Społeczeństwo

Profanacja Biblii i kościoła, czyli Donald Trump podpala Amerykę


Ame­ry­ka sta­nę­ła w pło­mie­niach – w prze­no­śni i dosłow­nie, a sym­bo­lem sprze­ci­wu są sło­wa „Nie mogę oddy­chać” wypo­wie­dzia­ne w ostat­nich minu­tach życia przez George’a Floy­da zamor­do­wa­ne­go przez poli­cjan­ta. Śmierć Floy­da wywo­ła­ła daw­no nie­spo­ty­ka­ne zamiesz­ki, któ­re w kon­tek­ście głę­bo­kie­go kry­zy­su pan­de­micz­ne­go i zbli­ża­ją­cych się wybo­rów pre­zy­denc­kich, pola­ry­zu­ją ame­ry­kań­skie spo­łe­czeń­stwo i Kościo­ły. Oli­wy do ognia dolał Donald Trump foto­gra­fu­jąc się z Biblią w ręku przed epi­sko­pal­nym kościo­łem św. Jana w Waszyng­to­nie.



Fala demon­stra­cji wymknę­ła się spod kon­tro­li. Obok poko­jo­wo nasta­wio­nej więk­szo­ści, któ­ra posta­no­wi­ła zapro­te­sto­wać prze­ciw­ko prze­mo­cy i rasi­zmo­wi, poja­wi­li się bojów­ka­rze, nisz­czą­cy mie­nie pry­wat­ne i pań­stwo­we, dewa­stu­ją­cy pomni­ki, a nawet kościo­ły. Ofia­rą padł kościół św. Jana nale­żą­cy do Kościo­ła Epi­sko­pal­ne­go (USA) – świą­ty­nia szcze­gól­na, bo funk­cjo­nu­ją­ca jako nie­ofi­cjal­na para­fia pre­zy­den­ta USA i to bez wzglę­du na wyzna­nie, do któ­re­go nale­ży głów­ny loka­tor Bia­łe­go Domu.

Donald Trump dekla­ru­je się jako pre­zbi­te­ria­nin, a więc czło­nek wyzna­nia nale­żą­ce­go do ewan­ge­lic­ko-refor­mo­wa­ne­go nur­tu pro­te­stan­ty­zmu. Trump nie ucho­dzi za szcze­gól­nie poboż­ne­go pro­te­stan­ta, ale od same­go począt­ku swo­jej karie­ry poli­tycz­ny nie­zwy­kle umie­jęt­nie zago­spo­da­ro­wał kon­ser­wa­tyw­nych ewan­ge­li­ka­łów róż­nych wyznań, posia­da­ją­cych nie­ba­ga­tel­ny, choć stop­nio­wo słab­ną­cy, wpływ na ame­ry­kań­skie życie publicz­ne.

Poło­żo­ny nie­da­le­ko Bia­łe­go Domu kościół został zabez­pie­czo­ny przed znisz­cze­nia­mi. Okna i wej­ście zabi­to deska­mi. Wcze­śniej grup­ka bojów­ka­rzy dopu­ści­ła się czę­ścio­wej dewa­sta­cji kościo­ła – w jed­nym z pomiesz­czeń w piw­ni­cy wybuchł pożar, któ­ry zdo­ła­no szyb­ko uga­sić, oraz wybi­to kil­ka szyb. Trump w towa­rzy­stwie cór­ki i pro­ku­ra­to­ra gene­ral­ne­go udał się do kościo­ła, ale zanim to się sta­ło siły bez­pie­czeń­stwa potrak­to­wa­ły poko­jo­wych mani­fe­stan­tów gazem łza­wią­cym, aby pre­zy­dent mógł ze świ­tą dojść do kościo­ła, przed któ­rym się na chwi­lę zatrzy­mał, demon­stra­cyj­nie uniósł Biblię, po czym odszedł.

Inne­go dnia wybrał się do Naro­do­we­go Sank­tu­arium św. Jana Paw­ła II, gdzie sta­nął przed pomni­kiem papie­ża. Wszyst­kie te gesty wywo­ła­ły potęż­ny sprze­ciw lide­rów głów­nych wyznań chrze­ści­jań­skich i dekla­ra­cje soli­dar­no­ści ze stro­ny fun­da­men­ta­li­stycz­nych ewan­ge­li­ka­łów, któ­rzy nie bacząc na to, że Biblia sta­ła się narzę­dziem w wal­ce poli­tycz­nej, uspra­wie­dli­wia­ją­cym prze­moc, po raz kolej­ny murem sta­nę­li za Trum­pem, ubie­ga­ją­cym się o reelek­cję. Jego kontr­kan­dy­da­tem jest Joe Biden z Par­tii Demo­kra­tycz­nej i jeśli wygra z Trum­pem, będzie dru­gim po Joh­nie F. Ken­ne­dym pre­zy­den­tem USA, nalę­żą­cym do Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go.


