Społeczeństwo

Polemika z laurką


Może to tro­chę nie­tak­tow­ny pomysł, pisać pole­mi­kę z uro­dzi­no­wą laur­ką, ale jeśli Jubi­lat, ks. Michał Czaj­kow­ski choć w czę­ści jest takim, jakim chce go widzieć autor­ka owej laur­ki, opu­bli­ko­wa­nej w ostat­nim nume­rze “Tygo­dni­ka Powszech­ne­go”, Zuzan­na Radzik, to mogę ufać, że się nie obra­zi. Na począ­tek chciał­bym się odnieść krót­ko do samej autor­ki. Bar­dzo zaim­po­no­wa­ła mi swo­im upo­rem w pere­gry­no­wa­niu po kurial­nych urzę­dach archi­die­ce­zji war­szaw­skiej w spra­wie księ­gar­ni „Antyk”, pomi­mo nie­kie­dy mało […]


Może to tro­chę nie­tak­tow­ny pomysł, pisać pole­mi­kę z uro­dzi­no­wą laur­ką, ale jeśli Jubi­lat, ks. Michał Czaj­kow­ski choć w czę­ści jest takim, jakim chce go widzieć autor­ka owej laur­ki, opu­bli­ko­wa­nej w ostat­nim nume­rze “Tygo­dni­ka Powszech­ne­go”, Zuzan­na Radzik, to mogę ufać, że się nie obra­zi.

Na począ­tek chciał­bym się odnieść krót­ko do samej autor­ki. Bar­dzo zaim­po­no­wa­ła mi swo­im upo­rem w pere­gry­no­wa­niu po kurial­nych urzę­dach archi­die­ce­zji war­szaw­skiej w spra­wie księ­gar­ni „Antyk”, pomi­mo nie­kie­dy mało ele­ganc­kich prób zby­wa­nia. Oczy­wi­ście dostrze­ga­łem i dostrze­gam w jej oce­nie spra­wy pod­zie­mi kościo­ła p.w. Wszyst­kich Świę­tych pew­ną jed­no­stron­ność; po czę­ści zapew­ne spo­wo­do­wa­ną mło­do­ścią gór­ną i chmur­ną, po czę­ści wpły­wem obra­nych przez się mistrzów. Bo z tre­ści arty­ku­łu „Orto­dok­syj­ny pro­wo­ka­tor” jed­no­znacz­nie wyni­ka, że dla autor­ki ks. Czaj­kow­ski jest Mistrzem.

Sko­ro jed­nak sam jubi­lat powia­da, że „Żydzi to nie jest pro­blem jego życia, tyl­ko ostat­nich dwóch dekad”, więc może swą kry­ty­kę zacznę od innych spraw; np. od ostat­nie­go Sobo­ru i spo­so­bów jego reali­za­cji, zwłasz­cza w litur­gii. Dowia­du­je­my się, że ks. Czaj­kow­ski „przez dłu­gi czas zaczy­nał od wła­sno­ręcz­ne­go odsu­wa­nia, o ile było to moż­li­we, ołta­rza od ścia­ny, by spra­wo­wać Eucha­ry­stię „twa­rzą do ludzi”, że wraz z kole­gą kapła­nem, wier­nym u wro­cław­skie­go św. Mar­ci­na „sta­le tłu­ma­czy­li, dla­cze­go lepiej odpra­wiać Mszę twa­rzą do ludzi”.

Ja nato­miast z chę­cią dowie­dział­bym się, czy ks. Czaj­kow­ski pamię­ta jesz­cze, że sobo­ro­wa Kon­sty­tu­cja o litur­gii nic o odwra­ca­niu kapła­na przo­dem do ludzi a tyłem do Pana Boga nie mówi? I sko­ro „spra­wą życia” jest dla nie­go eku­me­nizm, to czy zda­je sobie spra­wę z tego że depre­cjo­no­wa­nie cele­bra­cji ver­sus Domi­num jest depre­cjo­no­wa­niem tra­dy­cji całe­go chrze­ści­jań­skie­go Wscho­du; tra­dy­cji żywej, do dziś powszech­nie tam prak­ty­ko­wa­nej?

