Wielkanocne zniszczenia
- 20 kwietnia, 2003
- przeczytasz w 1 minutę
Po Wielkosobotniej Liturgii, mieszkańcy krakowskiego osiedla Olszanica, rokrocznie przypominają sobie nawzajem o “zabezpieczeniach”. Wprawdzie “sobótki” przypadają na czas letniego przesilenia, ale w Olszanicy tą nazwą określa się noc z Wielkiej Soboty, na WielkąNiedzielę. Tej nocy zwykło się robić różne psikusy mieszkańcom. Wiele lat temu, były one faktycznie zabawne, ale od kilku lat zabawy te śmieszą jedynie chuliganów. Kilka lat temu Dziennik Polski nadał Olszanicy niezaszczytną nazwę “najniebezpieczniejszego […]
Po Wielkosobotniej Liturgii, mieszkańcy krakowskiego osiedla Olszanica, rokrocznie przypominają sobie nawzajem o “zabezpieczeniach”.
Wprawdzie “sobótki” przypadają na czas letniego przesilenia, ale w Olszanicy tą nazwą określa się noc z Wielkiej Soboty, na WielkąNiedzielę. Tej nocy zwykło się robić różne psikusy mieszkańcom. Wiele lat temu, były one faktycznie zabawne, ale od kilku lat zabawy te śmieszą jedynie chuliganów.
Kilka lat temu Dziennik Polski nadał Olszanicy niezaszczytną nazwę “najniebezpieczniejszego osiedla Krakowa”. Również tutejsze “sobótkowe psikusy” do najbezpieczniejszych nie należą. Śmiać się wprawdzie można było, gdy kilka lat temu wóz drabiniasty znalazł się na dachu przystanku autobusowego, alenajczęściej są to wybryki chuligańskie: pomalowanie auta białym lakierem (niezmywalnym!), rozwalenie biednemu chłopudrewnianego wozu, wrzucenie mojej(!) przyczepy do potoku.
I właśnie przed takimi psikusami, ostrzegają się uczestnicy Wielkosobotniej Liturgii. Jednym z najlepszych zabezpieczeń, jest np zabicie bramy gwoźdźmi — co sam wczoraj (jak co roku) zrobiłem.