
- 9 stycznia, 2019
- przeczytasz w 10 minut
– Wizyta w Hiszpanii dla zafascynowanego tradycyjną kulturą tego kraju Polaka i katolika to wydarzenie traumatyczne – ubolewał niegdyś w jednej ze swoich książek Tomasz Terlikowski. Co było przyczyną dotkliwych przeżyć redaktora? Usunięcie pozostałości frankis...
Europejskie Spotkanie Młodzieży musiało być koszmarem dla konserwatywnych katolików
– Wizyta w Hiszpanii dla zafascynowanego tradycyjną kulturą tego kraju Polaka i katolika to wydarzenie traumatyczne – ubolewał niegdyś w jednej ze swoich książek Tomasz Terlikowski. Co było przyczyną dotkliwych przeżyć redaktora? Usunięcie pozostałości frankistowskiej historii z przestrzeni publicznej, ograniczenie wpływu Kościoła oraz normalizacja homoseksualizmu między innymi.
Katolicki publicysta nie mógł ścierpieć, że mieszkańcy tradycyjnie chrześcijańskiego kraju najwyraźniej mają inną wizję rzeczywistości, niż życzyliby sobie tego hiszpańscy purpuraci wespół z polskimi konserwatystami.
Zastanawiałem się, czy podobnego urazu doznali uczestniczący w Europejskim Spotkaniu Młodych (ESM) w Madrycie Polacy. Samo przypadkowe trafienie do gejowskiej dzielnicy w centralnej części miasta, gdzie ze ścian oklejonych plakatami spoglądają na nas półnadzy mężczyźni, a po ulicach przechadzają się drag queen, mogły stanowić dla polskiej młodzieży doświadczony en vivo element „zachodniej zgnilizny”, znany im dotychczas wyłącznie z alarmistycznych artykułów w prawicowych publikacjach.
Coroczne wydarzenie religijne zorganizowane po raz czterdziesty pierwszy przez ekumeniczną wspólnotę braci z Taizé zgromadziło tym razem 15 tys. uczestników, spośród których tradycyjnie najliczniejszą grupę stanowili Polacy. Pozostaje kwestią dyskusyjną, ilu młodych ludzi spośród 3,5 tysiąca Polaków zebrało się tam w celu duchowych przeżyć, a ilu było motywowanych wizją pięciodniowego pobytu w iberyjskiej metropolii za 55 Euro (z wyżywieniem, zakwaterowaniem i transportem publicznym w cenie).
O ile wśród tych drugich znajdziemy sporo takich, którzy – jakkolwiek niewiarygodne by to nie było – przyjeżdżając na ESM, nie wiedzą nawet, kto jest jego organizatorem (tak!), a słowo „ekumenizm” pozostaje dla nich zagadkowym terminem zasłyszanym przed laty raz czy dwa na zajęciach katechezy, to ci pierwsi w końcoworocznym spotkaniu szukają okazji do duchowego wzrostu i religijnych przeżyć.
Ale czy uformowana duchem klerykalizmu i konserwatywnego konformizmu niemała część polskiej młodzieży znalazła ku temu sprzyjające okoliczności w wyzwolonej stolicy Hiszpanii?
Co kraj, to obyczaj
Ekumeniczni mnisi z burgundzkiej wioski na kształt tradycyjnych zakonów żyją w prostocie, co niedzielę (nie wyłączając braci wyznań protestanckich) uczestniczą w katolickiej Eucharystii, a wspólnota utrzymuje przyjazne stosunki ze Stolicą Apostolską (założyciel wspólnoty braci z Taizé, kalwinista brat Roger był obserwatorem Drugiego Soboru Watykańskiego oraz przyjacielem Jana Pawła II). Z okazji minionego spotkania do pielgrzymów zostały skierowane listowne pozdrowienia od papieża Franciszka i patriarchy Bartłomieja. Wspólnota nie wdaje się w spory ideologiczne, konsekwentnie wyznając uniwersalną zasadę komunii między ludźmi i solidarności z nieszczęśliwymi. Widać więc, że sam charyzmat francuskiego klasztoru nie niesie ze sobą wywrotowych idei, które dla polskich katolików mogłyby uchodzić za kontrowersyjne.
