“Lojalka” czy współodczuwanie ze swoim Kościołem?
- 12 sierpnia, 2004
- przeczytasz w 8 minut
Redaktor Dariusz Bruncz w złośliwie sformułowanej notatce skrytykował sytuację w katolickiej diecezji Baker, w amerykańskim stanie Oregon. Na dodatek mylnie pisze, że sprawa dotyczy pracowników Kościoła, podczas gdy rzecz odnosi się do osób świeckich pełniących pewne posługi, przede wszystkim liturgiczne, we wspólnotach parafialnych. Konkretnie biskup Vasa wymienia lektorów, kantorów, nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. i katechetów. Odwołując się do szeregu przepisów zarówno z prawa powszechnego jak i bardziej szczegółowych […]
Redaktor Dariusz Bruncz w złośliwie sformułowanej notatce skrytykował sytuację w katolickiej diecezji Baker, w amerykańskim stanie Oregon. Na dodatek mylnie pisze, że sprawa dotyczy pracowników Kościoła, podczas gdy rzecz odnosi się do osób świeckich pełniących pewne posługi, przede wszystkim liturgiczne, we wspólnotach parafialnych. Konkretnie biskup Vasa wymienia lektorów, kantorów, nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. i katechetów. Odwołując się do szeregu przepisów zarówno z prawa powszechnego jak i bardziej szczegółowych ustaleń episkopatu USA, biskup postanawia w swojej diecezji, podkreślając swoją odpowiedzialność wobec Boga za głoszenie prawdziwej wiary i usuwanie błędów, nadać określonym w nich wymaganiom bardziej precyzyjny wyraz.
Zamieszczone poniżej oświadczenie każda osoba pełniąca jedną z wymienionych funkcji, bądź do niej aspirująca, ma odczytać przed swoim proboszczem. Jednocześnie, aby uniknąć sytuacji kłopotliwych dla osób już pełniących te funkcje, sprawa winna być przeprowadzona prywatnie.
Jeżeliby ktoś uznał, że nie może odczytać oświadczenia, będzie musiał zrezygnować z pełnionych funkcji, jednak bez podawania do publicznej wiadomości przyczyn jej ustąpienia. (Fakt, że w parafii św. Franciszka w Bend powód rezygnacji pani kantor stał się powszechnie znany, był więc jej indywidualną decyzją.) Jednocześnie biskup zaznacza, że fakt ten nie uniemożliwia zainteresowanej osobie przystępowania do Komunii św. ale powinien ją skłonić do poważnego zastanowienia się nad swoimi przekonaniami i do pogłębionych studiów i rozważań nad wiarą.
Warto też podkreślić, że oświadczenie odnosi się bezpośrednio nie tylko do kontestowanych we współczesnym świecie zasad katolickiej etyki, ale, o czym D. Bruncz nie wspomina, także do kilku ważnych kwestii dogmatycznych takich jak realna obecność Chrystusa w Komunii św., istnienie piekła i czyśćca, jedyność Kościoła etc.
Przyznaję, że tekst D. Bruncza, jak i komentarze innych protestanckich użytkowników sprawiły mi pewną przykrość. Mogę przyjąć do wiadomości choć nie zgodzić się z krytyką zakresu wymaganego oświadczenia. Nie mogę jednak zaakceptować deprecjonującego sowa „lojalka” w odniesieniu do praktyki stosowanej też we wspólnotach protestanckich, gdzie od osób sprawujących wyróżnione funkcje również wymaga się publicznej deklaracji zgody, przynajmniej w odniesieniu do minimalnego zestawu przekonań.
D. Bruncz jest zbyt młody, aby pamiętać, że nie podpisanie esbeckiejlojalki w stanie wojennym oznaczało wyrzeczenie się wolności i przedłużony pobyt w obozie internowania. Przyrównywanie z tym sytuacji osób, które nie będą mogły pełnić funkcji liturgicznych jest nieporozumieniem i zamazywanie rangi moralnych decyzji osoby ludzkiej.
