Społeczeństwo

Niewierzący księża


Nie­któ­re histo­rie nawró­ceń są spek­ta­ku­lar­ne, a inne roz­ło­żo­ne na wie­le lat. Nie wzbu­dza­ją one jed­nak takich emo­cji jak histo­rie utra­ty wia­ry, szcze­gól­nie jeśli cho­dzi o duchow­nych, któ­rzy prze­cho­dzą na stro­nę ate­izmu i to cza­sa­mi bar­dzo dosłow­nie. Kim są nie­wie­rzą­cy księ­ża? Czy tacy napraw­dę ist­nie­ją?


Kil­ka dni temu natra­fi­łem na poru­sza­ją­cą histo­rię Tere­sy Mac­Ba­in, wycho­wa­nej w kon­ser­wa­tyw­nej rodzi­nie pro­te­stanc­kiej. Jej ojciec był pasto­rem Kon­wen­cji Połu­dnio­wych Bap­ty­stów, a ona sama w wie­ku 6 lat poczu­ła powo­ła­nie – odłą­czy­ła się od bap­ty­stów i zwią­za­ła ze Kościo­łem meto­dy­stycz­nym. Po kil­ku latach służ­by zaczę­ły nacho­dzić ją wąt­pli­wo­ści aż w koń­cu coraz bar­dziej uświa­da­mia­ła sobie, że już nie wie­rzy.

- Im bli­żej do week­en­du tym więk­szy mam dys­kom­fort psy­chicz­ny – mówi. Zaczy­ty­wa­ła się w książ­kach współ­cze­snych ate­istów — Hit­chen­sa i Daw­kin­sa – aż pew­nej nie­dzie­li, zamiast popro­wa­dzić nabo­żeń­stwo uda­ła się na kon­wen­cję ate­istycz­ną. Sce­na­riusz do złu­dze­nia przy­po­mi­nał maso­we ewan­ge­li­za­cje (rela­cję moż­na odsłu­chać tutaj), pod­czas któ­rych ludzie wycho­dzą naprzód i publicz­nie wyzna­ją wia­rę w Chry­stu­sa i skła­da­ją świa­dec­two. Mac­Ba­in rów­nież zło­ży­ła świa­dec­two: Jestem czyn­nym pasto­rem Kościo­ła meto­dy­stycz­ne­go i jestem ate­ist­ką. Sala sza­le­je, 1500 osób nagra­dza „nawró­co­ną” owa­cją na sto­ją­co. Pastor­ka prze­pra­sza, że do tej pory patrzy­ła na ate­istów z góry. – Teraz czu­ję się jak nowo naro­dzo­na. Kie­dyś mówi­łam, że będzie­cie sma­żyć się w pie­kle. Wie­cie co, będę się sma­żyć z wami. Znów owa­cja, gra­tu­la­cję od nowych sióstr i bra­ci. Eufo­ria skoń­czy­ła się, gdy przy­szedł czas na zde­rze­nie z twar­dą rze­czy­wi­sto­ścią – spo­tka­nie z rodzi­ną, para­fia­na­mi, przy­ja­ciół­mi, zna­jo­my­mi. Wie­lu z nich odwró­ci­ło się od Tere­sy.

Histo­rię Tere­sy pod­ła­pa­ły media, do któ­rych zgło­sił się kolej­ny duchow­ny zwią­za­ny wpierw z Kościo­łem lute­rań­skim, a póź­niej wspól­no­tą bez­wy­zna­nio­wą. Przy­znał, że przez 5 lat był pasto­rem, mimo że nie wie­rzył. Zarów­no on, jak i Tere­sa sta­li się w jakiejś mie­rze cele­bry­ta­mi ate­istycz­nej ofen­sy­wy w USA, wystę­pu­ją na spo­tka­niach, zbie­ra­ją gra­tu­la­cje.

Nie­daw­no powsta­ła w inter­ne­cie spo­łecz­ność o nazwie ‘The Cler­gy Pro­ject’, do któ­rej nale­żą nie­wie­rzą­cy księ­ża róż­nych wyznań – są nomi­nal­ni meto­dy­ści, bap­ty­ści, lute­ra­nie, rzym­scy kato­li­cy, angli­ka­nie, a nawet rabin i imam. Wszyst­kich łączy jed­no – dekla­ro­wa­ny ate­izm. Jed­nym z zadań stro­ny jest budo­wa­nie wię­zi z duchow­ny­mi, któ­rzy nie zre­zy­gno­wa­li ze służ­by w swo­ich zbo­rach i Kościo­łach, i z róż­nych przy­czyn nie chcą lub nie mogą jej porzu­cić. Gru­pa wspar­cia sys­te­ma­tycz­nie rośnie i pro­wa­dzi coś w rodza­ju dzia­łal­no­ści misyj­nej.

Zja­wi­sko mar­gi­nal­ne?