Co innego sam Madryt, który gościł ostatnie Europejskie Spotkanie Młodych. Hiszpańska obyczajowość i społeczne nastroje mogły wywołać u zachowawczej studenterii z nadwiślańskiego kraju prawdziwy szok kulturowy. Gdy w Polsce umieszczenie orła na tęczowym tle uchodzi za rzekome bezczeszczenie symboli narodowych warte pisania pozwów, to w Hiszpanii z balustrad budynków państwowych instytucji zwisają tęczowe flagi. Gdy w Poznaniu barwne chorągiewki na tramwajach urastają do skandalu najwyższej wagi, to turystów w Madrycie wita sygnalizacja miejska w kształcie trzymających się za rękę par tej samej płci. Te elementy urbanistycznego krajobrazu jak i spotykane co kilka metrów w gejowskiej dzielnicy Chueca w centrum miasta branżowe kluby (uczęszczane licznie nie tylko przez homoseksualistów) oraz zaplakatowane wizerunkami umięśnionych mężczyzn ściany budynków zdają się zakotwiczonym na stałe elementem krajobrazu miasta. Nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę tolerancyjny i postępowy stosunek Hiszpanów do kwestii seksualności i obyczajowości. Na ten przykład, gdy w Polsce aż co drugi młody człowiek jest przeciwny małżeństwom osób tej samej płci, to podobnego zdania jest zaledwie 7% hiszpańskiej młodzieży.
Zwrot w stronę świeckiej i postępowej Hiszpanii wiąże się z nazywanym przez niektórych „efektem Franco”, który nastąpił wraz z końcem epoki frankistowskiej dyktatury i związanymi z nią przywilejami kleru. Wpływ Kościoła rzymskokatolickiego, cieszącego się wówczas protekcją władzy, zaczął po śmierci generała sukcesywnie maleć. Tłumione autorytarną polityką swobody obywatelskie mogły w końcu być realizowane, a narzucana przez duchowieństwo wizja moralności odchodziła powoli do lamusa. Hiszpanie znaleźli inny pomysł na życie.
Już w latach 90. w niektórych rejonach Hiszpanii obywatele mogli wstępować w związki partnerskie. Prawo do poślubienia partnera w ramach małżeństwa osób tej samej płci zostało uchwalone w 2005 roku przy większościowym poparciu społeczeństwa, które zdawało się niewzruszone sprzeciwem kleru. Ruch homoseksualny jest w tym iberyjskim kraju bardzo żywy, parada gejów i lesbijek z 2017 roku liczyła, według ostrożnych szacunków, 2,3 miliona osób, czyli ponad dziewięciokrotnie więcej niż fetowany jako frekwencyjny sukces ubiegłoroczny Marsz Niepodległości.
Zresztą akceptację celebruje się w Hiszpanii nie tylko od święta. W tym iberyjskim kraju, uchodzącym za najbardziej tolerancyjny względem homoseksualistów, odmienną orientację seksualną słusznie traktuje się jako sprawę naturalną, a pary osób tej samej płci bez strachu mogą spacerować po miejskich trotuarach trzymając się za rękę, co w Polsce mogłoby być zaproszeniem do fizycznej konfrontacji z lokalnymi obrońcami „tradycyjnej rodziny”.
Retro chic
Od barwnego rewiru Chueca kampowym imidżem nie odbiega zlokalizowany tam rzymskokatolicki kościół św. Antoniego, który za sprawą swojego proboszcza o. Ángela, uchodzi za kościół wykluczonych. Wystrój świątyni, nazwany przez wikariusza o. Francesco stylem retro chic, skłoniłby niejednego tradycjonalistę do wystosowania oficjalnej skargi do madryckiej kurii.
Pod barokowym ołtarzem nawy bocznej, zasłoniętej czerwoną kotarą, piętrzą się worki z ubraniami i materace dla potrzebujących. Nieopodal – toaleta. Zamiast ławek dla wiernych — siedzenia podobne do tych z teatru. W miejsce klęcznika w konfesjonale – fotel (w trosce o wygodę chorych), za nimi tapeta w egzotyczne rośliny. Barokowe marmurowe kolumny oplecione migoczącymi lampkami. Przed stołem liturgicznym – współczesna szopka, w której ubrani w dżinsowe spodnie i z koronami na głowach dwaj mężczyźni i kobieta o różnych kolorach skóry wraz z papieżem Franciszkiem niosą dary Świętej Rodzinie.
