- 27 marca, 2017
- przeczytasz w 3 minuty
Dziękuję pastorowi Marianowi Suskiemu za sprostowanie. Celem artykułu „Kościół pod nadzorem bezpieki” było zrelacjonowanie zawartości archiwów dotyczących byłego Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego (ZKE) wytworzonych przez SB oraz zaprezentowanie planów dzia...
W odpowiedzi na sprostowanie
Dziękuję pastorowi Marianowi Suskiemu za sprostowanie. Celem artykułu „Kościół pod nadzorem bezpieki” było zrelacjonowanie zawartości archiwów dotyczących byłego Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego (ZKE) wytworzonych przez SB oraz zaprezentowanie planów działania tej służby przeciw ZKE.
Nieścisłością było podanie informacji, że pastor Marian Suski pełnił funkcję członka Prezydium Rady ZKE w latach 1978- 1981 r. Funkcję tę pełnił w latach 1981 ‑1984, zaś w latach 1978–1981 był członkiem Rady ZKE, które było organem szerszym, niż prezydium.
W kolejnych punktach sprostowania pastor Marian Suski podważa autentyczność doniesień TW „Marian” z teczek sprawy obiektowej „Zjednoczeni” i wartość zasobów archiwalnych po byłej Służbie Bezpieczeństwa PRL.
W świetle szczegółowych wyjaśnień Mariana Suskiego z dnia 20.03.2017, powstała wątpliwość, czy doniesienia TW „Marian”, zawarte w teczkach sprawy obiektowej „Zjednoczeni” można powiązać z działalnością TW „Marian” zarejestrowanego pod numerem ewidencyjnym BB-1970 (sygnatura archiwalna IPN: Ka 0025/3327). Przed publikacją artykułu chciałem skonfrontować tekst doniesień agenturalnych z pastorem Suskim, ale niestety nie odpisał na moje pytania, a także nie odpowiedział na prośbę o rozmowę telefoniczną.
Być może funkcjonariusze SB pomieszali raporty i przypisane one zostały do innych pseudonimów, być może w sprawie dotyczącej ZKE było więcej tajnych współpracowników o tym pseudonimie, są także inne ewentualności. Kwestie te wymagają dalszego badania i liczę tym razem na pomoc pastora Suskiego, ponieważ moim celem nie jest piętnowanie kogokolwiek, ale dojście do prawdy.
W związku z tym, że istnieją wątpliwości, zdecydowałem się na przeredagowanie tekstu artykułu.
Natomiast nie ma wątpliwości co do tego, że Marian Suski ówcześnie „pastor Zboru Elim Kościoła Ewangelicznego w Cieszynie” (w teczce personalnej podano także dane szczegółowe jak datę urodzenia i imiona rodziców) został zarejestrowany jako Tajny Współpracownik, o pseudonimie „Marian” i był traktowany jako TW przez służbę bezpieczeństwa przez 12 lat, w ciągu których miał odbyć, pięćdziesiąt spotkań z oficerami tej służby – jak relacjonują dokumenty. Teczka personalna TW „Marian” dotycząca Marian Suskiego znajduje się w archiwach IPN pod wskazaną sygnaturą.
W pierwszy punkcie sprostowania, pastor zaprzecza jakoby kiedykolwiek proponowano mu status TW, a także by brał udział w werbunkowym spotkaniu w dniu 21. 06. 1978 r w KP MO w Cieszynie. Dokumenty mówią jednak coś innego. Jeśli pastor uważa, że informacje z teczki personalnej są wyssane z palca, to podważyć ich wiarygodność należy w sądzie, w procesie autolustracyjnym, do czego Marian Suski ma pełne prawo w myśl Ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944–1990 oraz treści tych dokumentów. Art 20.5.
W sprostowaniu pastor Suski, podnosi kwestie „rzetelności materiału źródłowego”. Rzeczywiście jak każde dokumenty wytwarzane przez ludzi, mogą one zawierać błędy, wyolbrzymienia, czy nieścisłości, a także pomyłki przy klasyfikowaniu akt, jak prawdopodobnie miało miejsce w tym przypadku. Specjaliści i historycy zajmujący się tematem są jednak zgodni, że materiały wytworzone przez służby specjalne PRL są wartościowymi źródłami. Bardzo często są o wiele bardziej wiarygodne i ścisłe niż wszystkie inne dokumenty wytworzone przez organy państwowe w PRL, z tego względu, że nie służyły do działań propagandowych (jak w przypadku prasy, tv, innych urzędów), ale stanowiły wewnętrzne i tajne źródło informowania władzy o zamierzeniach opozycji, kościołów, czy służb innych państw.
Na całym świecie raporty służb specjalnych dla rządów poszczególnych krajów są najbardziej wiarygodnymi informacjami. Tak, też było w PRL. Dlatego dokumenty te są traktowane dzisiaj przez sądy, jako dokumenty mające domniemanie prawdziwości, które należy podważyć w postępowaniu sądowym. To na ich podstawie obniżono emerytury byłym pracownikom tych służb, zrehabilitowano działaczy opozycji, wypłaca się dodatki emerytalne dla osób represjonowanych. Sądy traktują te dokumenty jako wiarygodne, również wtedy, kiedy chodzi o byłych tajnych współpracowników SB.