Pytanie do Arcybiskupa Wielgusa
- 3 stycznia, 2007
- przeczytasz w 2 minuty
Czytam prawicowych publicystów. Tekstów tych nie powstydziłby się niejeden organ partyjny PRL. Duch, w jakim opisują hierarchów, jest godny pożałowania, czasami trąci antyklerykalizmem. Piszą po ludzku, na granicy utraty wiary. Czasami tworzą opozycyjną do Kościoła hierarchicznego teologię (np. “antychrześcijańska teologia wybaczenia”).Niczym nie różnią się też, od krytykowanej przez siebie, Gazety Wyborczej. W kwestii lustracji chcą prawie tego samego: zrównania duchownych z „ubekami”. Część prawicy (daję w cudzysłów […]
Czytam prawicowych publicystów. Tekstów tych nie powstydziłby się niejeden organ partyjny PRL. Duch, w jakim opisują hierarchów, jest godny pożałowania, czasami trąci antyklerykalizmem. Piszą po ludzku, na granicy utraty wiary. Czasami tworzą opozycyjną do Kościoła hierarchicznego teologię (np. “antychrześcijańska teologia wybaczenia”).
Niczym nie różnią się też, od krytykowanej przez siebie, Gazety Wyborczej. W kwestii lustracji chcą prawie tego samego: zrównania duchownych z „ubekami”. Część prawicy (daję w cudzysłów bo pojęcie to jest niejasne) chce równego sądu dla jednych i drugich, a starzy wyjadacze z Wyborczej marzą tylko o tym, żeby postawiwszy jednych i drugich na tym samym poziomie, ani jednych ani drugich nie sądzić.
Gdy, zastraszony przez prawicowe media, Arcybiskup Wielgus chce już tego samego, co środowisko Gazety Wyborczej to jasno okazuje się, kto na tym zamieszaniu skorzystał. Grzechy arcybiskupa nie są w najmniejszym stopniu takie same jak grzechy autorów systemu, którzy dobili polską inteligencję, podporządkowali nas ZSRR, zabrali swobody obywatelskie. A jednak to autorzy sytemu najwięcej skorzystali na zamieszaniu lustracyjnym w Kościele.
Arcybiskup: „Zawsze byłem bardzo ostrożny w ocenie lustracji. Uważam, że rację ma Watykan, kiedy mówi, że dopiero 50 lat po śmierci człowieka można otwierać akta. Inaczej rodzi się niepokój, nieład i lęk. Każdy świstek można wtedy wykorzystać przeciwko człowiekowi. Uważam, że z tego jest potem więcej krzywdy niż dobra. Tutaj “Gazeta Wyborcza” stała na właściwym stanowisku.”
Po przeczytaniu wypowiedzi Arcybiskupa czuję niesmak. Proszę nam dopowiedzieć księże arcybiskupie, konkretnie: Co znaczy „tutaj”? Czy miał ksiądz arcybiskup na myśli ofiary uwikłane w donosicielstwo, czy też mowa o katach. Czy katom też należy oszczędzić przykrości?
Traci Polska, bo energia lustratorów miast zgodnie z sugestią episkopatu rozliczyć autorów systemu kierowana jest w dziwnie nieracjonalnym kierunku, ku Kościołowi – ofierze systemu. Winę za ten stan rzeczy będą na siebie przerzucać wzajemnie Wyborcza i Gazeta Polska. Ale czy tak wiele je dzieli skoro zmierzają swoimi publikacjami do tego samego efektu?
Czym ksiądz arcybiskupa różni się od nich w swoich poglądach? Proszę nam to powiedzieć – jesteśmy zdezorientowani.
:: Ekumenizm.pl: Abp Wielgus: chcą mnie zniszczyć