Poniżej zamieszczam moje tłumaczenie dyskutowanego oświadczenia. Tekst angielski, wraz z listem biskupa do świeckich sprawujących posługi, uzasadniającym podjęte przez niego kroki znajduje się na
OSOBISTE POTWIERDZENIE WIARY
Wyznaję i wierzę we wszystko, czego święty Kościół katolicki naucza, w co wierzy i co głosi jako objawione przez Boga, a w szczególności
- Potwierdzam i wierzę w nauczanie Kościoła o nienaruszalności ludzkiego życia. W zgodzie z tym nauczaniem potwierdzam, że życie ludzkie jest święte i musi być chronione i szanowane od poczęcia do naturalnej śmierci. Potwierdzam, że odrzucam zamierzoną i bezpośrednią aborcję i nie uznaję za słuszne jakiegokolwiek domagania się moralnego prawa do niezależności sumienia w tej kwestii. Nie jestem za tzw. prawem wyboru. Ponadto zaświadczam, że nie jestem związany, ani nie popieram jakiejkolwiek organizacji, która wspiera, zachęca, umożliwia lub w jakikolwiek sposób ułatwia aborcję lub eutanazję. (por KKK 2270–2283)
- Potwierdzam i wierzę w nauczanie Kościoła o grzesznej naturze antykoncepcji. Potwierdzam w zgodzie z nauczaniem Kościoła, że „wszelkie działanie, które — czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków — miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego (KKK 2370)” jest wewnętrznie złe
- Potwierdzam i wierzę, że każda osoba jest wezwana do czystości odpowiadającej jej aktualnemu stanowi życia i że tylko w małżeństwie pomiędzy mężczyzną i kobietą intymny złączenie się małżonków staje się znakiem i poręczeniem komunii duchowej (KKK 2337–2365). Akceptuję nauczanie Kościoła, że każdy pozamałżeński akt seksualny, włączając w to stosunki przedmałżeńskie, masturbację, cudzołóstwo, stosunki homoseksualne, a także oglądanie pornografii, są poważnym złem
- Potwierdzam i wierzę w nauczanie Kościoła, że akty homoseksualne są złem. Akceptuję nauczanie Katechizmu, który stwierdza: „Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, że “akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane”. Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane. (KKK 2357)”
- Potwierdzam i wierzę we wszystko, czego Kościół naucza o Rzeczywistej Obecności Chrystusa w Najświętszej Eucharystii. Szczególnie wierzę, że Jezus jest obecny z Ciałem i Krwią, Duszą i Bóstwem w każdej z form, tj. w chlebie i winie, i że przyjęcie choćby jednej z nich jest Komunią z całym Chrystusem. Uznaję, że kult i adoracja są właściwe nie tylko podczas Mszy ale i poza Mszą i że do Najświętszej Eucharystii należy zawsze zbliżać się z największą troską i pobożnością.
- Potwierdzam i wierzę w nauczanie Kościoła o Maryji, Matce Chrystusa i Matce Kościoła. Razem z Kościołem uznaję za słuszne i właściwe, aby Najświętszą Pannę otaczać szczególną pobożnością. (por. KKK963-975)
- Potwierdzam i wierzę, że jest w mocy osoby ludzkiej wybrać pozostawanie w wiekuistym oddzieleniu od Boga i że „Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem “piekło”. (KKK1033)”
- Potwierdzam i wierzę, że ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, przechodzą dodatkowe oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba. Potwierdzam, że to końcowe oczyszczenie Kościół nazywa czyśćcem (KKK1030-1032)
- Potwierdzam i wierzę w Jeden, Święty, Powszechny i Apostolski Kościół i przyjmuję nauczanie o Kościele zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego (por. KKK 748–962)
- Potwierdzam i wierzę, że Kościół naucza mocą władzy danej od Boga i że prawdziwa jest obietnica Chrystusa, iż pozostanie ze Swym Kościołem zawsze i aż do końca czasów. Ponadto uznaję nauczanie zwyczajne Kościoła, nie sformułowane jako definicja nieomylna, za wiążące w sumieniu i wymagające religijnej uległości ducha (KKK 892).
Wyrażam moją zgodę z wyżej wspomnianym i z całym nauczaniem Kościoła katolickiego. Zaświadczam, że wierzę wte rzeczy i jednocześ
nie, świadom własnych grzechów i niedostatków, będę się starał ukazywać zgodność mojego życia i przekonań z tym Osobistym PotwierdzeniemWiary.
_________________________________________________________________________
Odpowiedź Dariusza Bruncza
Serdecznie dziękuje Panu Piotrowi za sformułowane zastrzeżenia. Każda kulturalna interwencja Czytelników jest mile widziana przez redakcję Ekumenizm.pl, co jest wyrazem troski o jak najszerszy dialog między chrześcijanami różnych wyznań.