Foto­gra­fia z unie­sio­ną Biblią przed kościo­łem św. Jana obie­gła cały świat. Obu­rze­nia nie ukry­wa­li gospo­da­rze świą­ty­ni.

Bp Micha­el Cur­ry, pry­mas ECUSA, powie­dział wprost, że sta­jąc przed kościo­łem pre­zy­dent Trump użył budyn­ku i Pismo Świę­te do celów poli­tycz­nych, doda­jąc, że sta­ło się to w cza­sie głę­bo­kich ran i bólu, jakich doświad­cza cały kraj. – Dzia­ła­nie pre­zy­den­ta nie przy­czy­ni­ło się w żaden spo­sób, aby nam pomóc lub uzdro­wić. Biblia naucza nas, że Bóg jest miło­ścią. Jeśli czy­ta­my w Biblii, że ‘bło­go­sła­wie­ni są pokój czy­nią­cy’ to nie moż­na strze­lać z gazu łza­wią­ce­go do poko­jo­wych demon­stran­tów, aby pójść pod kościół – zazna­czył bp Cur­ry.

Wtó­ro­wa­ła mu bp Mariann Edgar Bud­de, ordy­na­riusz­ka epi­sko­pal­nej (angli­kań­skiej) die­ce­zji waszyng­toń­skiej, któ­ra pod­kre­śli­ła swo­je obu­rze­nie wyko­rzy­sta­niem kościo­ła do celów poli­tycz­nych.

- Wie­czo­rem pre­zy­dent użył Biblii i kościół mojej die­ce­zji jako sce­ne­rii dla prze­sła­nia sprzecz­ne­go z nauka­mi Jezu­sa i wszyst­kim, co gło­si nasz Kościół (…) Pre­zy­dent nie przy­szedł, aby się pomo­dlić, nie pła­kał nad śmier­cią George’a Floy­da ani nie uznał zbio­ro­we­go cier­pie­nia kolo­ro­wej czę­ści nasze­go naro­du. Nie pró­bo­wał uzdro­wić ani uspo­ko­ić nasze­go kra­ju, prze­ży­wa­ją­ce­go trud­no­ści — pisa­ła na Twit­te­rze bp Bud­de.

Z kolei bp Eli­sa­beth Eaton, zwierzch­nicz­ka Ewan­ge­lic­ko-Lute­rań­skie­go Kościo­ła Ame­ry­ki, powie­dzia­ła wprost o mani­pu­la­cji Trum­pa i spro­fa­no­wa­niu kościo­ła.

Tak­że rzym­sko­ka­to­lic­ki arcy­bi­skup Waszyng­ton Wil­ton Gre­go­ry wydał spe­cjal­ne oświad­cze­nie i to jesz­cze przed pla­no­wa­ną wizy­tą Trum­pa w Naro­do­wym Sank­tu­arium św. Jana Paw­ła II.

Oczy­wi­ście, nie zabra­kło słów wspar­cia ze stro­ny przed­sta­wi­cie­li kon­ser­wa­tyw­nych wspól­not pro­te­stanc­kich (i nie tyl­ko), któ­re wyra­zi­ły podziw, dumę i uzna­nie dla gestu Trum­pa.


Wie­le Kościo­łów anga­żu­je się w deeska­la­cję kon­flik­tu i ofe­ru­je pomoc oraz dusz­pa­ster­skie wspar­cie demon­stru­ją­cym.

Media obie­gły zdję­cia Ami­szów dystan­su­ją­cych się zazwy­czaj od bie­żą­cej poli­ty­ki, któ­rzy wyszli na uli­cę i swo­im śpie­wem, modli­twą oka­zy­wa­li swo­ją soli­dar­ność z pro­te­stu­ją­cy­mi, któ­rzy doma­ga­ją się posza­no­wa­nia god­no­ści ludz­kiej i praw afro­ame­ry­kań­skiej mniej­szo­ści.

W poko­jo­wych demon­stra­cjach bio­rą udział duchow­ni, w tym tak­że hie­rar­cho­wie róż­nych wyznań.