Po przeciwnej stronie figurki uchodźczej rodziny. W dodatku ściany i balustrada chóru ozdobione są wizerunkami świętych i osób Kościoła, które dla niejednych były raczej siejącymi zatrute ziarno modernizmu dywersantami na łonie Matki Kościoła niż ludźmi wypełniającymi ewangeliczne nakazy troski o najuboższych. Jest tam więc biskup Romero (teolog wyzwolenia zamordowany przez prawicowe bojówki), Paweł VI (propagował idee ekumeniczne i pokojowe), Vicky Molins (zakonnica posługująca więźniom i narkomanom), Carmen Herrero (założycielka hospicjów dla dzieci i domów pomocy dla maltretowanych kobiet), biskupi: Casaldáliga (teolog wyzwolenia) i Gabino Zavala (działający na rzecz zniesienia kary śmierci w USA), Isabel Sola (katalońska misjonarka w Haiti niosąca pomoc medyczną), Miguel Pajares (misjonarz pomagający zakażonym wirusem Eboli w Liberii), Vicente Ferrer (jezuita i misjonarz w Indiach), Gloria Fuertes (autorka książek dla dzieci, pacyfistka, działaczka na rzecz równouprawnienia kobiet), Rocio Nieto (pomaga ofiarom handlu ludźmi i dzieciom z niepełnosprawnością umysłową) oraz, rzecz wiadoma, papież Franciszek. Znajdują się tam również relikwie św. Walentego.
Proboszcz parafii na poważnie bierze wezwanie Ojca Świętego o kościele otwartym dla wszystkich – do świątyni można wejść przez całą dobę. Znajdują się w niej różne udogodnienia. Oprócz toalety jest tam dostęp do pitnej wody, defibrylator, sieć wi-fi, miejsce do przewijania niemowląt i maszyna z kawą. W progi kościoła można zawitać nawet ze zwierzętami, z czego korzystają właściciele swoich pupili zwłaszcza przy okazji udzielanego im rokrocznie błogosławieństwa w dzień świętego Antoniego Opata. Z inicjatywy o. Ángela powstała jadłodajnia o sugestywnej nazwie Robin Hood, a wolontariusze parafii czuwają przy telefonie zaufania gotowi nieść pomoc strapionym duszom. Nie dziwne więc, że parafia charyzmatycznego proboszcza może poszczycić się największą liczbą chrztów w całym Madrycie, a w czas spotkania z o. Ángelem kościół wypełnił się po brzegi.
Trzy wyzwania
Spotkania tematyczne, zwane również warsztatami, są stałym elementem harmonogramu. Uczestnicząca w pielgrzymce młodzież ma szereg opcji do wyboru. Są to między innymi świadectwa chrześcijan z różnych kontynentów, rozmowy z wiernymi innych religii, spotkania z ludźmi posługującymi wykluczonym, wizyty w siedzibach organizacji charytatywnych, pogadanki na temat duchowości, ekologii, polityki, ekonomii i nauki czy wizyty w muzeach. Jest również możliwość przyjęcia sakramentu spowiedzi. ESM w Madrycie było szczególne zwłaszcza pod względem nacisku na kwestię ochrony środowiska.
Wspólnota z Taizé, która już jakiś czas stara się ograniczyć zużycie foliowych reklamówek rozdawanych podczas dystrybucji prowiantu dla pielgrzymów, tym razem poszła krok dalej i zrezygnowała z nich całkowicie – zastąpiły je materiałowe torby wielokrotnego użytku. Tematyce proekologicznej poświęcono warsztat „chrześcijanie wobec zmian klimatycznych”, problem podjął brat Alois w jednej ze swoich propozycji na rok 2019, nawiązując do kwestii gościnności względem przyszłych pokoleń, a także podczas ostatniego wieczornego rozważania, w trakcie którego solidarność ze światem stworzonym wymienił jako jedno z najważniejszych wyzwań na rzecz pokoju – obok zwalczania nierówności społecznych i pomagania uchodźcom.