Scho­la od św. Mar­ci­na „tydzień w tydzień godzi­na­mi ćwi­czy­ła po pol­sku śpiew i psal­my”. Pięk­nie. A jak tam było z reali­za­cją np. nume­ru 54 wspo­mnia­nej kon­sty­tu­cji: “nale­ży jed­nak dbać o to, aby wier­ni umie­li wspól­nie odma­wiać lub śpie­wać tek­sty mszal­ne, dla nich prze­zna­czo­ne, tak­że w języ­ku łaciń­skim?” A w Zgo­rzel­cu? Pew­nie nijak, ale za to wpro­wa­dzo­no gita­ry…

U św. Mar­ci­na zie­mia wokół się trzę­sła bo świec­cy gło­si­li kaza­nia. Może i dobrze, że się trzę­sła. Bo cno­tą dobre­go księ­dza jest posłu­szeń­stwo prze­pi­som kościo­ła, a te wyraź­nie pod­kre­śla­ją, że jest to zada­nie kapła­na; i to takie­go co uczest­ni­czy w cele­bra­cji Mszy. Świec­ki wpy­cha­ją­cy się na ambo­nę to nad­uży­cie, o czym nie tak daw­no Sto­li­ca Apo­stol­ska przy­po­mnia­ła po raz kolej­ny, i to rów­nie mało sym­pa­tycz­ne jak nie­dziel­ne dyżu­ry kazno­dziej­skie w co więk­szych para­fiach.

Zuzan­na Radzik koń­czy swój arty­kuł zgo­ła hagio­gra­ficz­nym cyta­tem z wypo­wie­dzi prof. Gros­fel­da: „całe życie cier­pi za Sobór, za to, że go poważ­nie trak­tu­je, że czu­je się zobo­wią­za­ny do wier­no­ści Kościo­ło­wi i jego doku­men­tom”. Praw­dę powie­dziaw­szy trud­no dostrzec z arty­ku­łu skąd te aku­rat cier­pie­nia mia­ły­by się brać. Nazy­wa­nie poby­tu na zgo­rze­lec­kiej ple­ba­ni bani­cją, nie jest bowiem niczym innym niż chwy­tem reto­rycz­nym autor­ki. Zresz­tą nawet jeśli subiek­tyw­nie Jubi­lat cier­piał, to prze­cież nie tyle za Sobór, co za swo­je o nim wyobra­że­nie. A to nie to samo.

W przy­wo­ła­nej w arty­ku­le książ­ko­wej roz­mo­wie z Janem Tur­nau­em, ks. Czaj­kow­ski mar­twi się nie zauwa­ża­niem w Pol­sce chrze­ści­jan nie­ka­to­lic­kich. Marzy o dawa­niu wspól­ne­go świa­dec­twa choć­by poprzez „wspól­ne listy paster­skie róż­nych Kościo­łów, doty­czą­cych np. spraw spo­łecz­nych czy oby­cza­jo­wych”. Nie wiem, czy to „40 lat po Sobo­rze wizja zbyt nowa­tor­ska”, wiem nato­miast, że w tym cały jest amba­ras, żeby dwo­je chcia­ło na raz. Trud­no zapo­mnieć osa­mot­nie­nie kato­li­ków w wal­ce o praw­ną ochro­nę życia dzie­ci poczę­tych. Żebyż to jesz­cze ze stro­ny pozo­sta­łych wspól­not chrze­ści­jań­skich pano­wa­ło mil­cze­nie…. Nie­ste­ty jeden z przy­wód­ców ewan­ge­li­ków refor­mo­wa­nych, w cza­sie naj­bar­dziej gwał­tow­nych ata­ków na sta­no­wi­sko kato­lic­kie w tej spra­wie, zamie­ścił w Gaze­cie Wybor­czej wypo­wiedź fak­tycz­nie się z tymi ata­ka­mi soli­da­ry­zu­ją­cą. Cze­mu wte­dy ks. Czaj­kow­ski nie upu­blicz­nił swe­go żalu nad stra­co­ną eku­me­nicz­ną oka­zją?

Myślę, że znam odpo­wiedź. We wszel­kich spo­rach, zadraż­nie­niach czy nie­po­ro­zu­mie­niach pomię­dzy Kościo­łem kato­lic­kim a inny­mi wspól­no­ta­mi wyzna­nio­wy­mi, cała empa­tia ks. Czaj­kow­skie­go jest po stro­nie nie­ka­to­li­ków. A jed­no­stron­ność nie jest posta­wą uła­twia­ją­cą kon­cy­lia­cję. I to miał z pew­no­ścią na myśli Kar­dy­nał Glemp, kie­dy mówił „o bar­dzo złej robo­cie”.

