- 6 kwietnia, 2017
- przeczytasz w 2 minuty
Czy można być szczęśliwym bez wiary w Boga? Najwyraźniej pozytywna odpowiedź na to pytanie nie jest problemem dla młodych ludzi w Europie. Takie wnioski płyną z najnowszych badań, które pokazuje badanie młodzieży zatytułowane "Generation What?".
Młodzi Europejczycy nie potrzebują religii
Czy można być szczęśliwym bez wiary w Boga? Najwyraźniej pozytywna odpowiedź na to pytanie nie jest problemem dla młodych ludzi w Europie. Takie wnioski płyną z najnowszych badań, które pokazuje badanie młodzieży zatytułowane “Generation What?”.
Jak wynika z badań opublikowanych w Niemczech, Kościół i religia odgrywają w życiu europejskiej młodzieży niewielką rolę. Aż 85% młodych powiedziało, że można być szczęśliwym bez wiary w Boga. Natomiast 86% twierdzi, że ma mało lub bardzo mało zaufania do instytucji religijnych. W żadnym z krajów pełnego zaufania do instytucji kościelnych nie zadeklarowało więcej niż 3% respondentów. Na przykład w Niemczech i Holandii nieufność do Kościołów deklaruje odpowiednio 47% i 48% badanych. Co więcej, 79% młodych Niemców stwierdziło, że można być szczęśliwym bez wiary w Boga.
Autorzy badania deklarują, że jest ono reprezentatywne dla grupy wiekowej między 18 a 34 rokiem życia. Wyniki są oparte na badaniach internetowych prowadzonych w okresie od kwietnia 2016 do marca 2017 roku, w których wziął udział w sumie prawie milion osób z 35 krajów. Opublikowany we współpracy z Instytutem Berlin Sinus raport odnosi się do wybranych 200 tysięcy ankiet internetowych z dziesięciu krajów: Belgii, Niemiec, Grecji, Włoch, Luksemburga, Holandii, Austrii, Szwajcarii, Hiszpanii i Czech.
Komentarz
Ryzykuję stwierdzenie, że wyniki badań byłyby pewnie podobne w Polsce. Pozorne i fasadowe zaangażowanie młodych ludzi w życie Kościoła rzymskokatolickiego, ale i innych działających w Polsce, jasno pokazuje, że dla tej grupy wiekowej oferta chrześcijańska nie jest już interesująca.
Większość młodzieży znika z Kościołów po bierzmowaniu czy konfirmacji, a wraca ochrzcić dziecko albo poświęcić wielkanocny koszyczek. Przy takich uwagach stale podnosi się tezę, że msze czy nabożeństwa są nudne, więc powinny być „umłodzieżowione”. Uważam, że ta teza jest błędna. Nabożeństwa adresowane do młodzieży bywają żenujące za sprawą udawanego luzu, jaki postrzega się za dopasowany do młodych ludzi.
Tymczasem problemy, z którymi młody człowiek przychodzi do kościoła, nie różnią się od tych, które mają dorośli i nie ma powodu, by je ukrywać pod płaszczykiem tańca, śpiewania wesołych piosenek i niekończącego się uwielbienia. To, czego – moim zdaniem – brakuje, by młodych ludzi przy Kościele zatrzymać, to poważne duszpasterstwo. Sądzę, że w podejściu Kościołów do młodzieży trzeba odrzucić paternalizm, a zastąpić go zaufaniem. Dopiero później można pokazywać, co daje wiara w codziennym życiu i dlaczego “warto” należeć do tej czy innej wspólnoty wiernych.