prawo do uczestniczenia w debacie społecznej — także poprzez te struktury — i powinni inspirować się swoją wiarą bez szkody dla rozumowania.
Prawda nie zna podziału na rozum i wiarę. Jest ponad nimi nie będąc własnością niczyją, gdyż to ona posiada, a nie jest posiadaną. Kościół z ufnością podejmuje autonomię nauki, przez wzgląd na prawdę, w której nie może być sprzeczności. Rozum w tych relacjach jawi się jako bufor między metodą naukową a wiarą. Gdyż z całą pewnością prawdę możemy odkryć dochodzeniem rozumowym, zwłaszcza w tych obszarach, w których nauka jest niekompetentna, takich na przykład, jak cel człowieka, jego szczęście, miłość czy wolność. Negacja głosu Kościoła, który tak wiele wie o człowieku i tak dużo dla człowieka robi, jest zagłuszaniem prawdy i wolności debaty publicznej. Kościół nie chce władzy – jak wmawiają to ogółowi zwolennicy dyktatu laickiego i jedynie laickiego – lecz właśnie prawdy. Historia uczy, że gdy w XX wieku zabierano prawo głosu Kościołowi (a czyniono to niebywale brutalnie, rzadziej — subtelnie, lecz zazwyczaj skutecznie) kończyło się to tragicznie dla człowieka.
Aborcja to również trauma matki — jej niepowetowany żal po stracie dziecka. Dziecko z próbówki to szalone powikłania tożsamościowe, a małżeństwa gejów to upośledzanie związków heteroseksualnych i ograniczanie puli przywilejów dla małżeństw rodzących dzieci. Żeby wymienić tylko niektóre z niepowetowanych strat wynikłych z powierzchownej i sterowanej debaty publicznej. Krzyż zawisł w polskim parlamencie – nie raniąc nikogo. Rasowych ateistów już nie ma, a niechrześcijanie potrafią zdobyć się na wyrozumiałość względem wyznawców Chrystusa wieszających krzyż w szkole czy sali publicznej, przynajmniej ci z SLD. Sterylny świat wytarty z religii należy już do przeszłości, przynajmniej w ludzkich sercach i tu w Polsce. Budzi się świadomość absurdu ideologii separującej wiarę od rozumu. I to z prostej przyczyny: jak powiedział Dostojewski, gdy nie ma Boga, wolno wszystko.
Rolland Tetler