O nie­wie­rzą­cych księ­żach gło­śno było w Euro­pie za spra­wą dwóch pasto­rów lute­rań­skie­go w Danii i refor­mo­wa­ne­go w Holan­dii, któ­rzy otwar­cie gło­si­li, że Bóg nie ist­nie­je. W obro­nie „dusz­pa­ste­rzy” sta­nę­li wier­ni, a wła­dze kościel­ne albo nie chcia­ły nic zro­bić albo po pro­stu nie­wie­le mogły, jak w przy­pad­ku duń­skie­go „pasto­ra”. Zja­wi­sko to doty­czy duchow­nych wszyst­kich wyznań – w inter­ne­cie bez tru­du moż­na zna­leźć „świa­dec­twa” byłych księ­ży rzym­sko­ka­to­lic­kich oraz pro­te­stanc­kich, któ­rzy opo­wia­da­ją jak „doro­śli do nie­wia­ry w Boga”.  Oczy­wi­ście, wię­cej jest histo­rii, mówią­cych o nawró­ce­niach ate­istów, deistów i agno­sty­ków, jed­nak pozo­sta­ją pyta­nia o nie­wie­rzą­cych księ­ży? Dla wspól­not porzu­ca­nych przez księ­ży-ate­istów spra­wa sta­je się prze­ży­ciem trau­ma­tycz­nym.

Z pyta­niem o księ­ży ate­istów zwró­ci­łem się do kil­ku­na­stu osób zwią­za­nych z róż­ny­mi Kościo­ła­mi, zarów­no świec­kich, jak i duchow­nych. Cha­rak­te­ry­stycz­na w nie­któ­rych wypo­wie­dziach była pierw­sza reak­cja wią­żą­ca, czy wręcz utoż­sa­mia­ją­ca feno­men „nie­wie­rzą­ce­go księ­dza” z syn­dro­mem wypa­le­nia. Momen­ta­mi odno­si­łem wra­że­nie, jak­by uru­cho­mił się mecha­nizm obron­ny – nie­wie­rzą­cy ksiądz? Abso­lut­nie nie­moż­li­we! To kry­zys, wypa­le­nie, trud­na sytu­acja życio­wa, zakłó­co­na rela­cja z Bogiem, prze­cią­że­nie, ale nie ate­izm. A jed­nak.

Więk­szość roz­mów­ców przy­zna­ło, że nigdy oso­bi­ście nie pozna­li nie­wie­rzą­ce­go księ­dza. Jeden z duchow­nych (rzym­sko­ka­to­lic­ki) stwier­dził: — Kil­ka­krot­nie mia­łem wra­że­nie, że spo­ty­ka­łem nie­wie­rzą­cych księ­ży, któ­rzy pocho­wa­li się w wygod­nych niszach urzę­do­we­go „posłu­szeń­stwa”, umoż­li­wia­ją­ce­go w mia­rę usta­bi­li­zo­wa­ne życie, jed­nak jest to życie bez prze­mia­ny. A więc kapłan urzęd­nik odha­cza­ją­cy codzien­ny rytu­ał w koście­le i wzo­ro­wo wypeł­nia­ją­cy swo­je zawo­do­we obo­wiąz­ki.

Moich rzym­sko­ka­to­lic­kich roz­mów­ców zapy­ta­łem jaki jest zwią­zek mię­dzy litur­gią a utra­tą wia­ry w Boga. Czy rytu­alizm utrud­nia czy uła­twia funk­cjo­no­wa­nie ate­istycz­ne­go księ­dza w Koście­le? Odpo­wie­dzi były podob­ne – jeden z duchow­nych stwier­dził, że „wylu­zo­wa­na litur­gia po Sobo­rze Waty­kań­skim II” bar­dziej sprzy­ja ukry­ciu ate­izmu, ponie­waż moż­na ją przy­sło­nić dowol­nie gene­ro­wa­ny­mi for­ma­mi. Z kolei inny roz­mów­ca – świec­ki kato­lik – zwró­cił uwa­gę na to, że pro­blem jest głęb­szy: pew­na teo­lo­gia i okre­ślo­ny spo­sób cele­bro­wa­nia może stop­nio­wo uni­ce­stwiać nad­przy­ro­dzo­ną wia­rę kapła­na. Brak for­ma­cji, zigno­ro­wa­ny kry­zys wia­ry, czy może mgła post­mo­der­ni­stycz­ne­go chrze­ści­jań­stwa, będą­ce­go pro­duk­tem eks­pan­sji seku­la­ry­zmu i obo­jęt­no­ści reli­gij­nej?

Dać szan­sę

Jed­ną z naj­bar­dziej zaska­ku­ją­cych wypo­wie­dzi były sło­wa pro­bosz­cza jed­nej z para­fii lute­rań­skich na Ślą­sku Cie­szyń­skim. Stwier­dził, że nie nale­ży osta­tecz­nie prze­kre­ślać ‘nie­wie­rzą­ce­go księ­dza’. — Jeśli potra­fi i chce pro­wa­dzić nabo­żeń­stwa, czy­sto i wier­nie gło­sić Sło­wo Boże, spra­wo­wać sakra­men­ty, to ja takie­go księ­dza nie skre­ślam. Wyda­je mi się, że zawsze ist­nie­je szan­sa, że wia­ra na nowo powró­ci pod­czas przy­go­to­wa­nia kazań, roz­mów dusz­pa­ster­skich i innych sytu­acji – argu­men­to­wał. Czy jest to odwzo­ro­wa­nie Paw­ło­wej zasa­dy z Listu do Fili­pian 1,18?: „Byle tyl­ko wszel­ki­mi spo­so­ba­mi Chry­stus był zwia­sto­wa­ny, czy obłud­nie, czy szcze­rze, z tego się radu­ję i rado­wać będę”.

