Zbrodnia i przebaczenie
- 8 października, 2006
- przeczytasz w 2 minuty
W mediach ostatnich tygodni dominowali amisze, chociaż pojawili się także konserwatywni, i nie tylko, biskupi z Afryki oraz kobiety pastorki z Cejlonu. Niespodziewanie pokazało się także Radio Maryja, by pokazać, że z radą/komisją czy bez, jest niezmienne. Ale to były drobnostki. Bo ten tydzień był o radykalnym przebaczeniu.Dalej przed naszymi oczami rozwija się sprawa schizmy we Wspólnocie Anglikańskiej. Konserwatywni prymasi spotkali się w Rwandzie i doszli do wniosku, że nową prymas Kościoła Episkopalnego mogą zaakceptować […]
W mediach ostatnich tygodni dominowali amisze, chociaż pojawili się także konserwatywni, i nie tylko, biskupi z Afryki oraz kobiety pastorki z Cejlonu. Niespodziewanie pokazało się także Radio Maryja, by pokazać, że z radą/komisją czy bez, jest niezmienne. Ale to były drobnostki. Bo ten tydzień był o radykalnym przebaczeniu.
Dalej przed naszymi oczami rozwija się sprawa schizmy we Wspólnocie Anglikańskiej. Konserwatywni prymasi spotkali się w Rwandzie i doszli do wniosku, że nową prymas Kościoła Episkopalnego mogą zaakceptować co najwyżej jako “delegatkę”, ale nie jako prymas. A tak w ogóle najlepiej by się z nią w ogóle nie spotkali, bo o religii powinni dyskutować sami konserwatywni mężczyźni. Tę męsko-afrykańską więź nieco zepsuli im prymasi RPA, obecni i byli, którzy oskarżyli kolegów o działanie we własnym interesie i kierowanie się homofobią. Naturalnie, nikt nikogo nie przekonał.
W tym samym czasie na dalekiej Sri Lance wyświęcono pierwsze kobiety pastorki.
Opuszczamy anglikanizm i przenosimy się do Polski, gdzie odwieczne bete-noir polskiego Kościoła rzymskokatolickiego “Radio Maryja” pokazało, że niezależnie czy z Radą czy Komisją Troski, ono będzie dalej się bawiło w politykę i wzywało na wiec PiS‑u. Oczywiście nazywając to „ewangelizacją”. Prawosławnym odpowiednikiem Radia Maryja okazał się metropolita Cyryl, znany od dawna nieugięty bojownik o czystą ewangelię i niezależność Kościoła od polityki. Powiedział on, że samobójca, który w ten sposób przybliża zwycięstwo swojej armii nie popełnia grzechu. Oczywiście z dorozumianym zastrzeżeniem, że armia jest prawosławna, a najlepiej rosyjska. Samobójstwo jako protest przeciwko wojnie, dajmy na to w Czeczeni, byłoby już grzechem śmiertelnym. Nie możemy się doczekać wydania „Dzieł zebranych” metropolity.
Śmierć i przemoc. Czasami wdziera się ona w potworny sposób, nawet do społeczności, które od niej starały się uciec, jak Amisze. Odbyły się już pogrzeby zamordowanych dziewczynek: chowano je w prostym ubraniu, w prostej trumnie, bo wszyscy są równi w oczach Boga. Choć możemy się nie zgadzać z dogmatami amiszów, to jedno nam w minionym tygodniu przypomnieli – choć w tragicznych okolicznościach. Po zbrodni delegacja amiszów udała się do rodziny mordercy-samobójcy i złożyła jej kondolencje, oraz przekazała, że wybaczają mordercy. Potem sąsiedzi amisze zapewnili rodzinę o tym, że chcą żeby wśród nich pozostała.
Emmanuel Levinas, fliozof życzliwy chrześcijaństwu, napisał kiedyś, że „przebaczenie jest prawdziwie wielkie, gdy przebacza się to, co jest niemożliwe do przebaczenia.” Amisze nie czytali Levinasa. Ale przypomnieli nam wyraźnie prawdziwe przesłanie Jezusa z Nazaretu: pokorę, pokój i przebaczenie.
To bardzo dużo jak na jeden tydzień
2.10.2006 — 8.10.2006