Społeczeństwo kobiety w kościele

Rzeczpospolita: Dziecko nie człowiek


Sta­ra zasa­da praw­na mówi, że w przy­pad­ku jakich­kol­wiek wąt­pli­wo­ści nale­ży je inter­pre­to­wać na korzyść oskar­żo­ne­go. W spra­wie Ali­cji Tysiąc wąt­pli­wo­ści doty­czy­ły momen­tu, kie­dy zaczy­na się życie, a oskar­żo­nym było dziec­ko poczę­te — prze­ko­nu­je na łamach “Rzecz­po­spo­li­tej” publi­cy­sta tej gaze­ty i redak­tor naczel­ny EAI.


Sta­ra zasa­da praw­na mówi, że w przy­pad­ku jakich­kol­wiek wąt­pli­wo­ści nale­ży je inter­pre­to­wać na korzyść oskar­żo­ne­go. W spra­wie Ali­cji Tysiąc wąt­pli­wo­ści doty­czy­ły momen­tu, kie­dy zaczy­na się życie, a oskar­żo­nym było dziec­ko poczę­te — prze­ko­nu­je na łamach “Rzecz­po­spo­li­tej” publi­cy­sta tej gaze­ty i redak­tor naczel­ny EAI.

Współ­cze­sne pra­wo zakła­da poznaw­czy agno­sty­cyzm i nie­chęć do antro­po­lo­gicz­nych czy filo­zo­ficz­nych roz­strzy­gnięć. Pań­stwo — dekla­ru­ją współ­cze­śni praw­ni­cy i poli­ty­cy — nie powin­no roz­strzy­gać kwe­stii świa­to­po­glą­do­wych czy filo­zo­ficz­nych. Szcze­gól­nie moc­no ten argu­ment brzmi przy oka­zji deba­ty o ochro­nie życia od poczę­cia do natu­ral­nej śmier­ci. Zwo­len­ni­cy dopusz­czal­no­ści abor­cji czy euta­na­zji wprost stwier­dza­ją, że pań­stwo nie ma pra­wa podej­mo­wać świa­to­po­glą­do­wych i filo­zo­ficz­nych decy­zji za swo­ich oby­wa­te­li, decy­du­jąc np., w któ­rym momen­cie roz­po­czy­na się ludz­kie życie i komu przy­słu­gu­ją ludz­kie pra­wa.

Ten agno­sty­cyzm jest jed­nak pozor­ny. W isto­cie bowiem zde­cy­do­wa­na więk­szość współ­cze­śnie funk­cjo­nu­ją­cych sys­te­mów praw­nych — jeśli nie w teo­rii, to w prak­ty­ce — jasno okre­śla, kie­dy roz­po­czy­na się życie ludz­kie. Tą gra­ni­cą jest zazwy­czaj moment naro­dzin. I dosko­na­le poka­zu­je to wczo­raj­szy wyrok Try­bu­na­łu Praw Czło­wie­ka w Stras­bur­gu w spra­wie Ali­cji Tysiąc. Sędzio­wie (nie­jed­no­gło­śnie, co trze­ba przy­znać) uzna­li, że odma­wia­jąc wyko­na­nia abor­cji z przy­czyn zdro­wot­nych, Pol­ska zła­ma­ła kon­wen­cję praw czło­wie­ka i pod­sta­wo­wych wol­no­ści i przy­zna­li jej odszko­do­wa­nie za stra­ty moral­ne w wyso­ko­ści 25 tysię­cy euro. Powo­dem odszko­do­wa­nia ma być naru­sze­nie przez Pol­skę pra­wa do posza­no­wa­nia życia pry­wat­ne­go kobie­ty.

Abor­cja jako usłu­ga

Pozo­sta­wia­jąc na boku skut­ki praw­ne tego wyro­ku, war­to zasta­no­wić się, jakie rozu­mie­nie czło­wie­czeń­stwa jest w nim (nie­waż­ne czy świa­do­mie) zawar­te. Odszko­do­wa­nie dla Ali­cji Tysiąc zosta­ło przy­zna­ne na pod­sta­wie zapi­sów chro­nią­cych jej pra­wo do życia pry­wat­ne­go, co ozna­cza — w euro­pej­skim sys­te­mie praw­nym — tak­że pra­wo do wybo­ru lecze­nia. Tego pra­wa mie­li ją pozba­wić leka­rze, uzna­jąc, że moż­li­wość pogor­sze­nia się wzro­ku nie jest wystar­cza­ją­cym powo­dem do uspra­wie­dli­wie­nia abor­cji.

Sędzio­wie Try­bu­na­łu, wyda­jąc taki a nie inny wyrok, uzna­li zatem abor­cję za zabieg lecz­ni­czy. Zabi­cie nie­na­ro­dzo­ne­go dziec­ka sta­ło się dla nich nie dra­ma­tycz­nym kon­flik­tem war­to­ści, a jedy­nie pra­wem do wybo­ru tech­ni­ki lecze­nia oso­by cho­rej. Ozna­cza to w isto­cie, że dziec­ko poczę­te pozba­wio­ne jest dla sędziów jakich­kol­wiek upraw­nień oso­by ludz­kiej. Jego usu­nię­cie jest trak­to­wa­ne jak usu­nię­cie wyrost­ka robacz­ko­we­go, a nie jak pozba­wie­nie życia odręb­ne­go, choć zależ­ne­go w swo­im ist­nie­niu od mat­ki, czło­wie­ka.