Ksiądz się bro­ni, twier­dząc, że ta jego zła robo­ta to „prze­szcze­pia­nie na teren Pol­ski naucza­nia biblij­ne­go, sobo­ro­we­go, papie­skie­go na temat rela­cji teo­lo­gicz­nych i reli­gij­nych chrze­ści­jań­sko-żydow­skich”. Bar­dzom cie­kaw czy tak­że takich np. frag­men­tów z Listu do Rzy­mian gdzie Apo­stoł mówi o trwa­niu Izra­eli­tów w nie­wie­rze (11,23) albo z Nostra Aeta­te:„Według świa­dec­twa Pisma świę­te­go Jero­zo­li­ma nie pozna­ła cza­su nawie­dze­nia swe­go i więk­szość Żydów nie przy­ję­ła Ewan­ge­lii, a nawet nie­ma­ło spo­śród nich prze­ciw­sta­wi­ło się jej roz­po­wszech­nie­niu. (…) Wła­dze żydow­skie wraz ze swy­mi zwo­len­ni­ka­mi doma­ga­ły się śmier­ci Chry­stu­sa” (NA 4). Oczy­wi­ście sobo­ro­wa dekla­ra­cja zaraz potem stwier­dza, że „to, co popeł­nio­no pod­czas Jego męki, nie może być przy­pi­sa­ne ani wszyst­kim bez róż­ni­cy Żydom wów­czas żyją­cym, ani Żydom dzi­siej­szym. Cho­ciaż Kościół jest nowym Ludem Bożym, nie nale­ży przed­sta­wiać Żydów jako odrzu­co­nych ani jako prze­klę­tych przez Boga, rze­ko­mo na pod­sta­wie Pisma świę­te­go. Niech­że więc wszy­scy dba­ją o to, aby w kate­che­zie i gło­sze­niu sło­wa Boże­go nie naucza­li nicze­go, co nie lico­wa­ło z praw­dą ewan­ge­licz­ną i z duchem Chry­stu­so­wym”.

Konia z rzę­dem jed­nak temu, kto przy­to­czył­by jaki­kol­wiek przy­kład kazno­dziei, któ­ry we współ­cze­snej Pol­sce szer­mu­je wobec Żydów zarzu­tem bogo­bój­stwa. Bowiem anty­ju­da­izm czy też teo­lo­gicz­ny anty­se­mi­tyzm w Pol­sce nie ist­nie­je. Ks. Czaj­kow­ski zda­je się jed­nak uwa­żać, że anty­ju­da­istycz­ne czy wręcz anty­se­mic­kie jest np. prze­ko­na­nie, że „Pasja” Gib­so­na praw­dzi­wie poka­zu­je histo­rię Męki Pań­skiej. Zda­je się też odrzu­cać wia­rę w to, że Jezus został posła­ny do wszyst­kich naro­dów, tak­że do Żydów, i że w związ­ku z tym Kościół nie może zre­zy­gno­wać z gło­sze­nia im, iż „kre­sem Pra­wa jest Chry­stus, dla uspra­wie­dli­wie­nia każ­de­go” (Rz 10,4).

Aktyw­ność ks. Czaj­kow­skie­go na polu rela­cji chrze­ści­jań­sko- i pol­sko – żydow­skich nie doty­czy jed­nak wyłącz­nie teo­lo­gii i reli­gii ale tak­że spraw spo­łecz­nych w ich histo­rycz­nej per­spek­ty­wie. I w tej prze­strze­ni słusz­ność zarzu­tów Pry­ma­sa jest może naj­bar­dziej oczy­wi­sta.

