
- 6 lutego, 2015
- przeczytasz w 3 minuty
Po prawie roku gorących sporów na temat ratyfikacji Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy rodzinnej posłowie większością głosów przegłosowali jej ratyfikację.
Konwencja o przemocy — wiele hałasu o…
Po prawie roku gorących sporów na temat ratyfikacji Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy rodzinnej posłowie większością głosów przegłosowali jej ratyfikację.
Dla zwolenników Konwencji jest ona remedium na przemoc wobec kobiet — dla przeciwników ideologicznym instrumentem do walki z tradycją i religią.
Prawda — zapewne jak zazwyczaj — leży gdzieś pośrodku i każdy może spróbować sobie jej poszukać. Nie pretenduję do tego, żeby cokolwiek teraz udowadniać. Poniżej garść luźnych refleksji.
Wielu katolikom nie podobało się, że Konwencja nakazuje eliminować przemoc mogącą mieć uzasadnienie w religii i tradycji, twierdząc, że zarówno chrześcijaństwo jak i krajowa tradycja nie są źródłem ani pożywką dla dyskryminacji kobiet, ani tym bardziej stosowania wobec nich przemocy. Jednocześnie zgadzają się, iż inne religie np. islam może być źródłem dyskryminacji kobiet, a tradycja wielu krajów muzułmańskich nie wyklucza zabójstw w obronie ‘honoru”. Konwencja jednak jest jedna i przed Polską ratyfikowało je 15 państw europejskich w tym Albania i Turcja. Co do tej ostatniej trudno sobie wyobrazić, że Konwencja “zamorduje” religię i tradycję w tym kraju, ale może będzie w stanie pomóc osobom, które mogą się stać ofiarami zabójstw “honorowych”.
Wielka Brytania z kolei — która zasłynęła ostatnio z dopuszczenia bardzo liberalnego podejścia do in vitro (dzieci “trzech” rodziców), której konserwatywny rząd naciskał na Kościół anglikański w kwestii dopuszczenia kobiet do biskupstwa, nie wspominając o tym, że osoby jednej płci mogą w tym kraju zawrzeć małżeństwo, a aborcja jest dostępna na życzenie i prawie bez ograniczeń — nie ratyfikowała Konwencji. Co ciekawe, w Wielkiej Brytanii właśnie wydano wyrok, w którym sędzia nakazał przymusową sterylizację brytyjskiej obywatelki, co jest niechlubnym nawiązaniem do jak najgorszych praktyk eugenicznych. Trudno w tej sytuacji nie być za Konwencją, która w artykule 39 zakazuje przymusowej aborcji i sterylizacji.
Konwencja istotnie posługuje się dosyć mętnie zdefiniowaną płcią społeczno-kulturową, co może okazać się — wbrew pozorom — przeszkodą w zapewnieniu ochrony kobietom, bo to, że padają one ofiarą przemocy wynika raczej z biologii — kobiety są słabsze fizyczne i to sprawia, że łatwiej je skrzywdzić.
Jeżeli chodzi o przemoc wobec kobiet niezależne badanie Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej sytuuje Polskę w rzędzie krajów gdzie tej przemocy jest najmniej. Z największą przemocą kobiety stykają się w Finlandii, Danii i Łotwie. Zdecydowanie więcej przemocy wobec kobiet jest u naszych zachodnich i południowym sąsiadów, we Francji czy Wielkiej Brytanii. Do krajów z mniejszą przemocą zaliczają się — oprócz Polski — Hiszpania, Portugalia, Włochy i Grecja — a więc kraje tradycyjne i religijne.
Badanie wskazywało też na silną korelację przemocy z nadużywaniem alkoholu, zaś Konwencja — co słusznie zarzucali krytycy — nie nakazuje np. rozwiązań systemowych przeciwdziałania alhoholizmowi. Tak więc jeżeli chodzi o skalę przemoc wobec kobiet w Polsce nie jest nasilona w porównaniu do innych państw UE jednakże, jeżeli chodzi o ofiary przemocy to nadal — mimo istniejących już ustaw — mają one trudności w uwolnieniu się od sprawców a nasze instytucje nadal są często dosyć nieporadne, jeżeli chodzi o skuteczną pomoc ofiarom i karanie sprawców.
Czy Konwencja wpłynie choćby na to, że sądy przyspieszą rozpatrywanie spraw o eksmisję dla sprawców przemocy domowej, a komornicy będą mieli ich gdzie wykwaterować? Wbrew szumnym zapowiedziom niektórych polityków śmiem w to wątpić. Jednak wątpię też w to, że doprowadzi ona do upadku rodziny i religii — czym z kolei straszyli przeciwnicy Konwencji. Zwłaszcza jeżeli razem z ostrzeżeniami przeciwko temu, że Konwencja wprowadzi gender słyszało się, że to gender już jest bo np. w podręcznikach szkolnych kobiety są przedstawiane jako istoty racjonalne oraz w rolach zawodowych, a mężczyźni w rolach opiekuńczych lub przy wykonywaniu obowiązków domowych.