Obrona Izraela
- 31 lipca, 2006
- przeczytasz w 3 minuty
Można nie zgadzać się z Tomaszem Terlikowskim, który dziejącym się w tych dniach militarnym działaniom izraelskim przyznaje miano wojny sprawiedliwej. Wydajemi się zresztą, że Naczelny przynajmniej co do czwartego warunku takiej wojny sam ma pewne wątpliwości. Już choćby z tego powodu bliżej mi do jego zapatrywań niż do przekonań jego adwersarzy. Nie dziwi mnie to specjalnie, bo ze zideologizowanym, lewackim spojrzeniem na świat prezentowanym przez P.P. J. Szymańskiego czy P. Kalinowskiego rzadko mi po drodze. Zastanawiające […]
Można nie zgadzać się z Tomaszem Terlikowskim, który dziejącym się w tych dniach militarnym działaniom izraelskim przyznaje miano wojny sprawiedliwej. Wydajemi się zresztą, że Naczelny przynajmniej co do czwartego warunku takiej wojny sam ma pewne wątpliwości. Już choćby z tego powodu bliżej mi do jego zapatrywań niż do przekonań jego adwersarzy. Nie dziwi mnie to specjalnie, bo ze zideologizowanym, lewackim spojrzeniem na świat prezentowanym przez P.P. J. Szymańskiego czy P. Kalinowskiego rzadko mi po drodze.
Zastanawiające jedynie, że tym razem tak blisko im doznienawidzonego „Naszego Dziennika”. Smutne zaś jest uciekanie się do prymitywnych argumentów ad personam wobec T. Terlikowskiego. Naprawdę nie jesteście Panowie zdolni do rzeczowej polemiki na temat bez złośliwych uwag o „komórkach jajowych”?Nieustraszeni pogromcy Izraela nie biorą pod uwagę przynajmniej kilku spraw. Akcje militarne zarówno Izraela jak i Hezbollahu powodują śmierć niewinnych cywilów, w tym dzieci. Problem w tym jednak, że Izrael tych śmierci jako skutku swych działań nie pragnie; co najwyżej dopuszcza je jako nieuniknione. Hezbollah bije na oślep i jego jedynym celem jest bezwzględne zabijanie. W związku z tym osoba, która wobec działań Izraela używa terminu „ludobójstwo” w zasadzie powinna być wyłączana z dyskusji w cywilizowanym świecie. Nie zależnie od tragicznego wydźwięku zdjęć z Kany, działań Izraela w żaden sposób nie można określić jako „celowego wyniszczania całych narodów, grup etnicznych, religijnych lub rasowych, zarówno poprzez fizyczne zabójstwa członków grupy, jak i kontrolę urodzin, przymusowe odbieranie dzieci czy stworzenie warunków życia obliczonych na fizyczne wyniszczenie.”
Niesłychanie irytujące jest też w ocenie zdarzeń całkowite pomijanie dramatyzmu położenia Izraela, dramatyzmu na miarę greckiej tragedii. Wbrew P. Kalinowskiemu, który chyba nie bez wpływu antysemickich uprzedzeń sugeruje, że Izrael „zamordował” dziewczynki w Kanie, bo to “tylko” muzułmanki były… Gdzie tam im do Narodu Wybranego…, sądzę że Izrael nie toczy wojen dla sadystycznej przyjemności wojowania. Ucieka się do działań zbrojnych, ponieważ bardzo często rzeczywiście może czuć się przyparty do muru. W świecie arabskim tak naprawdę nie znajduje on uczciwych partnerów do twardych, nieustępliwych , ale szczerych rozmów. Jednym słowem nie znajduje tam nikogo, kto uznałby prawo Izraela do pozostania na tych ziemiach jako suwerennego państwa narodu żydowskiego. Przez blisko 60 lat istnienia Państwa Izrael pojawił się tylko jeden taki polityk – Anwar Sadat. Został za to zabity przez własnych rodaków.
Rozważając dzisiejsze tragiczne położenie Palestyńczyków nikt nie przypomina już szczegółów wojny 1948 roku. Izrael godził się wtedy na podział Palestyny na dwa państwa, żydowskie i arabskie. Dla Arabów było to jednak nie do przyjęcia. Nie chcieli tam Izraela. W 6 państw napadli na dopiero powstające państwo żydowskie i wbrew wszelkiemu rozsądkowi wojnę przegrali. Izrael nie zajął wtedy całej Palestyny – państwo palestyńskich Arabów mogło powstać już wtedy. Jednakże na Gazę swoją rękę położył Egipt, a na Zachodni Brzeg Jordania. Dzisiejsi Palestyńczycy w dużej mierze swój los zawdzięczają pobratymcom.
Przyznam szczerze, że jest jeszcze jedna przyczyna, dla której sympatyzuję z Izraelem. W naszym kręgu cywilizacyjnym jest to poza Ameryką jedyne państwo, którego politycy mają odwagę bronić powierzonego im dobra także manu militari. Możemy dyskutować, czy się w sowich sądach nie pomylili, być może niektórzy działają w złej wierze, kierując się nienawiścią do Arabów, mają jednak tę odwagę. Europa dawno temu już ją zatraciła. Rządzona przez zdemoralizowane pokolenie ’68, które w swej młodości krzyczało „better red than dead”, nie uznaje już dziś żadnej wartości w obronie której należałoby stanąć z bronią w ręku. Jak pokazuje przykład Hiszpanii z 2004 roku zgodzi się na każde upodlenie, jeśli tylko ją odpowiednio postraszyć.
:: Ekumenizm.pl: Osobliwa wizja sprawiedliwości |
:: Ekumenizm.pl: Sprawiedliwa wojna Izraela
:: Ekumenizm.pl: Apologia wojny sprawiedliwej