Prze­czy­ta­łem nie­daw­no wspo­mnie­nia Marii Tere­sy Tran Thi Lai-Wil­ka­no­wicz i zna­la­złem tam taki frag­ment: “Kie­dyś przed­sta­wio­no mnie pew­nej żydow­skiej gru­pie, mówiąc, że jestem żoną Pola­ka. Nie­któ­rzy zare­ago­wa­li na to agre­syw­nie i uspo­ko­ili się dopie­ro, gdy przed­sta­wia­ją­cy skoń­czył pre­zen­ta­cję: »Pola­ka, któ­ry zaan­ga­żo­wa­ny jest w dia­log pol­sko-żydow­ski«.” Nie­chęć do oso­by jedy­nie z powo­du jej żydow­sko­ści bez żad­nych innych uza­sad­nień to anty­se­mi­tyzm. A jak nazwać agre­sję wobec oso­by, z zupeł­nie obce­go kon­tek­stu kul­tu­ro­we­go, Azjat­ki z Dale­kie­go Wscho­du, tyl­ko dla­te­go, że jest żoną Pola­ka?

Żydzi cier­pie­li przez stu­le­cia wie­le krzywd, zwłasz­cza w minio­nym stu­le­ciu. Choć nie Pola­cy byli spraw­ca­mi ich naj­więk­szej tra­ge­dii, to jed­nak nie­wąt­pli­wie euro­pej­scy chrze­ści­ja­nie, nie t
ylko Niem­cy, mają moral­ny obo­wią­zek reflek­sji nad przy­czy­na­mi holo­cau­stu. I chy­ba nie da się zaprze­czyć, że po czę­ści przy­czy­ną tej tra­ge­dii były grze­chy chrze­ści­jan. Bra­ku­je mi jed­nak reflek­sji nad przy­czy­na­mi wyni­ka­ją­cy­mi z rady­kal­ne­go odrzu­ce­nia dzie­dzic­twa chrze­ści­jań­skie­go przez tra­dy­cję wywo­dzą­cą się oświe­ce­nia i rewo­lu­cji fran­cu­skiej. Nie­swo­jo się też czu­ję gdy do tej reflek­sji jestem przy­mu­sza­ny przez przed­sta­wi­cie­li spo­łecz­no­ści żydow­skiej.

Jako Euro­pej­czyk i chrze­ści­ja­nin w etycz­nej reflek­sji nad maso­wy­mi zbrod­nia­mi histo­rii muszę holo­cau­sto­wi dać pierw­szeń­stwo, przy­zna­ję jed­nak, że żydow­ski eks­klu­zy­wizm, doma­ga­ją­cy się trak­to­wa­nia go jako zda­rze­nia uni­kal­ne­go na ska­lę dzie­jów jest dla mnie nie­zro­zu­mia­ły i w isto­cie jest posta­wą skraj­nie nacjo­na­li­stycz­ną. Jeśli Euro­pa ma być w przy­szło­ści pojed­na­nym kon­ty­nen­tem, wspól­nym miesz­ka­niem naro­dów, tak­że żyją­cej tu żydow­skiej dia­spo­ry to sądzę, że nie odbę­dzie się to bez ich kry­tycz­nych roz­wa­żań nad wła­sną prze­szło­ścią, nad popar­ciem jakie zdo­by­wa­ły sobie ludo­bój­cze i tota­li­tar­ne reżi­my nazi­stow­ski i komu­ni­stycz­ny.

Z pozio­mu reflek­sji ogól­no­eu­ro­pej­skiej przejdź­my na pol­skie podwór­ko. Myślę, że w naszych sto­sun­kach wza­jem­nych z Żyda­mi mniej było­by napięć, gdy­by­śmy oka­zy­wa­li sobie wza­jem­nie wię­cej empa­tii. Z zim­nym obiek­ty­wi­zmem trze­ba powie­dzieć, że pod­czas II woj­ny świa­to­wej losy pol­skie nie były tak tra­gicz­ne jak żydow­skie. Nie ozna­cza to jed­nak prze­cież, że dzie­je Pola­ków były jakąś sie­lan­ką. Ponad 3 milio­ny zamor­do­wa­nych, wie­le milio­nów wypę­dzo­nych ze swych domostw, cały kraj bez­ce­re­mo­nial­nie prze­su­nię­ty na mapach o kil­ka­set kilo­me­trów. A po zakoń­cze­niu woj­ny 45 lat pod­po­rząd­ko­wa­nia Sowie­tom, dła­wią­cym wszel­kie prze­ja­wy wol­no­ści ducha, myśli, sło­wa, przed­się­bior­czo­ści.