Bez wąt­pli­wo­ści

Uspra­wie­dli­wie­niem dla takie­go zało­że­nia nie może być nie­moż­ność usta­le­nia, kie­dy zaczy­na się życie ludz­kie. Uczci­wie sto­so­wa­ny w tej spra­wie agno­sty­cyzm poznaw­czy (albo zawie­sze­nie sądu w spra­wie czło­wie­czeń­stwa pło­du) wymógł­by bowiem na sędziach ochro­nę życia pło­du w sytu­acji, gdy nie zacho­dzi kon­flikt życie dziec­ka — życie mat­ki. Sta­ra praw­na zasa­da gło­si bowiem, że w przy­pad­ku jakich­kol­wiek wąt­pli­wo­ści nale­ży je inter­pre­to­wać na korzyść oskar­żo­ne­go (a w tym wypad­ku oskar­żo­nym pozo­sta­je dziec­ko poczę­te).

Nic takie­go nie mia­ło miej­sca, bowiem — i trze­ba to otwar­cie powie­dzieć — zde­cy­do­wa­na więk­szość ludzi akcep­tu­ją­cych pra­wo kobie­ty do abor­cji przyj­mu­je w kwe­stii życia poczę­te­go nie posta­wę agno­stycz­ną, ale twar­do meta­fi­zycz­ną. Dla nich dziec­ko poczę­te nie jest czło­wie­kiem, a przy­naj­mniej nie jest nim w peł­ni. Takie twar­de i jed­no­znacz­ne roz­strzy­gnię­cia meta­fi­zycz­ne zakła­da­ne są zresz­tą w przy­pad­ku nie­mal każ­de­go wyro­ku (takie­go jak w spra­wie Ali­cji Tysiąc) czy każ­dej usta­wy zakła­da­ją­cej pra­wo kobie­ty do abor­cji.

Nie zmie­nia­ją tego nawet ame­ry­kań­skie wyro­ki, któ­re w przy­pad­ku zamor­do­wa­nia kobie­ty w cią­ży dopusz­cza­ją moż­li­wość ska­za­nia mor­der­cy za podwój­ne zabój­stwo. Nie zmie­nia­ją, bo taki wyrok nie jest nor­mą, a orze­ka­ny jest w sytu­acji, gdy doma­ga się tego rodzi­na ofia­ry. Wte­dy zaś jedy­nym kry­te­rium czło­wie­czeń­stwa pozo­sta­je subiek­tyw­ne odczu­cie męża i ojca, ewen­tu­al­nie rodzi­ców i dziad­ków. Jeśli są oni prze­ko­na­ni o czło­wie­czeń­stwie dziec­ka, mogą się doma­gać podwój­ne­go wyro­ku. Jeśli nie, to nie ma o nim mowy.

Pra­wo do dzie­cio­bój­stwa

Taka prak­ty­ka praw­na ozna­cza w isto­cie uza­leż­nie­nie defi­ni­cji czło­wie­czeń­stwa od umo­wy spo­łecz­nej. Czło­wie­kiem sta­je się ten, kogo za czło­wie­ka uzna­je naj­bliż­sza rodzi­na. Jakie mogą być tego moral­ne i praw­ne kon­se­kwen­cje — nie trze­ba się nawet zasta­na­wiać. To już wia­do­mo. Posłu­gu­jąc się takim sty­lem myśle­nia, leka­rze w Wiel­kiej Bry­ta­nii uspra­wie­dli­wi­li — już w 1981 roku — zabój­stwo Joh­na Pear­so­na. Chło­piec uro­dził się z zespo­łem Downa, a mat­ka, gdy ją o tym poin­for­mo­wa­no, powie­dzia­ła: “Nie chcę tego dziec­ka”. Lekarz zaka­zał więc kar­mie­nia nowo­rod­ka i pole­cił, by poda­wa­no mu tyl­ko śro­dek prze­ciw­bó­lo­wy. Po kil­ku godzi­nach dziec­ko posza­rza­ło, a po dwóch dniach zmar­ło. Lekarz został unie­win­nio­ny.

Peter Sin­ger, zna­ny bio­etyk, idzie jesz­cze dalej i postu­lu­je, by pra­wo do zli­kwi­do­wa­nia swo­je­go dziec­ka przy­znać każ­dej parze mał­żeń­skiej. Czło­wie­kiem, jego zda­niem, czy­ni nas opi­nia innych, a nie nasza natu­ra. Dla­te­go Zachód powi­nien, według nie­go, jak naj­szyb­ciej zacząć uczyć się od kul­tur bar­ba­rzyń­skich, któ­re dopusz­cza­ją dzie­cio­bój­stwo.

Szo­ku­ją­ce? Zapew­ne! Tyle że jest to po pro­stu kon­se­kwent­ne roz­wi­nię­cie fun­da­men­tal­nych zało­żeń leżą­cych u pod­staw pro­abor­cyj­nych orze­czeń zachod­nich sądów. W tym tak­że Try­bu­na­łu Praw Czło­wie­ka w Stras­bur­gu. Takie są (i zapew­ne będą) kon­se­kwen­cje przy­ję­cia uza­sad­nie­nia odszko­do­wa­nia dla Ali­cji Tysiąc. Pora zacząć się przy­go­to­wy­wać do życia w takim świe­cie.

Tekst uka­zał się w “Rzecz­po­spo­li­tej” 21 mar­ca 2007 roku

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.