W odniesieniu do uwag Użytkownika horseradish chciałbym wyrazić następującą opinię:
- Język, podobnie jak otaczająca nas rzeczywistość (historyczna, polityczna i społeczna) jest fenomenm żywym. Pojęcia, którymi się posługujemy zmnieją swoje znaczenie lub tracą/zyskują na emocjonalnej wartości. W świetle powyższego absolutyzowanie jednego ze znaczeń w perspektywie osobistego doświadczenia stwarza istotne problemy w komunikacji międzyludzkiej, zakładając a priori, czy wręcz domagając się od partnera w dyskusji podobnego, jeśli nie identycznego pojmowania danego pojęcia. Nie inaczej rzecz się ma z nieszczęsną lojalką. Nie widzę powodu, dla którego słowo lojalka może pojawiać się tylko w perspektywie smutnych doświadczeń historycznych, związanych z perfidną działalnością służb bezpieczeństwa PRL‑u (i nie tylko). Jednocześnie pragnę przeprosić Pana Piotra, jeśli poczuł się osobiście dotknięty określeniem lojalka. Oczywisty jest fakt, że nie było to moim zamiarem. Trudno uwzględnić w opisywanych wydarzeniach emocje i wrażliwość innych, dlatego też unikamy na EAI Ekumenizm.pl wszystkich sformułowań uznawanych powszechnie za obraźliwe.
- Lojalka jest urzędowym zobowiązaniem się danej osoby do przestrzegania określonych przepisów. „Lojalki“ wymagają od swoich pracowników m.in. banki, dbając o tajemnicę handlową. Podobnej „lojalki“, tyle że w odniesieniu do przestrzegania nakazów i zakazów, obowiązujących Kościele Rzymskokatolickim wymaga bp Vasa. Należy oczywiście zaznaczyć, że zwierzchnicy wspólnoty rzymskokatolickiej mieli pełne prawo do jej wydania. Decyzja ta, jak każda inna, może i powinna być jednak przedmiotem krytyki, którą wyrazili niektórzy Czytelnicy EAI Ekumenizm.pl — nie tylko protestanccy.
- Tekst wyraźnie stwierdza, że przedmiotem sporu są osoby świeckie, które określiłem jako pracowników Kościoła. Wilma Hens była kantorem parafii (dyrygentka chóru, organistka itd.), a stanowiska takie nie są wolontaryjne. Oczywiście postawiony przez biskupa Vasę wymóg obejmuje również „wolontariuszy“, sprawujących funkcje liturgiczne, których tylko pośrednio można nazwać „pracownikami“ Kościoła. W depeszy zaznaczono również, że publiczne oświadczenie pani Hens było jej własną decyzją.
- Wracając do tytułu, który wywołał sprzeciw u Pana Piotra (Pan Piotr mówi o „złośliwie sformułowanej notatce“) chciałbym stwierdzić, że posłużenie się tym terminem uważam za uzasadnione z kilku przyczyn: wiara chrześcijańska nie jest zbiorem kościelno-prawnych przepisów, których uznawania należy domagać się od wiernych któregokolwiek Kościoła. Wymóg podpisania „oświadczenia wiary“ prowadzić może do niebezpiecznej reakcji łańcuchowej, która uzasadnia pytanie: kto spełnia wszystkie wymogi określone w dokumencie? Gdzie są granice ortodoksji? Czy wyrażone w tekście przekonania są sumą tego, co określamy mianem wiary? Jaka jest rola sumienia? Jak należy rozumieć napięcie między wiarą a niewiarą? Jestem przekonany, że Kościół Rzymskokatolicki, podobnie jak inne Kościoły, posiada bardziej kreatywne (tzn. mniej sformalizowane i dyscyplinujące) sposoby duszpasterskiej działalności niż wymaganie od wiernych aktu potwierdzenia wiary. Czy rzeczywiście kościelny jurydyzm jest odpowiednim sposobem rozwiązywania problemów, wynikających z doświadczenia wiary wśród ludzi, którzy de facto ten Kościół tworzą? Powyższe opinie i pytania nie są wezwaniem do teologicznej „byle jakości“, lecz krytyczną uwagą i zachętą do bardziej zróżnicowanego spojrzenia na przygodę wiary.
Serdecznie pozdrawiam
Dariusz Bruncz