Wyszli­śmy z tego ze zruj­no­wa­ną gospo­dar­ką, z ludź­mi czę­sto zde­mo­ra­li­zo­wa­ny­mi przez bie­dę, przez łama­nie sumień, pozba­wio­ny­mi praw­dzi­wej wie­dzy o histo­rii. I oto kie­dy zaczę­li­śmy odbu­do­wy­wać swo­ją nie­pod­le­głość, kie­dy jesz­cze wszyst­ko zda­wa­ło się wisieć na wło­sku, z bez­piecz­nej Ame­ry­ki przy­jeż­dża rabin Weiss, aby nam poka­zać, że jedy­ną istot­ną i waż­ną spra­wą jest kwe­stia oświę­cim­skie­go Kar­me­lu. War­to może wspo­mnieć, że do dziś zaja­dłość tego czło­wie­ka ści­ga Pry­ma­sa Glem­pa, usi­łu­jąc pozwać go przed ame­ry­kań­skie sądy. Cie­ka­wym bar­dzo jak ks. Czaj­kow­ski oka­zał w tej spra­wie soli­dar­ność z Wiel­kim Kanc­le­rzem swej macie­rzy­stej uczel­ni?

Wra­ca­jąc zaś do spraw oświę­cim­skich. Czy napraw­dę nikt nie mógł był zwró­cić E. Wie­se­lo­wi uwa­gi, że publicz­ne doma­ga­nie się wobec post­ko­mu­ni­stycz­ne­go mini­stra usu­nię­cia małych krzy­ży­ków posta­wio­nych na polach Auschwitz przez har­ce­rzy, może w Pol­sce obu­dzić jak naj­gor­sze sko­ja­rze­nie z bar­dzo nie­od­le­głą histo­rią? Nobli­sta prze­ma­wiał bowiem rap­tem 11 lat po straj­kach mło­dzie­ży, pro­te­stu­ją­cej prze­ciw usu­wa­niu ze szkół krzy­ży przez komu­ni­stów. Oczy­wi­ście pol­skim uczest­ni­kom nie­co póź­niej­szej „woj­ny o krzy­że” na żwi­ro­wi­sku bar­dziej cho­dzi­ło o posta­wie­nie na swo­im niż o odda­nie czci Bogu, ale czy ze stro­ny żydow­skiej ode­zwał się wte­dy choć jeden głos, któ­ry przy­znał­by, że Auschwitz jest też miej­scem pol­skie­go męczeń­stwa?

Spra­wa Jedwab­ne­go. Wspo­mnia­łem wyżej o moral­nym naci­sku do kaja­nia się i wyra­ża­nia żalu, wywie­ra­nym przez nie­któ­rych Żydów wzglę­dem chrze­ści­jan. Wte­dy wła­śnie byłem świad­kiem takiej posta­wy, a co szcze­gól­nie przy­kre żąda­nia takie wypo­wie­dział czło­wiek przez wie­le lat zwią­za­ny z komu­ni­stycz­ną wła­dzą, któ­ry jakoś za swo­je oso­bi­ste prze­wi­ny poka­jać się nie chciał. Zro­bił to zresz­tą w spo­sób wyjąt­ko­wo nie­przy­jem­ny. „Sko­ro przy­zna­je­cie się do Cho­pi­na i Koper­ni­ka, któ­ry jak się zda­je w ogó­le Pola­kiem nie był – obwie­ścił na antenie3 pro­gra­mu PR- to musi­cie się też przy­znać do mor­der­ców z Jedwab­ne­go.”

Czy w całej spra­wie Jedwab­ne­go ks. Czaj­kow­ski wypo­wie­dział się w jaki­kol­wiek spo­sób poza sta­now­czym wspie­ra­niem publicz­nych, uro­czy­stych i ofi­cjal­nych prze­pro­sin? Czy zadał sobie pyta­nie dla­cze­go świę­to­wa­no 60 rocz­ni­cę śmier­ci Żydów jedwab­nień­skich, zamor­do­wa­nych z udzia­łem Pola­ków, a żad­nym obcho­dem nie uczczo­no tych bia­ło­stoc­kich, spa­lo­nych w tam­tej­szej syna­go­dze przez Niem­ców.