Ukry­cie się, a nawet wypar­cie fak­tycz­ne­go ate­izmu ze świa­do­mo­ści na rzecz prak­tycz­nej dzia­łal­no­ści dla dobra wspól­ne­go może towa­rzy­szyć księ­żom-ate­istom, afir­mu­ją­cym prag­ma­tycz­ną zasa­dę życia „tak jak­by Bóg ist­niał”. Przy­ję­cie takiej per­spek­ty­wy nie eli­mi­nu­je jed­nak wszyst­kich pro­ble­mów jak choć­by funk­cjo­no­wa­nia w rze­czy­wi­sto­ściach zde­cy­do­wa­nie sprzecz­nych.

Ludzie Kościo­ła odpo­wie­dzial­ni za przy­go­to­wa­nie kan­dy­da­tów do służ­by dusz­pa­ster­skiej w semi­na­riach duchow­nych i fakul­te­tach teo­lo­gicz­nych narze­ka­ją nie­raz na brak trwa­łe­go szko­le­nia po święceniach/ordynacji. Unie­moż­li­wia to nawał zajęć, brak fun­du­szy, a cza­sem i dusz­pa­ster­ska krót­ko­wzrocz­ność władz, igno­ru­ją­cych wyzwa­nie utra­ty wia­ry wśród księ­ży. Jeśli poja­wia się ono na dostrze­gal­ną, jeśli nie gigan­tycz­ną ska­lę wśród wier­nych, to z jakie­go powo­du nie mia­ło­by ist­nieć wśród księ­ży?

Okre­ślić przy­czy­ny — mis­sion impos­si­ble?

Czy feno­men nie­wie­rzą­cych księ­ży może wyni­kać z innych przy­czyn niż wypa­le­nie czy oso­bi­ste wąt­pli­wo­ści? A może wyni­ka on – mię­dzy inny­mi – z nad­mier­nych ocze­ki­wań wobec duchow­nych jako urzę­do­wych spe­cja­li­stów od reli­gii, trak­to­wa­nia ich jak reli­gij­nych cybor­gów-gigan­tów, wol­nych od roz­te­rek czło­wie­ka wąt­pią­ce­go? A może jest zupeł­nie odwrot­nie – to nie prze­cią­że­nie i nad­mier­ne ocze­ki­wa­nia, ale wła­śnie zmniej­sza­ją­ce się ocze­ki­wa­nia wobec służby/roli/działalności duchow­ne­go pro­wa­dzą do sytu­acji gra­nicz­nych, w któ­rych wia­ra prze­sta­je być domem, a sta­je się bala­stem?

Nie­zwy­kle deli­kat­nej ‘spra­wy’ nie­wie­rzą­cych księ­ży, czy w ogó­le prze­ja­wów ate­izmu w Koście­le nie zała­twi — skąd­inąd cie­ka­wa – for­mu­ła, że oto wąt­pli­wo­ści są dru­gą stro­ną wia­ry, a ten, kto nigdy nie wąt­pił, tak napraw­dę nie wie­rzy. Stwier­dze­nie to nie jest nawet pół­środ­kiem dla roz­wią­za­nia pro­ble­mu, ale zwra­ca uwa­gę na zna­cze­nie wspól­no­ty wie­rzą­cych. Jeden z księ­ży-ate­istów w przy­ta­cza­nej opo­wie­ści stwier­dził, że iden­ty­fi­ko­wa­nie chrze­ści­jań­stwa i reli­gii w ogó­le z filan­tro­pij­ny­mi odru­cha­mi jest nad­uży­ciem, ponie­waż wyni­ka ze stad­nych instynk­tów czło­wie­ka, a Kościół lub inna wspól­no­ta reli­gij­na sta­je się are­ną, w któ­rej kana­li­zo­wa­ne i reali­zo­wa­ne są potrze­by wspól­no­to­we. Argu­men­ta­cja ta nie uwzględ­nia praw­dzi­wie chrze­ści­jań­skie­go postrze­ga­nia wspól­no­ty, kon­cen­tru­jąc się na wymia­rze socjo­lo­gicz­no-psy­cho­lo­gicz­nym i pomi­ja klu­czo­we tre­ści teo­lo­gicz­ne. One w żad­nej mie­rze nie upraw­nia­ją jed­nak do unie­waż­nie­niu czy lek­ce­wa­że­nia tema­tu, jakim jest feno­men ate­izmu, deizmu czy po pro­stu wąt­pli­wo­ści wia­ry (np. Sko­ro jest ate­istą, to zna­czy, że nigdy nie wie­rzył), ale tym bar­dziej przy­na­gla­ją do odważ­nych zma­gań z wia­rą i nie­wia­rą.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.