Na uli­cy obok demon­stru­ją­cych wraz z bur­mi­strzem Bro­okly­nu sta­nął arcy­bi­skup Ame­ry­ki metro­po­li­ta Elpi­do­fo­ros z Grec­kiej Cer­kwi Pra­wo­sław­nej Eku­me­nicz­ne­go Patriar­cha­tu Kon­stan­ty­no­po­la, któ­ry podob­nie jak inni lide­rzy reli­gij­nej, zaape­lo­wał o sza­cu­nek i spra­wie­dli­wość w naro­dzie.



Komen­tarz

Wyda­rze­nia w USA uka­zu­ją kraj pogrą­żo­ny w prze­mo­cy. Cho­dzi o kraj, któ­ry dla wie­lu sta­no­wi sym­bol zachod­nie­go świa­ta, sza­cun­ku dla pra­wa i demo­kra­cji, kraj, któ­ry dla wie­lu rzą­dzą­cych w Euro­pie i poza nią, jest punk­tem odnie­sie­nia w wal­ce o spra­wie­dli­wość, rów­ność i tole­ran­cję tudzież dobro­byt.

A jed­nak po fali prze­mo­cy w cią­gu ostat­nich kil­ku lat, po licz­nych aktach ter­ro­ru bia­łych supre­ma­cjo­ni­stów bie­ga­ją­cych po kościo­łach i mecze­tach i strze­la­ją­cych do nie­win­nych ludzi, USA poka­zu­ją świa­tu swo­ją brzyd­ką twarz, kra­ju, któ­ry nie tyl­ko nie upo­rał się z pro­ble­mem wal­ki raso­wej, ale też kra­ju, któ­re­go pre­zy­dent potra­fi za pomo­cą Twit­te­ra i gro­te­sko­wych gestów jesz­cze bar­dziej zan­ta­go­ni­zo­wać spo­łe­czeń­stwo. Nie dzi­wią stąd komen­ta­rze publi­cy­stów, mówią­cych, że dziś woła­nie o nowe­go Mar­ti­na Luthe­ra Kin­ga sta­je się aktu­al­ne bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek od lat 60. XX wie­ku.

Incy­dent przed kościo­łem św. Jana w Waszyng­to­nie poka­zu­je w nowej odsło­nie destruk­cyj­ną więź tro­nu i ołta­rza, prze­ra­ża­ją­cą łatwość, z jaką moż­na spro­fa­no­wać budy­nek kościel­ny, ale i chrze­ści­jań­skie orę­dzie zapi­sa­ne w Piśmie Świę­tym. Zoba­czy­li­śmy demon­stra­cję siły, dla któ­rej Biblia funk­cjo­nu­je bar­dziej jak przy­cisk do wystrze­li­wa­nia poci­sków niż świa­dec­two o współ­czu­ją­cym i miło­sier­nym Bogu.

Donald Trump, któ­ry z pora­ża­ją­cą lek­ko­ścią oplótł sobie wokół małe­go pal­ca reli­gij­ną pra­wi­cę, nie jest też posta­cią wyjąt­ko­wą. Stoi w sze­re­gu wie­lu moż­nych tego świa­ta, któ­rzy suk­ce­syw­nie pod­po­rząd­ko­wu­ją i korum­pu­ją chrze­ści­jań­skie orę­dzie dla wła­snych celów.

Zdję­cie Trum­pa trzy­ma­ją­ce­go w oto­cze­niu poli­ty­ków i poli­cji Pismo Świę­te, wej­dzie do ksią­żek histo­rii chrze­ści­jań­stwa i będzie to jeden z naj­bar­dziej odpy­cha­ją­cych obra­zów reli­gij­nej mani­pu­la­cji, przy któ­rej hasło ‘reli­gia opium ludu’ będzie jedy­nie nie­win­nym żar­ci­kiem.

Wła­ści­wie, Trump i jemu podob­ni, sta­ją się fak­tycz­ny­mi sojusz­ni­ka­mi ide­olo­gii śmier­ci Boga, któ­ry sta­je się sufle­rem ich poli­tycz­nych inte­re­sów i śmier­cio­no­śnych walk o rząd dusz. Taki bóg nie jest żad­nym bogiem, a poli­tycz­ną pacyn­ką, Sys­te­my reli­gij­ne sprzy­mie­rzo­ne z takim spo­so­bem myśle­nia, sta­ją się wydmusz­ką, nawet jeśli wpływ na życie publicz­ne zda­je się suge­ro­wać coś inne­go.

Sytu­acji w USA nale­ży się przy­pa­try­wać z całą powa­gą i wycią­gać wnio­ski dla miejsc nam bliż­szych.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.