Chcę wie­rzyć, że J. T. Gross napi­sał „Sąsia­dów” w dobrej wie­rze, ale jego reak­cje na dys­ku­sję, któ­rą wywo­łał, jego upór w pod­trzy­my­wa­niu tez sta­wia­ją­cych Pola­ków w jak naj­gor­szym świe­tle wbrew usta­le­niom śledz­twa pro­wa­dzo­ne­go przez IPN, arty­kuł w Tygo­dni­ku Powszech­nym, któ­rym wzno­wił dwa mie­sią­ce temu tą dys­ku­sję, przy oka­zji wzmac­nia­jąc i roz­sze­rza­jąc ska­lę zarzu­tów, każe w jego inte­lek­tu­al­ną i moral­ną uczci­wość wąt­pić.

Skraj­ność tez Gros­sa w tym ostat­nim arty­ku­le wywo­ła­ła zresz­tą kry­tycz­ną reak­cję prof. Bar­to­szew­skie­go. Jest jakaś zadzi­wia­ją­cą iro­nią, że na nie­daw­nym Kon­gre­sie Kul­tu­ry Chrze­ści­jań­skiej w Lubli­nie, musiał on tak­że bro­nić prze­szło­ści pol­skie­go kościo­ła przed kry­ty­ką z ust ks. Czaj­kow­skie­go.

Anty­se­mi­tyzm, jak zresz­tą każ­de uprze­dze­nie o pod­ło­żu rasi­stow­skim jest grze­chem. Zbyt łatwo jed­nak rze­czy, któ­re są co naj­wy­żej głu­po­tą lub bez­myśl­no­ścią kwa­li­fi­ko­wa­ne są jako anty­se­mic­kie. Suge­stia, że jeden z bisku­pów dzia­ła na szko­dę Kościo­ła, co dowo­dzi, że na pew­no jest Żydem, któ­ra znaj­do­wa­ła się w jed­nej z ksią­żek sprze­da­wa­nych w Anty­ku, jest bez wąt­pie­nia anty­se­mic­ka. Nie moż­na jed­nak jako takiej okre­ślić opi­nii, że okre­ślo­ne dzia­ła­nia i czyn­no­ści pod­ję­te prze okre­ślo­ne, kon­kret­ne oso­by, słu­żą inte­re­som żydow­skim. Wio­sną minio­ne­go roku zarzut taki posta­wio­no w Wię­zi jed­ne­mu z komen­ta­rzy opu­bli­ko­wa­nych w Nie­dzie­li. Oczy­wi­ście poszły w ruch zarzu­ty nie­słu­cha­nia papie­ża, grze­chu, etc. Nie prze­czę, że teza Nie­dzie­li mogła wyni­kać z anty­se­mic­kich uprze­dzeń, sama w sobie jed­nak taką nie była. Była nato­miast głu­pia. I raczej na wyka­za­niu jej błęd­no­ści i nie­spój­no­ści win­na się kon­cen­tro­wać pole­mi­ka niż na wycią­ga­niu sła­bo uza­sad­nio­ne­go zarzu­tu etycz­ne­go. Nota bene podob­nie ma się spra­wa z książ­ką J.R Nowa­ka „100 kłamstw J. T.Grossa…”. Jest to napa­stli­wa pole­mi­ka, napi­sa­na kiep­skim sty­lem i nie­kie­dy posłu­gu­ją­ca się argu­men­ta­mi bez nale­ży­tych pod­staw, ale to jesz­cze nie anty­se­mi­tyzm… A już dopraw­dy bzdu­rą kom­plet­ną było napusz­cza­nie na nią pro­ku­ra­tu­ry.

W reak­cjach na rze­czy­wi­sty czy wyima­gi­no­wa­ny anty­se­mi­tyzm zaska­ku­je mnie jesz­cze jed­na rzecz. Dla wie­lu anty-anty­se­mi­tów jest to nie­omal grzech „prze­ciw Ducho­wi Św.”, grzech nie­od­pusz­czal­ny i nie­wy­ba­czal­ny. Jubi­lat powia­da, że gdy­by dziś Jezus gło­sił przy­po­wieść o sądzie (Mt 25), usły­sze­li­by­śmy też „byłem cho­ry na AIDS…byłem homo­sek­su­ali­stą…. byłem roz­wie­dzio­ny”.

A może ks. Czaj­kow­ski usły­szy na sądzie pyta­nie: „Byłem anty­se­mi­tą….” Czy na pew­no usły­szy też „a nie odrzu­ci­łeś mnie”?

Link: Tygo­dnik Powszech­ny, Zuzan­na Radzik, “Orto­dok­syj­ny pro­wo­ka­tor”

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.