Romney broni tradycyjnej rodziny

Por­tal Chri­stian Post infor­mu­je, że jeden z kan­dy­da­tów na pre­zy­den­ta USA, repu­bli­ka­nin Mitt Rom­ney, zapo­wie­dział w tele­wi­zji CBS, że jako pre­zy­dent będzie opto­wać za tym, aby mał­żeń­stwo było związ­kiem tyl­ko męż­czy­zny i kobie­ty. Zosta­li­śmy jako ludzie stwo­rze­ni, by żyć razem jako męż­czy­zna i kobie­ta i w takiej for­mie mieć rodzi­nę. Dzie­ci są darem od Boga i szczę­śli­wy jest ten, kto je posia­da — powie­dział poli­tyk

W związ­ku z kon­tro­wer­sja­mi doty­czą­cy­mi jego wyzna­nia (jest mor­mo­nem), tłu­ma­czył też, jak rozu­mie mał­żeń­stwo: Pod­sta­wą mojej wia­ry jest prze­ko­na­nie, że ist­nie­je Bóg, któ­ry stwo­rzył świat, że wszy­scy jeste­śmy jego dzieć­mi i że zwią­zek mię­dzy mał­żon­ka­mi jest bar­dzo istot­ny i wiecz­ny.

Rom­ney wspo­mniał też o swo­im kry­zy­sie reli­gij­nym, jaki prze­cho­dził będąc w col­le­ge­’u Doty­czy­ło to woj­ny w Wiet­na­mie. Nie został powo­ła­ny do woj­ska, jed­nak czuł się win­ny wobec tra­dy­cji rodzin­nej (jego ojciec i dzia­dek bra­li udział w woj­nach) i tego, że tylu mło­dych męż­czyzn w jego wie­ku zgła­sza­ło się jako ochot­ni­cy. Nigdy nie chcia­łem słu­żyć w Wiet­na­mie, jeśli jed­nak został­bym powo­ła­ny, to bym poszedł. Jed­nak nie dotknę­ło mnie to i mogłem być szczę­śli­wy z moją żoną i dziec­kiem.

:: Ekumenizm.pl: Ewan­ge­li­kal­ni za, mor­mo­ni prze­ciw