Spotkania tematyczne dały możliwość poznania historii i śpiewów liturgicznych chrześcijan Kościół orientalnych Bliskiego Wschodu: prawosławnych koptów z Egiptu, maronitów z Libanu, wiernych Kościoła syryjskiego oraz zapoznania się z działalnością organizacji L’Œuvre d’Orient, działającej na rzecz prześladowanych chrześcijan. Dowiedzieliśmy się, że wspólnota Taizé, znana między innymi ze śpiewanych nawet w naszych kościołach kanonów, jest w trakcie tłumaczenia niektórych z nich na język arabski. Na innym spotkaniu z kobietami trzech religii (chrześcijanką, żydówką, muzułmanką) zastanawiano się, czy religia może być źródłem pokoju. W ramach warsztatów młodzi ludzie mogli również porozmawiać z duszpasterzem więźniów, spotkać się z arcybiskupem Madrytu, kardynałem Osoro, odkryć historię św. Teresy z Ávila, poznać członków wspólnoty Wiara i Światło, posługującej osobom z niepełnosprawnościami intelektualnymi, dowiedzieć się o pomocy imigrantom i uchodźcom czy przeciwdziałaniu handlowi ludźmi i współczesnemu niewolnictwu.
Wychodząc z katedry Alameda po południowych modlitwach można było się natknąć na stoisko organizacji kościelnej Solidaridad. Zgodnie z nazwą stowarzyszenie działa w duchu braterstwa, sprzeciwia się kapitalizmowi, wyzyskowi i aborcji, pomaga zaś uchodźcom, osobom marginalizowanym i prześladowanym. Być może taka powinna być wizja chrześcijaństwa – pozbawionego przywilejów, rezygnującego ze splendoru, za to świadomego swojej misji zgodnej z logiką consistent life ethic.
Hiszpania jest krajem, który, jak i wszystkie inne, takiego chrześcijaństwa potrzebuje. Nie jest to bowiem państwo pozbawione problemów. Jednym z nich są dotkliwe nierówności społeczne, jedne z bardziej poważnych w Europie. W istocie, w parkach i na ulicach Madrytu często da się zauważyć śpiących bezdomnych.
Równocześnie, z tego samego państwa pochodzi i tam mieszka drugi najbogatszy Europejczyk, twórca marki Zara, która jest krytykowana z powodu korzystania z usług poddostawców zatrudniających pracowników za głodowe stawki i zatruwających wody groźnymi dla ludzkiego zdrowia chemikaliami. Innym problemem tego iberyjskiego kraju jest zanieczyszczenie powietrza i choroby płuc związane z ekstensywnym korzystaniem z transportu osobowego. Widać to dobrze na przykładzie madryckiej burżuazji, która mając do dyspozycji wzorowo działającą i rozbudowaną komunikację publiczną, wybiera podróże autami, przyczyniając się do wzmożonych korków, nasycenia powietrza spalinami, co skutkuje 30 tys. zgonów rocznie (dane z 2013). Prócz tego w Hiszpanii wykonuje się około 100 tys. zabiegów aborcji rocznie (2016), a w kraju popularnością cieszy się archaiczna rozrywka dręczenia byków w trakcie korridy.
W świetle wspomnianych nierówności klasowych, wyzysku i postępującej degradacji środowiska aktualne pozostają wezwanie brata Aloisa do większej solidarności z ubogimi i ze światem stworzonym.
Teraz Polska
Tradycyjnie w harmonogramie każdego ESM są spotkania w grupach narodowych. Z polskimi pielgrzymami spotkali się ks. prymas Wojciech Polak i biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej Andrzej Siemieniewski. W homilii metropolita gnieźnieński poprosił wiernych do otworzenia się na dar słuchania Boga i drugich ludzi i ofiarowania Eucharystii w intencji tych, którzy z różnych powodów nie mogli jej przyjąć.
Na poprzedzającym mszę spotkaniu z hierarchami i polskimi wolontariuszami biskup Siemieniewski zachęcał do otwartości względem mieszkających w Polsce Ukraińców, a także do współpracy ze wszystkimi sąsiednimi narodami w przygotowaniu 42. Europejskiego Spotkania Młodych – za rok pielgrzymka zaufania przez ziemię zagości we Wrocławiu. I zgodnie z radą pewnego wolontariusza Taizé, może warto odłożyć na moment polskie nadęcie i wyższość względem „bezbożnego Zachodu” i dostrzec zalążki prawdziwego, niekoniecznie nam znanego, chrześcijaństwa, które tam się rozwijają.